Rozdział 2

56 5 2
                                    

-no wiesz, ymm, no wstyd mi, ze nie umiem pływać, i tyle.. - oczywiscie skłamałam, a raczej nie powiedziałam wszystkiego.. Po tych słowach Leo sie uśmiechną i powiedział:
-Naprawdę az tak sie tym przejelas? Nie kazdy musi byc doskonały we wszyskim, ja np. nie za dobrze tańczę, a Charls śpiewa. Nie przejmuj sie tym, nam mozesz zaufać.
Po tych slowach sztucznie sie uśmiechnęła i starałam sie byc soba. Butelka zakręciła sie jeszcze pare razy i gra sie skonczyla, gdyz nam sie juz to znudziło..

Pare piw pozniej zrobilam sie spiaca, wiec zasnęłam przy ognisku na ramieniu Leo.
Chłopak się popatrzył i zaniósł mnie do mojego łóżka, ja nieświadomie objelam go ramionami tak mocno wokół szyj, ze Leo nie chcąc mnie budzic położył sie obok mnie.

------------- Rankiem -------------

Gdy sie obudziłam wtulona w boskie ciało chlopaka, w ktorym sie kochałam oraz z bolem głowy, nie widzialam co sie wczoraj zdarzylo: czy ja mu powiedziałam wszystko?, czy on cos powiedzial? Nie mialam bladego pojecia... Leżąc patrzylam na buźkę śpiocha, gdy nagle sie obudził i zapytał:
-Jak sie czujesz?
Lekko zakłopotana odpowiedziałam:
-Nawet okej, tylko glowa mnie boli...
Ciastek (tak na niego mówiliśmy, ze wzgledu na milosc jaka dążył ciastka xD) wstał i rzekł:
-Zaraz temu zaradzimy.- i skierował sie ku "kuchni". Po ok. 5minutach wrócił z tajemniczym napojem i powiedzial, zebym to wypiła, a zaraz poczuje sie lepiej. Zadzialalo.

-------- 20 minut pozniej --------

Gdy juz wszyscy wstaliśmy i sie ogarnelismy (poranna toaleta itd.) poszlismy troszke poznac okolice. Okazalo sie, ze nie tylko my postanowiliśmy spedzic tu wakacje. Zamieszkiwali tam rowniez starsi jak i osoby w naszym wieku, poznaliśmy przemiłą parę: Diego i Lunę.
Okolica byla przecudna: ogrody kolo domków, w ktorych znajdowały sie rozne rodzaje kwiatów, w skrócie: RAJ NA ZIEMI.
Nasi nowo poznani znajomi zaprosili nas na wieczornego grila, ja osobiscie nie mialam sily isc po wczorajszym, ale reszta sie uparła wiec nie miałam wyjścia.
Reszte dnia spedzilam z Chleo na zewnatrz opalajac sie, a chlopaki grając.

Jakis czas pozniej (nie pamietam dokladnie bo podczas opalania zasnelam i stracilam rachubę czasu) zaczęliśmy szykowac sie na grila.
Zalozylam miętowa, przewiewna sukienke, poniewaz byla naprawde goraco, a do tego biale vans'y.
Chleo ubrała sie podobnie, jedyna roznica byly kolory. A chlopaki zwyczajnie: krotki spodenki, koszulka i new balance.

5 minut pozniej bylismy juz w domku Diego i Luny.

Bylo bardzo wesolo, 'gospodarze' opowiedzieli nam o sobie, a my im o nas, tańczyliśmy, gralismy w rozne glupoty.

Oczywiscie nie ma zabawy bez alkoholu, lecz ja nie pilam NIC ze wzgledu na wczoraj, ale za to 'Ciastek' wypił chyba za nas dwojga i jezyk mu sie rozwiną.

Zaczął mowic wszystkie swoje ekrety o ktorych nie mialam bladego pojecia, az wkoncu przy wszystkich powiedzial... ...(do tej pory w to nie moge uwierzyc), ze odkąd mnie poznał caly czas o mnie mysli nie jak o przyjaciółce, ale jak swojej milosci zycia..
Po tych slowach rozryczałam sie i rzuciłam mu sie na szyje, gdyz wiedzialam, ze to prawdo, poniewaz ludzie pod wpływem alkoholu mowia sama prawde. Ja rowniez powiedzialam mu, ze nie mysle o nim jak o przyjacielu, ale jak o chłopaku i to dla tego tak sie zachowywałam przez ten caly czas.
Wszyscy zaczęli zyczyc nam szczescia. OD TEJ PORY BYLISMY PARĄ.

-----------------------------------

Przepraszam, ze takie krotkie.. brak weny, ale obiecuje poprawe, piszcie w komach wasze pomysly na dalszy przebieg tej milosci.

Do nastepnego :*

Przyjaźń? A może to coś więcej? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz