Wiedząc , że będę do rana całkiem sama postanowiłam na noc zaprosić Maxa. Jednak po jakiś trzech godzinach nadal go nie było, zmartwiło mnie to bo powinien dojść do mnie w dwadzieścia minut przecież nie był by taki nie mądry i nie jechał by ścigaczem po drinku. Zadzwoniłam do niego a tam tylko muzyczka na czekanie i zostaw wiadomość po sygnale. Nawet nie zauważyłam kiedy mi się przysnęło i minęła cała noc.
- Siora już jestem jak tam noc? Krzyknął Alan budząc mnie przy tym
- Jak to minęła już cała noc? Jak wchodziłeś nie było tu może Maxa?
- Nie a co miał tu być ? O czymś nie wiem młoda? Pewnie była zabawa.
W tej chwili rozmowę przerwał nam dzwonek telefonu. Nie znałam numeru ale jednak coś pchnęło mnie by odebrać miałam nadzieje , że to będzie Max .
- Dzień dobry Moniko z tej strony mama Maxa czy jest on może u ciebie . A może odzywał się chociaż. Nie było go cała noc a za pół godziny ma ważny wyjazd.
- Nie niestety nie , miał być ale nie pojawił się myślałam , że jest w domu.
- Dziękuje i przepraszam, że tak z rana dzwonie ale wiem że jesteś jego najlepszą przyjaciółkom. A ja się o niego martwię,ostatnio jest bardzo tajemniczy . Wczoraj wrócił lekko pijany do domu miał gdzieś iść ale zadzwonił ktoś do niego i strasznie się wkurzył wziął motor próbowałam go jakoś ogarnąć, żeby nigdzie nie jechał jednak on się nie dawał przekonać.
- Jak by pani się czegoś nowego dowiedziała proszę o kontakt ze mną dziękuje.
Stanęłam jak wryta , mógł mieć wypadek i mogła być to moja wina nie potrzebnie dzwoniłam do niego , że jestem sama. Ciekawe także kto dzwonił później ,że tak się wkurzył. Próbowałam się do niego dodzwonić i sprawdziłam nasze miejsca w pobliżu jednak nic. W końcu dostałam telefon od jego mamy.
- Witaj Monika prosiłaś abyśmy cię poinformować jak się czegoś dowiemy , więc tak Max miał wypadek jego stan jest stabilny ale jest możliwość ,że może stracić pamięć. Szpital na ulicy Prostej sala numer 32 Jednak lekarze i policja podejrzewają , że to nie był przypadek i po prostu próbował uniknąć postrzału ponieważ znaleziono łuski w miejscu gdzie był wypadek i do tego miał postrzeloną nogę , podejrzewają także , że max był przemytnikiem.
- Dziękuje za wiadomość , zaraz będę i porozmawiamy na spokojnie.
Jak poparzona ruszyłam w stronę szpitala. Zawiózł mnie tam Alan , żeby było szybciej. Wchodząc na dany oddział pod salą czekała mama Maxa. Chciałam do niego wejść jednak mimo stabilnego stanu chłopaka nikogo ni wpuszczali pilnowały go także dwie panie z policji.Gdy pielęgniarka która miała pilnować stanu chłopaka wyszła po jakieś ważne papiery a policja miała obchud wkradłam się cichaczem na salę. Mój chłopak był strasznie pobijany. Nawet nie zauważyłam kiedy spadła łza z mojego oka na jego tors obwinięty w bandażem miał złamane żebra , postrzał w prawą nogę, i skręcony nadgarstek , znajdował się w śpiączce i czkaliśmy dalej na wyniki badań z prześwietlenia głowy.
- Max proszę cię obuć się nie zostawiaj mnie , Max ja cię kocham nie zostawiaj mnie błagam , obiecałeś
- Przepraszam ale tu nie wolno wchodzić z lekką złością powiedziała pielęgniarka przerywając mi , jeśli pani z tond nie wyjdzie wezwę policję
- Ja przepraszam ale ja musiałam być przy nim chociaż na chwilę
- Dobrze ale teraz proszę wyjść zanim ktoś z lekarzy panią zobaczy , bo wtedy i ja i pani będziemy miały problemy.
Jeszcze jakiś czas siedziałam przed salą. Podeszła do mnie mama Maxa i powiedziała abym wróciła do domu i trochę odpoczęła bo nie pomogę Maxowi tym , że się wykończę. Jednak nawet gdy wróciłam do domu nie mogłam zmrużyć oka. Kolejnego dnia zrezygnowałam ze szkoły i z samego rana poszłam do szpitala.
- Monika a ty nie w szkole ?
- Chcę być przy Maxsie
Przy sali chłopaka zebrało się paru lekarzy co zaniepokoiło wszystkich.
- Co się stało z moim synem podeszła pani Asia do lekarzy martwiąc się ,że stało się coś złego.
- Przestał oddychać reanimują go mówił najspokojniej jak potrafi lekarz . Znał dobrze mamę chłopaka jak i samego Maxa więc też się o niego martwił.
Gdy ta wieść do mnie doszła nie wiedziałam co się dzieje jak by cały grunt zapadł mi się pod nogami. Razem z mamą chłopka czekaliśmy na jakieś dobre wieści.
- Udało się pański syn znowu oddycha zaczął nawet sam się wybudzać za jakieś 2 godziny będzie pani mogła wejść do syna , ale nie wiemy nadal czy nie stracił pamięci tak jak się obawialiśmy już wczoraj jednak zanim się nie obudzi nie mogę tego sprawdzić.
Po 2 godzinach mama Maxa poszła do niego. Poznał matkę co dawało wielkie nadzieje , że jest lepiej niż myśleli lekarze.
- Wiesz jak wystraszyłeś stara matkę będziesz miał chyba za to szlaban uśmiechnęła się i do tego tyle krwi straciłeś nawet nie wiesz jak się martwiłam. Powiedziała mama Maxa starając się nie rozpłakać. Wychowywała go sama i był jej jedynym dzieckiem.
- Co na żołnierzu zmokło na żołnierzu wyschnie nawet jeśli to krew .
Jednak gdy lekarz pozwolił wejść i mi na chwilę nie było już tak kolorowo. Max mnie nie poznawał. Próbowałam mu się jakoś przypomnieć ale nic nie działało.
- Max to ja Monika to mi na imprezie wyznałeś miłość , to my mamy własny plac , znamy się od dziecka , jak możesz mnie nie pamiętać. Obiecałeś mi kilka lat temu , że jeśli nawet coś się stanie nie zapomnimy o sobie , mieliśmy znać się do końca życia , mieliśmy być razem , ja cię kocham a ty mnie.
Przypomniała sobie , że mam przy sobie nasze zdjęcia które niedawno wyrobiłam. Pokazałam mu wszystkie i ponownie spytałam czy naprawdę mnie nie pamięta.
- Naprawdę nic nie pamiętam przykro mi
O 22 nie potrafiłam zapomnieć o tym ,że straciłam osobę z którą tak wiele mnie łączy chciałam ją bardzo odzyskać jednak nie wiedziałam czy będę mieć tyle siły. Postanowiłam wrócić do szpitala jednak godziny dla gości skończyły się godzinę temu. Dobrze , że znałam wejście od tyłu dzięki temu ,że jak byłam mała często przychodziłam do cioci która kiedyś była pielęgniarka i bawiłam się z chorymi dziećmi. Weszłam do chłopaka nie przejmując się nawet kamerami i pocałowałam go przez odruch i zostawiłam karteczkę z naszym zdjęciem a kiedy otworzył oczy już mnie nie było w środku.
"Nie pamiętasz mnie lecz ja pamiętam wszystko ."
Nie chciałam wracać na noc do domu bo musiałam wszystko poukładać sobie w myślach więc wzięłam moją wiatrówkę i pistolety i poszłam na strzelnicę . Z rana dostałam wiadomość od Julki ,że gdzie ja jestem mama mnie szuka i , że ona sama też się martwi. Do tego Alen zauważył brak, broni.
Do Julka :) :Hej misia nie martw się mamę też spróbuj uspokoić niedługo wrócę obiecuje , kocham was
YOU ARE READING
Zagubiona
Teen FictionKażdy z nas ma takie chwile w życiu , że czuje wiele naraz miłość, nienawiść , radość , złość . Jednak mało kto wie jak z tym wszystkim sobie radzić , umiemy żyć gdy jest dobrze a gdy już nas sen się kończy nie potrafimy wyobrażać sobie nowego. Osob...