rozdział 6

133 15 0
                                    

 Nie oceniajcie mnie. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Pod wpływem chwili po prostu oddałam pocałunek, a w mojej głowie pojawiło się jedno słowo, które postanowiłam zignorować.

Dziwka.

Jednego wieczoru całowałam się z dwoma chłopakami. W dniu mojego przyjazdu tutaj postanowiłam mieć na wszystko wyjebane i robić co mi się podoba, więc to chyba jedyne wyjaśnienie mojego zachowania.

Aaron całował inaczej niż Niall. Jedną ręką gładził moje włosy, a drugą opierał o ścianę tuż nad moją głową. Zarzuciłam mu ręce na kark i przyciągnęłam bardziej do siebie nie myśląc o konsekwencjach naszego zachowania. Chłopak był delikatny jakby bał się, że zaraz rozpadnę się na małe kawałki. Jego język przejechał po mojej dolnej wardze i cholera, podobało mi się to.

- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale jest dokładnie 23:02 i o tej godzinie płeć męska nie powinna przebywać w żeńskim skrzydle. - usłyszałam głos kobiety co doprowadziło mnie do porządku i odskoczyłam od Aarona jak poparzona. Wychowawczyni z internatu stała i niemiło nam się przeglądała, aż przeszły mnie ciarki.

- Uhm tak, to znaczy, ja już szedłem uhm, dobranoc Sky – brunet zaczął się jąkać po czym wyminął mnie i udał się w kierunku swojego pokoju, mrucząc pod nosem coś czego nie zrozumiałam.

- Dobranoc panie Hill. Następnym razem proszę dokładniej sprawdzić godzinę albo lepiej się ukryć. - odpowiedziała kobieta i odwracając się na pięcie weszła do innego korytarza.

Weszłam do pokoju, a moje myśli krążyły wokół trzech tematów: pocałunek z Niallem, pocałunek z Aaronem i Niall, który widział to czego nie powinien. Jutro muszę to wszystko odkręcić.

Gdy obudziłam się rano, Hope spała w swoim łóżku, a ja byłam ciekawa, o której tu wróciła i czy ją też przyłapała ta kobieta z internatu. Gdyby tak było, poczułabym się trochę pewniej, chociaż oczywiście nie życzyłam jej źle. Zjadłam śniadanie w samotności, bo na stołówce nie spotkałam nikogo znajomego, a potem przebrałam się w sportowe ciuchy, wzięłam piłkę, którą dostałam od Johna i ruszyłam w kierunku boiska. Musiałam odgonić moje wszystkie myśli, a wysiłek fizyczny był na to najlepszym sposobem. Zaczęłam od kilku okrążeń wolnego biegu, a potem próbowałam podkręcać piłkę, ale w ogóle mi to nie wychodziło i nawet nie potrafiłam trafić do bramki.

- Źle układasz stopę. - usłyszałam głos Nialla, a moje serce prawie się zatrzymało.

- Zawsze musisz mnie straszyć?

- Zawsze musisz być taka niemiła? - prychnęłam pod nosem i kontynuowałam to co robiłam wcześniej, starając się ignorować blondyna.

- Hej, co ty robisz? - zapytałam kiedy chłopak podszedł do mnie i ustawił moją nogę pod innym kątem.

– Spróbuj teraz.

Kopnęłam piłkę, która idealnie się podkręciła, ale niestety trafiła w poprzeczkę.

- Jeszcze raz. - Niall znowu ustawił moją nogę, a idealnie podkręcona piłka wleciała do bramki. - Widzisz? To nie jest takie trudne.

- Dlaczego mi pomagasz? Wczoraj prawie mnie zabiłeś jak chciałam z wami grać.

- Po prostu zmieniłem zdanie.

Okej?

To jest dziwne?

Bardzo dziwne?

- Uhm, taa, dzięki czy coś.

Między nami nastała niezręczna cisza. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie czekając aż ktoś się odezwie.

You don't know me | N.H.Where stories live. Discover now