rozdział 7

169 14 0
                                    


Następnego dnia rano dowiedziałam się, że Nialla nie było wczoraj w internacie, bo musiał gdzieś jechać ze swoją mamą. Moja złość do niego nieco zmalała, ale nadal nie rozumiem, dlaczego nie mógł mi jakoś dać znać.

Po szkole całą naszą paczką pojechaliśmy samochodem Nialla do centrum handlowego, bo każdy (oprócz oczywiście mnie) chciał coś sobie kupić.

- Idziemy dzisiaj do bluberry, dołączysz się? - obok mnie pojawił się Aaron i zarzucił swoją rękę na moje ramię, ale nie przeszkadzało mi to. Hope strzeliła mi zdziwione spojrzenie, a Zayn zrobił znak seksu na co pokazałam mu środkowy palec.

- Nah, muszę się uczyć. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie mogę zaniedbywać szkoły przez znajomych.

- Odpuść sobie, nic ci się nie stanie jak raz z nami wyjdziesz.

- Nie Aaron, naprawdę, muszę przygotować się na sprawdzian.

- Myślałem, że jesteś trochę mniej sztywna. - zaczął się dąsać i udawać, że płacze, a ja zaśmiałam się, bo jego miny były cholernie zabawne. Wiem, że powiedział to dla żartu. - Może jednak pójdziesz?

- Koleś, powiedziała ci, że nie, to kurwa odpuść. - między nami stanął Niall, a ja byłam zaskoczona jego wybuchem.

Może coś więcej niż tylko zaskoczona.

- Przecież żartowałem, o co ci chodzi?

- Po prostu spierda..

- Patrzcie, akcja charytatywna! - wykrzyknęła Hope stojąc przy jakimś plakacie, a ja od razu do niej podbiegłam chcąc uniknąć tamtej nieprzyjemnej sytuacji. - Dzisiaj o 19 fryzjerzy będą ścinali włosy na peruki dla dzieci, które są chore na raka. Myślicie, że mogłabym oddać swoje?

Zaciekawiło mnie to i chciałam pomóc w tej akcji.

- Nah Hope, trzeba mieć co najmniej 25 cm włosów, nie licząc końcówek.

- Cholera, ale beznadziejnie.

- Ja oddam swoje. - powiedziałam, a wzrok wszystkich spoczął na mojej osobie. - No co? Przecież są wystarczająco długie.

- Jesteś pewna? - zapytał Zayn i przysięgam, był przerażony moją decyzją.

- Przecież to tylko włosy, odrosną. Musimy tylko przyjechać tu na 19.

- Nie wiem jak chcesz tu przyjechać, bo właśnie wracamy do internatu, a potem wychodzimy do bluberry. - odezwał się Niall i oczywiście, wiedziałam, że tak to się skończy. Byłam cholernie podekscytowana tym, że mogę komuś pomóc w taki sposób i przy okazji zmienić coś w moim wyglądzie, a jedyną osobą, która w naszym towarzystwie miała samochód był właśnie blondyn.

- Przecież możesz ją podwieźć Niall i później dołączyć do nas w barze, co za problem?

- Nie, nie mogę. - odpowiedział, wysyczał, wywarczał, cokolwiek, blondyn i ruszył w kierunku swojego samochodu. No cóż, liczą się chęci, prawda?

Całą drogę do internatu przejechaliśmy w ciszy, a mnie naprawdę to dobiło. Położyłam się w moim łóżku, a Hope i reszta poszli na obiad. Ja całkowicie straciłam apetyt. Nie wiedziałam, że ten chłopak może być taki niemiły, ale jednak.

Około dwóch godzin później wszyscy wyszli do baru, a ja chwyciłam podręcznik z angielskiego.

- Możesz w końcu ruszyć swój tyłek? - usłyszałam dobrze znany mi głos i lekko otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam kiedy zobaczyłam nad sobą twarz blondyna.

You don't know me | N.H.Where stories live. Discover now