Nowe mieszkanie

362 22 7
                                    

23.05.2016r.

    Dzisiaj wraz z Sally i ekhem, Jeff'em zostaliśmy odprawieni przez Lucka na podany adres. Naszym oczom ukazał się duży dom. Weszliśmy do środka. Nikogo nie było. Jeff od razu rozwalił się na kanapie.
-Ekstra! Cała chata nasza - ucieszył się.
-Wątpię, Lucek twierdził, że ktoś tu właśnie się wprowadza.
Po czym w drzwiach zobaczyliśmy wysokiego faceta w garniturze, bez twarzy. Spojrzał na nas i z oburzeniem zapytał co tu robimy. Podałam mu kartkę, którą Lucek wcisnął mi przed wyjściem. Byłam jedyna osobą godną zaufania i nie zgubienia tego świstka. Wracając do sprawy, facet bez twarzy przeczytał ją [!?], a następnie zaczął sypać wszystkimi przekleństwami, które znał.
-Ja nie mogę! !@#$% @#% @$^* %&(^ #%^*%$#!!!!!!!
W porę z Jeff'em zakryliśmy uszy Sally.
- Ostatni raz odpuszczam sobie drobny druczek! - darł się dalej.
Cała nasza trójka nie rozumiała o co mu chodzi. Tak więc była okazja, wyjęłam z paska na nodze nóż i rzuciłam się na Jeff'a. On wyjął swój z kieszeni od bluzy. Jaki debil nosi przy sobie nóż? Wróć! Jaki debil nosi nóż w kieszeni od bluzy? Gdy facet zauważył, że skaczemy sobie do gardeł, skonfiskował nam broń i był spokój. Po wyrazie jego miny [?] uznałam, że pogodził się z rzeczywistością.
-Dobra, jestem Slenderman
-Jane
-Jeff
-Sally
każdy się przedstawił. Sally jednak uznała, że nie będzie do niego mówić Slenderman tylko wujek. Nie padłam prawie ze śmiechu, podobnie jak Jeff, ale po prośbach dziewczynki sama musiałam mówić do niego "wujek". Slend... ekhem wujek nie miał pojęcia co z nami zrobić, a skoro chcieliśmy wyjść na dwór tak zrobiliśmy. Wujkowi chyba nie za wygodnie  było w tym garniturze. Po jakimś czasie poszedł kupić wodę do sklepu. I znów okazja! Zakradłam się od tyłu do Jeff'a i nałożyłam mu worek na łeb (zawsze mam w zapasie worek). Po kilku ciosach, udało mi się zapakować go do wora całego. Powiesiłam go na drzewie i zrobił sobie tarczę do żytu nożem. Ale przyszła niańka [XD jak to brzmi] i zauważył że nie ma nigdzie Sally. Szukaliśmy jej pięć godzin. Jeff był ciągnięty przez Slendiego nadal w worku i miałam nawet okazję go kopnąć. Jak znaleźliśmy ją, w zaskakującym tempie powróciliśmy do domu. Wujek zostawił nas w salonie, udał się chyba do swojego pokoju, po czym z miejsca gdzie był, zaczęły się wydobywać różne niezidentyfikowane odgłosy. Nasza trójka urządziła bitwę na poduszki. Slender zastanie nie miłą niespodziankę. Potem zaczęła się bitwa o pokoje. Dzięki mojej przebiegłości mam pokój z balkonem i jak mi się zdawało największy. W nocy obmyślałam plan jak całkowitym "przypadkiem" pozbyć się Jeff'a.

Pamiętnik Jane The KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz