"Odejście" kaszalota

154 14 0
                                    

25.05.2016r.

Obudziłam się dość wcześnie z powodu dziwnego snu, a przynajmniej wydawało mi się, że jest dziwny, bo tak to za bardzo go nie pamiętałam. Poza tym za ścianą, gdzie Jeff miał pokój w nocy było słychać krzyki, więc się nie wyspałam. Miałam zamiar znowu pójść spać, ale do pokoju wpadł Slendy. Próbował mnie obudzić, ale mi się taaak nieee chciaaałooo. W końcu jednak zrzucenie mnie z łóżka poskutkowało i poczłapałam do łazienki. Sally już była, a Jeff nie wstał, więc nie było kolejki. Zlazłam potem na dół do kuchni i zobaczyłam coś tak niezwykłego, że straciłam równowagę. Opadając na ścianę zsunęłam się na podłogę. Na stole czekało na mnie śniadanie! Slender choć raz w życiu zrobił dla mnie coś tak dobrodusznego. Długo tak patrzyłam na to obfite śniadanie. Do kuchni wszedł wujek i usiadł przy stole, jak myślałam przy moim śniadaniu. A tu się okazuje że to on sobie sam zrobił to śniadanie.

- Co się tak patrzysz? Zrób sobie coś.

Stwierdził wskazując na lodówkę. Spojrzałam na niego wrogo i ruszyłam w skazanym kierunku. Musiałam zadowolić się kanapką z resztkami nutelli. Potem wujek pogonił nas do sprzątania i poszedł obudzić Jeff'a. Ten zlazł na dół. Po jakimś czasie zaczął majaczyć coś o jakimś lesie i wezwaliśmy karetkę. Podobno ma tam siedzieć kilka dni. Może to jest coś poważnego i nie wyjdzie z tego cało. Gdy opuszczaliśmy szpital wujek wydawał się bardzo zadowolony z braku jednego z podopiecznych. Resztę wieczoru spędziłam na zdobieniu czarnymi wzorami fioletowych ścian
mojego pokoju.

Wiem, że rozdział jest trochę nudny i krótki no ale bez niego by się nie obeszło ^^ Jeżeli się spodobało zostaw ☆! ^^
Bayo! *-*

Pamiętnik Jane The KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz