Dzień Dziecka!

120 8 4
                                    

1.06.2014r.

Pierwsze co usłyszałam to: Dzień dziecka. Rzeczywiście to dzisiaj. Zbiegłam na dół z resztą. Slendi był taki jakiś... przymulony? Zaczęliśmy gadać o prezentach, ale on zabrał nas do wesołego miasteczka. Było spoko, wata cukrowa, lustra, diabelski młyn. Slendi całkiem "przypadkiem" wypchnął Jeff'a, który koło 20 min wysiał pod wagonikiem. Kiedy wyszliśmy diabelski młyn poturlał się daleko hen. Dokładniej mówiąc do elektrowni. Potem Jeff siłą zaciągnął mnie do domu strachu, aby samemu postraszyć. Ja zaczęłam mu prawić morały, że tak nie wolno to postanowił, że się przejedziemy do tego domu. Ja miałam wziąć przykład ze Slendiego, do lasu miałam 4 metry, ale "ktoś" zaciągnął mnie i posadził w wagoniku. Jeszcze skąpiec wyskubał zniżkę dla par. Było po prostu strasznie. Tak wiele razy opisywałam jak się bałam, że teraz nie mam zamiaru tego robić. Gdy wyszliśmy porwał nas Slendi z Sally, wrzucił do bagażnika i odjechaliśmy z piskiem opon. Miałam wrażenie że słyszałam wybuch... Dzień skończył się dość miło. Po tym pełnym wrażeń dniu poszłam spać.

Pamiętnik Jane The KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz