26.05.2016r.
Obudziły mnie hałasy z kuchni. To nie mógł być Slendy (on tak wcześnie nie wstaje -.-). W pierwszej chwili się tym nie przejęłam, ale jak sobie wyobraziłam Sally to normalnie wyskoczyłam z łóżka jak automat i zbiegłam na dół. A tutaj w kuchni Jeff we własnej osobie!
-Co ty tu robisz, wypisali cię?!
-Nie, zwiałem im.
Postanowiłam nie pytać dalej, ale jednak coś przykuło moją uwagę. Kieszeń od jego bluzy była cała czymś wypchana. Gdy zapytałam o to nic nie odpowiedział tylko wysypał na stół jakieś leki i kartkę. Wziął bo lekarze mówili że na razie musi to brać (pewnie ich wypytał przed ucieczką -.-). Przeczytałam kartkę, która okazała się receptą.
-Głodny jestem - stwierdził, szperając w lodówce.
Był otumaniony, może mu dali coś wcześniej. Z recepty wynikało że trzeba było mu coś podać.
-Musisz najpierw to zjeść -pokazałam
-A idź do diabła.
Chyba ze złości mi żyłka pękła. Wyjęłam "chyba" tyle ile trzeba tabletek. Z góry ostrzegam! Ja się o niego nie troszczę, tylko utrzymuje przy życiu, bo to ja mam go zabić a nie jakaś... hmm... choroba? Rzuciłam krótkie "Żryj to!" i złapałam za nadgarstki. Wykręciłam mu ręce, powaliłam na ziemię, usiadłam na nim i zaczęłam mu wpychać lek do gardła. Gdy w końcu się uporałam z tym, a on nie mógł ich już wypluć, wstałam i zdezynfekowałam rękę z jego śliny. Leżał tak na podłodze. Potem wstał i był dziwnie miły. Leki? Zaproponował że zrobi mi śniadanie, ale ja stanowczo zaprotestowałam. Poszłam do salonu i oglądałam telewizję. Nagle z góry przybiegła Sally, pytając się czy nie czuję spalenizny. Jakby się zastanowić coś śmierdziało jakby... kuźwa PALIŁO SIĘ? Pobiegłam z Sally do kuchni, a tam Jeff, który coś "gotował". Zaczęłam na niego kląć, a dziewczynka krzyczeć mając nadzieję że Slender przyjdzie. I przyszedł. Jeff mu wtedy dał śniadanie. Mocarz! Nie mam pojęcia jak to zeżarł. Potem Jeff zasnął i był jakoś spokój. Później Slendy ogłosił, że będziemy mieć zwierzątko w domu, żebyśmy stali się bardziej odpowiedzialni czy coś takiego. Po długich kłótniach postanowiono, że będzie to pies. Oczywiście ja byłam za kotem. Wujaszek powiedział że on wybiera psa i wyszedł z domu. Wrócił z dość dziwnym psem, który miał taki jakby... psychopatyczny uśmiech? Nadszedł czas żeby z nim wyjść. Zaczęłam drzeć koty z Jeff'em kto ma wyjść. Slender był mocno wkurzony i sam z nim wyszedł. Tak to ja mogę mieć psa :D, ale wujek potem nie zrobił kolacji i w ogóle nie wyszedł już ze swojego pokoju. Ciekawe czemu?
CZYTASZ
Pamiętnik Jane The Killer
FanficW tej książce będę akurat pisała wszystko z perspektywy Jane. Będą też inne pamiętniki ale to z perspektywy innych. W tych pamiętnikach będą: Jeff, Jane, Saly i Operator (Slenderman) - czyli standardowe postacie. Z czasem może dodam więcej postaci ^^