— Dziewczyna?
Jego ojciec uśmiechnął się szeroko, a Kageyama spuścił wzrok na swoje sushi. Siedzieli w kuchni i w niej właśnie jedli, co było dla Tobio nowością — od paru lat nie spędzili ze sobą aż tyle czasu. Nie spodziewał się jednak, że padnie akurat takie pytanie.
Westchnął i powoli pokręcił głową. Przez chwilę jego tata mierzył go wzrokiem, aż w końcu parsknął śmiechem, stukając kolanem w nóżkę stołu.
— Tobio, widać to po twojej twarzy! — rzucił radośnie. — Kim jest ta szczęściara? Kiedy ją poznam?
Chłopak zgryzł wargi i zaczął bawić się pałeczkami. Ochota na jedzenie nagle mu przeszła — nie miał ochoty w ogóle tutaj przebywać, nie mówiąc już o rozmawianiu ze swoim własnym ojcem na temat jego podbojów sercowych. Może byłoby to prostsze, gdyby naprawdę była to dziewczyna...
Powoli pokręcił głową.
— N-nie jestem zakochany — burknął, nerwowo machając nogą pod stolikiem.
— Nie musisz mnie oszukiwać! Wiesz, kiedy byłem w twoim wieku... — zaczął, a chłopak zaśmiał się w duchu. No tak, czego mógł się spodziewać, jak nie wielkich opowieści miłosnych, na które jego matka reagowała co najmniej atakiem szału? Ale mimo wszystko, Kageyamę kompletnie nie obchodziło to, co jego ojciec opowiadał o tych wszystkich "wspaniałych dziewczynach" z którymi się spotykał.
Wbił wzrok w mętny sok pomarańczowy. Hej, Hinata, pomyślał, nieszczególnie skupiając się na opowieści jego ojca o "licealnych podbojach miłosnych". Dlaczego zawsze ludzie pytają o dziewczyny?