— A to?
Yamaguchi przesunął palcem po lśniącej kartce, delikatnie gnąc ją w paru miejscach. Westchnął i nerwowo starał się ją wyprostować, dopiero po chwili odpowiadając Kageyamie uwieszonemu na jego plecach.
— Nie sądzę, żeby był to dobry pomysł.
— Co? Dlaczego?
— Mam ci przypomnieć, co stało się ostatnim razem?
Kageyama zamarł, zastanawiając się nad słowami chłopaka i przypominając sobie sytuacje z poprzedniego roku. W końcu odezwał się nieco mniej pewnie:
— Noya-san i Tanaka-san już się tutaj nie uczą...
— Drugoklasiści.
Tobio po raz kolejny się skrzywił, jeszcze bardziej nawalając się na nieco starszego chłopaka. Yamaguchi sapnął dziwnie, prawie tracąc równowagę; cudem utrzymał się w miarę równej pozycji, podpierając się dłońmi na parapecie, obok którego stali. Westchnął głęboko i uznając, że po prostu to zignoruje, nadal wolną dłonią wertował mały zeszycik, który wręczył mu Ukai.
Nie widząc nic ciekawego, w końcu go zamknął i kątem oka zerknął na przysypiającego na jego plecach Kageyamę. Czy ich każde spotkanie musiało się tak kończyć?! Kiedy rozgrywający nie miał przy sobie ani Hinaty, ani Tsukishimy, prawie natychmiast tracił zainteresowanie większością rzeczy. Jak widać, spotkania z Tadashim służyły mu tylko do pospania.
Yamaguchi westchnął i przesunął się nieco, starając się zrzucić wyższego chłopaka ze swoich pleców. Nie było to takie proste — jeżeli Kageyama chciał się do niego przyczepić, robił to niczym rzep, tak, żeby Tadashi kompletnie nie potrafił sobie z tym jakoś poradzić.
Więc tak, Yamaguchi stał pośrodku opustoszałego korytarza Karasuno, z drzemiącym Kageyamą na swoich plecach; silne ręce rozgrywającego mocno objęły go w szyi, a jego głowa znalazła się na ramieniu Tadashiego, tak, że dotykał swoim nosem jego szyi. Wyglądali pewnie idiotycznie i żeby ktokolwiek ich zauważył, Tadashi najpewniej umarłby ze wstydu..
— Tobio — jęknął w jego stronę, starając się zsunąć jego głowę, albo chociaż rozsunąć jego ręce. Kiedy i to się nie udało, zaczął lekko się machać w lewo i wprawo, mając nadzieje, że siła grawitacji sprowadzi Kageyamę na ziemie. — Zajedź ze m—
Urwał, czując dosyć ostry ból w karku, kiedy... Tak, Kageyama tak po prostu wziął i go ugryzł. Yamaguchi zamarł, bardziej zaskoczony i zawstydzony, czują, jak skóra zaczyna go w tamtym miejscu piec. A potem powoli zaczął się czerwienić i kompletnie zapomniał, że w sumie powinien oddychać.