— Kuroo... Kuroo... Hej... Do jasnej cholery, spójrz na mnie!
Kenma jednym, zgrabnym ruchem złapał za podbródek swojego chłopaka, z pewnym trudem obracając twarz Tetsurou tak, żeby mógł przyjrzeć się dosyć brzydkiej ranie na lewym policzku. Chciał być optymistą i stwierdzić, że to tylko zwykła rana, zrobiona w jakiś idiotyczny sposób, ale siniak pod okiem, oraz nieco rozwalona lewa pięść wskazywało raczej na dosyć ciekawą bójkę.
Kenma westchnął, puszczając podbródek Kuroo i przewracając nieco zażenowany oczami. Odwrócił wzrok, zastanawiając się, czy ten chłopak naprawdę w najbliższym tygodniu miał kończyć dziewiętnaście lat.
— Dlaczego? — zapytał w końcu, a Kuroo wzruszył ramionami, lekko pocierając dłonią ranę. — Z tym siniakiem wyglądasz paskudnie.
Kuroo zaśmiał się pusto, udając, że poważny ton głosu licealisty wziął tylko i wyłącznie za sarkazm. Kenma za to westchnął i skrzyżował ręce na piersi, z wyraźnym oczekiwaniem wlepiając wzrok w bruneta.
Przez chwilę Kuroo udawał, że tego nie widzi, aż w końcu przewrócił oczami.
— To nic, Kenma. Zwykła sprzeczka.
— Nie przypominam sobie, żebyś po każdej zwykłej sprzeczce lądował z podbitym okiem i rozwaloną dłonią.
Kuroo drgnął i spojrzał w dół, na swoją dłoń. Otworzył ją i zamknął, powodując, że z rany znowu uleciało nieco krwi, co chyba też uznał za dosyć zabawne.
— Tamten chłopak lubił rozwiązywać najprostsze sprawy w taki sposób...
W pokoju znowu poniosło się westchnięcie.
— Kuroo, znam cię — rzucił, podnosząc głowę do góry i patrząc mu w oczy. — Nie okłamuj mnie, to boli.
To chyba przełamało Tetsurou, no westchnął, znowu pocierając ranę na policzku dłonią.
— Chłopak wyzywał jakąś dziewczynę.
— Ach... No i?
— No i? — Zadrżał oburzony. — Nazwał ją dziwką!
Kenma ledwie powstrzymał się od wybuchnięcia śmiechem, który najpewniej przepełniony był ulgą, że jego idiota nie wszedł w żadne tarapaty. Od kiedy Kuroo zaczął pomieszkiwać z Bokuto, Kenma bał się, że pewnego dnia dostanie telefon od roztrzęsionej matki Tetsu, że wysadzili pół miasta, robiąc popcorn...
— Kuroo, kocham cię, ale jesteś idiotą — powiedział w końcu, w reakcji na co Kuroo jeszcze szerzej otworzył oczy. — Skąd wiesz, czy ta dziewczyna jakoś na to nie zasłużyła?
Drgnął, chyba dosyć poważnie zastanawiając się nad pytaniem Kenmy.
— Żadna dziewczyna nie zasługuje na to, żeby nazwać ją dziwką — powiedział w końcu.
— Boże, przestań oglądać anime z siostrą, odwala ci.
— Kou powiedział, że mam rację.
— Bokuto też tam był? — jęknął Kozume, cudem powstrzymując się od przywaleniem sobie ręką w czoło. Kiedy Kuroo przytaknął, przewrócił oczami. — Co zrobiliście temu chłopakowi?
— Chyba coś złamaliśmy — rzucił w końcu Kuroo, chyba niezbyt zadowolony z tego, że musi się przyznać do takich rzeczy.
Kenma opuścił głowę, totalnie zażenowany postawą swojego chłopaka.
— Tylko żeby was nie pozwał... I to wszystko dlatego, że nazwał jakąś dziewczynę dziwką? Kuroo — w gardle utknęło mu słowo "idioto" — nie pakuj się w tarapaty przez takie gówno, błagam.
— Kenma, odwal się od tego, zajmijmy się czymś ciekawszym — rzucił zaczepnie, chcąc zmienić temat.
Chociaż, ten tekst był poniżej przeciętnej tekstów, które zazwyczaj używał Kuroo i to tak bardzo, że Kenma spuścił zrezygnowany głowę. Może by go tak olać i iść połapać Pokemony...
Kuroo wybuchnął śmiechem i lekko dźgnął swojego chłopaka w ramie, a potem pociągnął w swoją stronę, wbrew woli Kenmy wciskając mu w usta pocałunek.
— Kenma, boli mnie — rzucił, pokazując na oko. — Potrzeb—
Nie dając mu nawet skończyć, Kozume uderzył go niezbyt mocno w policzek i zerwał się na równe nogi. Tak, łapanie pokemonów to dobre wyjście.
— Nie rozmawiam z tobą, aż nie wrócisz do bycia przeciętny wyglądem — rzucił za siebie, pozostawiając Kuroo w stanie lekkiego zaskoczenia.