Rozdział 17

13K 706 96
                                    

Louise

Wchodzę do kawiarni, w której umówiłam się z Megan. Jestem dziesięć minut przed czasem, dlatego siadam przy wolnym stoliczku koło okna. Podchodzi do mnie sympatyczna, niska blondynka i pyta co chciałabym zamówić.

- Poproszę dwie białe kawy - mówię i uśmiecham się do sympatycznej kelnerki.

Mija kilka minut zanim do lokalu wpada zdyszana Megan. Jej długie, brązowe włosy są splątane, jej policzki są lekko zaróżowione, a zielono-szare oczy błyszczą. Zauważa mnie przy stoliczku i szybko idzie w moją stronę.

- Cześć kochanie - mówi i mocno mnie przytula, co odwzajemniam.

- Hej - odpowiadam. - Zamówiłam białą kawę, może być?

- Pewnie - kiwa głową z uśmiechem i siada naprzeciwko mnie. I właśnie wtedy zauważam, że w rękach trzyma duży bukiet czerwonych róż.

Megan zauważa, że patrzę na bukiet i lekko wyciąga go w moją stronę. Niall musiał mocno coś przeskrobać, skoro kupił dla Meg taki piękny bukiet. Ale z drugiej strony mógł się bardziej wysilić i wymyślić coś bardziej oryginalnego niż czerwone róże. Aczkolwiek trzeba przyznać, że bukiet jest piękny.

- To dla ciebie od Harry'ego.

- Jakie to oklepane - mówię jednocześnie z przyjaciółką i milknę, gdy dochodzi do mnie sens wypowiedzianych przez nią słów. - Och.

Zmieszana jeżdżę wzrokiem od twarzy Megan do kwiatków i z powrotem.

- Och - mówię znowu i nerwowo pocieram skronie.

Megan tylko wzrusza ramionami i wciska mi bukiet w ręce. W tym czasie przychodzi sympatyczna kelnerka z naszym zamówieniem, które Megan odbiera. Znajduję się w zbyt dużym szoku, żeby coś powiedzieć. Jestem przerażona i sama nie wiem czym.

- Ziemia do Louise - moja przyjaciółka macha mi ręką przed twarzą. - Pij bo będzie zimna - mówi jak gdyby nigdy nic i podsuwa mi moją filiżankę bliżej.

- Meg - mówię i z przerażeniem stwierdzam, że mój głos brzmi jakbym miała się lada moment rozpłakać. - Co ja mam zrobić?

- Wróć do niego - mówi spokojnym głosem i kładzie swoją dłoń na moją w geście otuchy. - Naprawdę mu zależy na tobie, Lou.

- Rozmawiałaś z nim? - mrużę oczy i uważnie przypatruję się twarzy mojej przyjaciółki.

Megan zaprzecza ruchem głowy. Nie wydaje mi się to być zbyt szczerym gestem - robi to z pewnym zawahaniem.

-Meg... - wzdycham. - Weź pod uwagę, że znam cię bardzo, bardzo długo.

- Okej - mówi po chwili z rezygnacją.

- Tak czy nie? - niecierpliwię się.

- Co?

- Rozmawiałaś z nim czy nie?

- Tak, rozmawiałam - przyznaje po chwili, a ja zaciskam usta. Mam mieszane uczucia i sama nie wiem czy powinnam być zła czy nie.

- Dlaczego? - pytam i już wiem, że nie jestem zła, tylko smutna, zawiedziona postawą przyjaciółki.

- Lou... - mówi łagodnie. - Nie mogę patrzeć jak obydwoje się męczycie.

Dopijam kawę i wstaję z zamiarem wyjścia.

- Lou, poczekaj - Meg łapie mnie za rękę. - Nie bądź zła.

- Nie jestem zła.

-Nie? - pyta zdezorientowana.

Wedlock | Harry Styles ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz