Rozdział 56

8.6K 530 77
                                    

Nachylam się nad łóżeczkiem Noel, żeby zabrać ją na ręce, ponieważ płaczem daje znać, że jest się obudziła i nie zamierza dłużej leżeć.

- Louise? - słyszę głos Harry'ego z łazienki.

- Tak, skarbie? 

Nie otrzymuję odpowiedzi, więc biorę Noel na ręce i idę do łazienki. Przez uchylone drzwi widzę, że Harry stoi przed lustrem i robi coś przy swoim nowym tatuażu na ramieniu.

- Co się stało, kochanie?

- Możesz mi to delikatnie posmarować? - pyta z naciskiem na przedostatnie słowo.

Kiwam głową i podaję mojemu mężowi naszą córkę, którą opiera na swoim prawym biodrze. Zabieram maść z komody i delikatnie zaczynam smarować jego podrażnioną skórę. Dopiero kiedy kończę i podnoszę głowę do góry, zauważam, że Harry wpatruje się we mnie z szerokim uśmiechem.

- Hmm? - z mojej strony pada nieme pytanie na dziwny wzrok Harry'ego jeżdżący po mojej osobie w te i z powrotem.

- Podziwiam swoją piękną żonę - mówi z uśmiechem i przysuwa się do mnie, żeby mnie pocałować.

Odwzajemniam pocałunek i zatracam się w nim na chwilę, na ziemię sprowadza mnie dopiero pulchna rączka Noel na moim policzku. Odrywamy się od siebie, ku zadowoleniu naszej córeczki, która z piskiem zadowolenia znów zwraca na siebie całą naszą uwagę.

Śniadanie przerywa nam dzwonek do drzwi. Ponieważ dzisiaj Harry podjął się arcytrudnego zadania - nakarmienia Noel - wstaję od stołu i idę otworzyć. Pukanie nasila się, dlatego czym prędzej otwieram i przez chwilę patrzę zdumiona w mężczyznę przede mną.

- Tato? Co ty tutaj robisz?

- Ciebie też miło widzieć, córeczko - wzdycha z udawanym oburzeniem. - Przyszedłem odwiedzić swoją wnuczkę!

I nie czekając na zaproszenie, wchodzi do środka... Nie pozostaje mi nic innego jak zamknąć drzwi i wrócić do kuchni, do karmienia Małej. Kiedy akurat przekraczam próg kuchni, Harry przez przypadek potrąca odkręconą butelkę z herbatą. Cała zawartość butelki, razem z nią, ląduje na ziemi. Harry odskakuje lekko w drugą stronę, nie spodziewając się, że coś wyleje. Milly korzysta z sytuacji i zaczyna lizać rozlaną herbatkę. Noel, jakby wiedząc, że właśnie została pozbawiona swojego ulubionego picia, zaczyna płakać wniebogłosy, a mój tata natychmiast wyciąga ją z fotelika stojącego na stole.

- No, dzieci, co wy tutaj jeszcze robicie? - pyta, kiedy delikatnie huśtana Noel przestaje płakać.

- Co? - pytam zdezorientowana.

- Przyszedłem zająć się Noel, a wy teraz ładnie wyjdziecie sobie na romantyczny spacer, albo do kina, albo gdziekolwiek!

Uśmiecham się szeroko w stronę mojego taty, który puszcza mi oczko i wychodzi ze swoją ukochaną wnuczką do salonu. Odwracam się w stronę Harry'ego, który kończy wycierać rozlaną herbatę.

- Czy ty miałeś z tym coś wspólnego? - pytam, zakładając ręce na piersiach.

- Może - odpowiada z cwaniackim uśmieszkiem i łapie mnie w talii, żeby następnie przyciągnąć mnie do siebie. - Co powiesz na kolację w jakimś ekskluzywnym miejscu?

Marszczę brwi na jego słowa. Mocniej wtulam się w niego i cmokam w policzek.

- A co powiesz na zwykły spacer?

Po kilku nieudanych próbach protestu, mój mąż uświadamia sobie, że nie wyciągnie mnie do żadnej drogiej restauracji, ani nic z tych rzeczy. Zamiast tego wybieramy się do kawiarni w pobliżu naszego domu, graniczącej z parkiem. 

Wedlock | Harry Styles ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz