VII

127 17 2
                                    


    Wyobraź sobie miejsce, w którym jesteś tylko ty. Spokój, cisza i zieleń wokół ciebie. Nad głową lata ptak, a inny śpiewa piosenkę na drzewie. Leżysz na kocu, słońce lekko cię ogrzewa, delikatny wiatr sprawia, że pogoda jest idealna. Nie masz problemów, nie dopadnie cię nic złego i nie ma ludzi, którzy krytykują ciebie nawet kiedy oddychasz. To miejsce jest rajem.

    Nie, nie brałem nic. Czy coś złego jest w marzeniu? Jeżeli masz zły dzień, to chociaż chwila w twoim raju może ci go polepszyć. Jak? Przez wyobrażenie sobie, że robisz coś bardzo złego osobie, która sprawiła ci przykrość. Będzie chociaż lekka satysfakcja z tego. Tam możesz robić wszystko, ale pamiętaj..

-Troye! Jesteś w domu? - mama najwyraźniej wróciła już z pracy.

    Ale pamiętaj, że zawsze musisz wrócić do realnego życia.

-To jeszcze w ogóle jest nasz dom?!- jakoś samo mi się wyrwało.

-Przyjdź tutaj na chwilę!- głos z dołu przebił się nawet przez moje zamknięte drzwi.

    W zasadzie co gorszego może już się stać? Pomimo natłoku emocji, to ciekawość wygrywa i schodzę na dół.

-Jeszcze jakaś „wspaniała" wiadomość? - mówię siadając na kanapie.

-Od kiedy ten sarkazm się u ciebie wziął?- spytała siadając niedaleko mnie.

-Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie warto być wiecznie miły.

-Możesz mi coś wytłumaczyć?

    Zaczyna się.

-Mianowicie co?

-Mianowicie to, czemu nie chcesz mieszkać w LA. Lubisz Amerykę, więc czemu tak bardzo jesteś przeciw temu? Nie musisz zmieniać języka, poznasz nowych ludzi, przecież będzie fajnie. - mówiła to z taką radością, że prawie sam zacząłbym myśleć o tym pozytywnie. Prawie.

-A czemu ty tak bardzo chcesz wyjechać? Okej, może lubię niektóre osoby z Ameryki, ale to nie znaczy, że kocham cały kraj. To jest takie samo miejsce jak nasze miasto. Wszędzie jest tak samo.

-To czemu tak bardzo przeszkadza ci zmienienie go?! - zaczęła podnosić głos.

-Ponieważ tutaj mam wszystko, a tam nic! - jesteśmy kwita.

    Zacząłem podnosić się z kanapy, bo wiem dokąd ta rozmowa zaprowadzi i wolę ją szybciej skończyć.

-Ale będziemy zarabiać więcej pieniędzy i przecież tak szybko nawiązujesz kontakty z innymi osobami w twoim wieku Troye.

-Co się tu dzieje? - nawet nie zauważyłem kiedy ojciec wrócił.

-Nie obchodzą mnie pieniądze! Oh i najwyraźniej znamy innego Troye'a.-chciałem iść do siebie, ale ręka na moim ramieniu mi to uniemożliwiła.

-Nie rozumiem ciebie Troye i czuję, że już nie zrozumiem.

-Ale najlepsze jest to, że ty nawet nie starasz nie zrozumieć!- zacząłem wyszarpywać swoją rękę i nie obchodzą mnie już jej uczucia, jeżeli ona ma gdzieś moje.

-Jeżeli jeszcze raz odezwiesz się do matki to..-ojciec jednak pokazał, że w ogóle jest tu obecny, ale tak samo jak przegrał wczoraj, to tak samo przegra dziś.

-To co? Śmiało co może stać się gorszego?- ruszyłem w stronę schodów.

-Przejdzie ci jak się przeprowadzisz. - jego głos był tak pewny, jakby oznajmiał, że jest ze mną spokrewniony.

-To wy przekonacie się, jakie piekło wam urządzę tam. Wystarczy, że poczekacie. - powiedziałem kiedy byłem w drodze do pokoju.


     Wiem, przesadziłem. Zauważyłem, że powoli wszystko się powtarza. Spokój, kłótnia, mój pokój i tak wkoło. Nie jestem nawet pewny czy mój raj złagodzi nerwy. 

-----------

    Nie wiem czemu, ale wattpad usunął mi rozdziały, więc dodaję je jeszcze raz.

secrectiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz