VII

37 2 0
                                    




- Esperanza (czyt: esperanfe).

- Yyyy...? – widziałam, że chłopak był zdziwiony i nie wiedział co to znaczy.

- To po hiszpańsku nadzieja – wyjaśniłam – kiedy zaczęłam na niej jeździć, po raz pierwszy uwierzyłam, że może w końcu coś się zmieni na lepsze... Po prostu odzyskałam nadzieję.

- Ładne imię – uśmiechnął się – ty znasz hiszpański?

- Nie i w sumie nie wiem skąd znam to słowo, ale jestem pewna, że jest prawdziwe.

- Nawet jeśli nie, to co z tego?

- Masz rację – zaśmiałam się.

- Chodź, musisz się przespać – powiedział wchodząc do domu - masz - powiedział podstawiając mi pod nos talerz z kanapkami z szynką i pomidorem.

Wzięłam talerz od Eryka dziękując mu i zaczęłam jeść. Były to zwykłe kanapki, ale strasznie mi smakowały. Pewnie dlatego, że byłam już bardzo głodna.

- Zaraz ogarnę swoje łóżko i będziesz się mogła położyć.

- A ty? - spytałam po przełknięciu kęsa kanapki.

- Będę spał na kanapie, a jutro posprzątam w pokoju na górze i będziesz mogła się tam przenieść.

- Mniej zachodu będzie jeśli ja się prześpię na kanapie – powiedziałam – a poza tym nie będę miała, aż takich, wyrzutów sumienia – dodałam widząc jego wzrok.

- Na pewno?

- Tak.

– Szczoteczkę do zębów masz w łazience, a kołdrę zaraz ci przyniosę.

Zjadłam ostatnią kanapkę i poszłam umyć zęby. Kiedy wyszłam z łazienki zobaczyłam jak Eryk znosi po chodach kołdrę i kładzie ją na kanapie.

- Dziękuję.

Chłopak tylko się uśmiechnął i wszedł do swojego pokoju, ale po chwili z niego wyszedł i podał mi koszulkę.

- Będzie ci wygodniej – wyjaśnił.

Uśmiechnęłam się i przebrałam w łazience w jego bluzkę. Sięgała mi do pół-uda. Chciałam zostać w spodniach. Bałam się wyjść w samej koszulce. To wszystko przez tych debili z sierocińca, przez nich bałam się nawet zbliżać do osób płci męskiej. Przy Eryku byłam spokojniejsza. W końcu gdyby chciał mi coś zrobić już by to zrobił. Ale i tak nie sądziłam, że kiedykolwiek będę potrafiła się przy jakimkolwiek chłopaku/mężczyźnie zachowywać zupełnie naturalnie. Bałam się swojej decyzji, ale zdjęłam spodnie wzięłam je w rękę i wyszłam z łazienki.

Eryk spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

- Do twarzy ci w męskich ubraniach – kiedy to powiedział naprawdę przestraszyłam się, że będzie chciał coś ze mną zrobić, ale na szczęście było to tylko moje głupie urojenia.

Skierował się do swojego pokoju.

- Dobranoc – powiedział chwilę przed zamknięciem drzwi.

- Dziękuję – wyszeptałam do zamkniętych już drzwi.

Położyłam się na kanapie, przykryłam kołdrą i momentalnie zasnęłam.

***

Kiedy zaczęłam się budzić przypomniał mi się mój sen, że zamiast spać na ziemi, śpię w ciepłym domku, przykryta miękką kołdrą. Przetarłam oczy i dotarło do mnie, że to nie był sen i faktycznie leżę na kanapie, a nie szyszkach. Wstałam i z zadowoleniem zauważyłam, że kostka boli mnie o wiele mniej. Już tylko lekko się krzywiąc poszłam zobaczyć co u Esperanze. Po cichu weszłam do stajni i pogłaskałam Forena, który do mnie podszedł, a potem przytuliłam się do czarnej klaczy, która wesoło zarżała mi do ucha.

- Cześć piękna – cmoknęłam ją trochę nad chrapami.

-„Do tyłu!" - w mojej głowie pojawiło się to krótkie zdanie karzące mi się odsunąć.

Nie myśląc odskoczyłam do tyłu. Po ułamku sekundy okazało się, że gdybym tego nie zrobiła oberwałabym w głowę belą słomy. Przestraszona wydałam z siebie lekko stłumiony pisk.

- Cholera! Nie wiedziałem, że tu jesteś. Przepraszam – z poddasza stajni wychylał się Eryk z przejętą miną – nic ci nie jest?

- Nie. Też nie wiedziałam, że tu jesteś – powiedziałam wyrównując oddech.

- Na pewno nic ci nie zrobiłem?

- Na pewno – uśmiechnęłam się.

- No to chodź na śniadanie – zszedł po drabinie i ruszył w stronę domku.

Kiedy Eryk kroił pomidora ja smarowałam kromki masłem, a później robiłam lemoniadę. Kilka razy chciałam go spytać o to co się stało w stajni, ale nie potrafiłam zacząć rozmowy.

-O co chodzi? - spytał – widzę, że chcesz coś powiedzieć.

- No bo... – zaczęłam – w stajni... ja stałam w tym miejscu gdzie zrzuciłeś słomę... ona by mnie walnęła, ale... Nie wiem jak to opisać...

- W twojej głowie pojawił się głos? Jakby myśl, tylko że nie twoja? - spytał chłopak.

- No... tak – przyznałam zdziwiona skąd wiedział o co mi chodziło – skąd...?

- Musimy pogadać – westchnął.

Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz