VIII

43 3 0
                                    




- Wiem, że to będzie ci się wydawać niemożliwe, ale wszystko co powiem jest prawdą i musisz w to uwierzyć - zaczął, a mnie przeszły ciarki – otóż ten „głos", który pojawił się w twojej głowie, był jakby myślą. W sumie to sam nie wiem jak to się dzieje, ale z jakiegoś powodu niektóre osoby mają Dar, który pozwala im... porozumiewać się w myślach z...

- Końmi – wyszeptałam zdziwiona, że to powiedziałam, ale w tamtym momencie dotarło do mnie, że to właśnie Ona kazała mi się odsunąć – to Espe mnie ostrzegła.

Eryk

Byłem zdziwiony tym, że Weronika domyśliła się o co chodziło. Ona naprawdę nie była normalną dziewczyną. Chociażby to, że miała Dar mówiło samo za siebie. Było w niej coś co ją wyróżniało. Sprawiało, że była inna. No i w dodatku umiała ładnie zdrabniać imiona (Esperanza – Espe).

- Owszem – uśmiechnąłem się.

- Czyli ja mam jakiś Dar? O co w tym chodzi? Skąd ty o tym wiesz?

- Masz Dar i to znaczy, że pomiędzy tobą a Espe zrodziła się pewnego rodzaju więź. A wiem to dlatego, że sam mam tak z Forenem – uśmiechnąłem się.

- Wow – widziałem, że była trochę przytłoczona nadmiarem wiadomości, ale z drugiej strony wyglądała na zachwyconą, a nie przerażoną – a ja też mogę do niej mówić w myślach?

- Tak. Ale ostrzegam, że niekoniecznie od razu ci się to uda. Mi samemu długo to nie wychodziło – przyznałem – chcesz spróbować?

- Oczywiście – powiedziała z uśmiechem.

- No to wracamy do stajni – powiedziałem – ale po zjedzeniu śniadania – dodałem, na co Wera bynajmniej nie wydała okrzyku radości.

***

Weronika

- Jak ja mam to zrobić? - spytałam stojąc przed klaczą.

- Zamknij oczy i wyobraź sobie, że twoja myśl ma kształt. Spróbuj ją przenieść do Espe.

Starałam się zrobić tak jak powiedział Eryk. Wyobraziłam sobie jedno słowo „słyszysz?" i spróbowałam je przenieść do Espe. Miałam wrażenie jakby w drodze się rozpływało, nie docierało do niej.

- To na nic - sapnęłam - nie wychodzi mi.

- Ej, nie poddawaj się. Spróbuj jeszcze raz. Możesz jej dotknąć, będzie ci łatwiej.

Posłuchałam go i znów wyobraziłam sobie to samo słowo. Próbowałam tak ze dwadzieścia razy i chociaż za każdym z nich było lepiej to wciąż mi nie wychodziło, a tylko zaczęła mnie potwornie boleć głowa. Przyłożyłam czoło do czoła klaczy i postanowiłam dać sobie jeszcze jedną szansę. Ukształtowałam to słowo i wyobraziłam sobie jak wychodzi z mojej głowy i przechodzi do niej. Czułam jak jakaś część mnie wędruje razem z tym słowem. Widziałam jak dociera do Espe.

„Tak. Witaj Weroniko. Cieszę się, że ci się udało. Widzę, że mój wybór był właściwy" - w mojej głowie pojawiła się odpowiedź klaczy.

- Udało się! - zachwycona uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam klacz.

- No to na razie chodź mi pomóc – chłopak również z uśmiechem wyciągnął mnie ze stajni i zaciągną do domu – jak z kostką?

- Już właściwie nie boli. Co innego głowa. Mam wrażenie, że mi zaraz pęknie.

- Zrobię ci herbaty z ziół, które na to pomagają, a potem pójdziemy zbierać jagody, bo potrzebuję z czego mieć zrobić obiad.

Otrzymałam kubek wywaru, który niestety do najsmaczniejszych nie należał, ale po dwudziestu minutach od wypicia, ból całkowicie zniknął. A wtedy Eryk wyjął z szafki nad zlewem plastikowy pojemnik i rzucił nim we mnie. Następnie wyją wiklinowy koszyk i scyzoryk (na szczęście nimi już we mnie nie rzucał).

- Wolisz zbierać jagody czy grzyby?

- Jagody.

- Ok. Chodź.

Wyszliśmy

Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz