Weronika
- Ej! Zdaje mi się, że to miał być nasz obiad – powiedziałam na widok ręki chłopaka zabierającej mi z pojemnika garść owoców.
- No i będzie.
- Jeśli nadal zamierzasz mi wyjadać jagody to może ich zabraknąć.
- Ja wyjadam? - zrobił minę niewiniątka – tak się składa, że to ty masz fioletowy język... i jagodę na nosie.
Zanim to powiedział prawdą była tylko ta pierwsza część, ale już za chwilkę zadbał by i ta druga się sprawdziła. Wybrał największy owoc z tych na wierzchu pojemnika i rozciapał mi go na nosie. Miałam ochotę zrobić mu to samo, ale żal mi było marnować jagód.
- Wracajmy zanim zjesz wszystkie – uśmiechnęłam się obracając i zaczynając iść w powrotną drogę.
Dziwnie się czułam przebywając w jego towarzystwie. Zachowywałam się jak nie ja. Chociaż może to właśnie byłam prawdziwa ja? Ten jeden chłopak w niecałe dwa dni sprawił, że dziewczynę, która przez parę lat nie potrafiła bez strachu odezwać się do osób płci przeciwnej, zaczęły bawić jego żarty i bardzo powolutku zaczynała mu ufać, a przynajmniej nie bała się go na każdym kroku.
***
- Wrzuć je do blendera i dodaj śmietany... I cukru jeśli będzie trzeba – poinstruował mnie chłopak.
On sam nastawił na gazie wodę i pokroił grzyby. Następnie do już gotującej się wody wrzucił makaron, a grzyby nawlekł na długą nić.
Okej, makaron z jagodami – mniam, ale grzyby?
- Co ty tak właściwie z nimi robisz? - spytałam wymownie patrząc na grzyby.
- Będę je suszył – wyjaśnił – na Święta – dodał widząc, że nadal nie do końca ogarniam.
- Aaa... okej - przypomniałam sobie jak mama tłumaczyła mi kiedyś jak się robi farsz do uszek, które zawsze były w barszczu na Boże Narodzenie.
Próbowałam odgonić od siebie myśli o Świętach spędzonych w domu z rodzicami. Nie chciałam już mieć tych wspomnień. Oni odeszli, więc czemu nie mogli zabrać ze sobą swoich śladów z mojej głowy? Dotknęłam naszyjnika wiszącego mi na szyi. Był jedyną namacalną pamiątką po nich. Chociaż podobno nie był. Powiedzieli, że miałam go od zawsze, ale nie był od nich. Mi kojarzył się z nimi, a jednocześnie wiedziałam, że nie powinien. To było jeszcze dziwniejsze niż brzmiało. Tak naprawdę chciałabym wierzyć, że to co mi mówili nie było prawdą, no bo przecież...
- Hej – wzdrygnęłam się przestraszona gdy poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu – co się stało? - Eryk wyglądał na zaniepokojonego. Dobrze wiedziałam dlaczego. Czułam jak po moich policzkach spływają łzy. Próbowałam je powstrzymać, ale nie mogłam, nawet szybkie mruganie nie pomogło.
- Muszę się przejść – wyszeptałam i odwróciłam się by wyjść.
- Ale wrócisz? - pytanie Eryka mnie zdziwiło, w końcu czemu się o to martwił? Jeśli bym nie wróciła to tylko lepiej dla niego, pozbędzie się głupiej debilki, która ciągle ryczy i sprawia mu kłopoty.
- Nie wiem – przyznałam i wyszłam aby wziąć Espe i pojechać na polanę, na której byłyśmy poprzedniego dnia.
CZYTASZ
Nowy początek
Teen Fiction- Chciałam zacząć nowe życie! Zapomnieć o przeszłości! Wymazać to z pamięci! - wrzasnęłam wściekła - a ty mi tu teraz wyjeżdżasz z takim tekstem?! - Wolałaś nie wiedzieć? - spytał cicho. - No, pewnie (poczuj ten sarkazm)! W końcu kto by chciał wiedz...