Epilog

560 53 8
                                    

Uwaga!
Epilog pisany późno w nocy przez trzy dziewczyny (jeśli zgadniecie, które z naszej piątki to były, to... coś). Za wszelkie szkody na umyśle nie odpowiadamy.

Miłej lektury!

- Za chwilę przypieczętujecie ten związek przysiegą miłości, lecz przed tym muszę się zapytać. - oznajmił znajdującym się w kościele ludziom, poważnym głosem ksiądz. - Czy jest tu jakaś osoba, która nie zgadza się z jakiś powodów i uważa ten związek małżeński, za pogwałcenie praw miłości i słowa Bożego, niech wystąpi teraz.

Zapanowała cisza, przerywana jedynie nierównymi oddechami zgromadzonych, oraz nerwowym przełykaniem siły Ametyst. Ona naprawdę nie chciała brać tego ślubu z Naresem.

Tymczasem na polu, za wielkimi, debowymi drzwiami chodził podenerwowny Nullam.

Zestresowany powtarzał i wymyślał coraz to więcej sytuacji, które mogły się wydarzyć. Nie mógł przecież pozwolić na to, żeby ktoś taki jak Nares zabrał mu dziewczynę, którą znał o wiele dłużej i lepiej, więc jego plan musiał być idealny.

Z drżącą ręką sięgnął po klamkę i resztą odwagi otworzył je z hukiem tworząc efektowne wejście.

Jednak zanim zdążył coś powiedzieć ktoś inny mu przerwał.

- Hello, benches! It's me! A poza tym sprzeciw!- dziewczyna w ciemno-zielonej pelerynie, stanęła na przeciw młodej pary i księdza.

Z lewej storony wyszła brunetka o kręconych włosach, z prawej o długim warkoczu, na samym końcu blondynka.

Po sali rozległy się szepty. Zastanawiali się, kim są owe sprawczynie, winne przerwania takiego wydarzenia, jakim było wesele Ametyst.

Rozłoszczony król powstał z miejsca. Czerwony, co oznaczało wkurzenie, celował palcem wskazującym w cztery dziewczęta. Ciemnowłosa, pstryknęła palcami, a władca odleciał w krainę snów.

- Mój nawet tak nie chrapie. - odezwała się dziewczyna z warkoczem.

- Odre, później stwierdzimy który z naszych ojców głośniej chrapie. - powiedziała brunetka o kręconych włosach. - Najpierw zgarniemy Amy.

- Wybacz koleś za wysoka partia dla ciebie. - blondynka wskazała na zdezorientowanego pana młodego.

- A-ale to ja m... - Nullam próbował się jeszcze cicho przeciwstawić. Niestety wrzawa, po wtargnieciu dziewcząt, była za głośna.

- To jak Amy? Rzucamy wszystko i jedziemy w Bieszczady? - rzuciła czarnowłosa z narcystycztycznym usmieszkiem. - Nasze smoki juz czekają, a Twój?

- To zabrzmiało jak durna reklama jakiejś gry fantasy - mruknęła Alezja, waląc po raz setny głową w ścianę.

- Bywa. Lajf is brutal end ful of płapkaz - zaśmiała się Odre.

- To krwawai mi uszy... - lamentowała panna młoda.

- End somtajams kopas w dupas~ - zanuciała Tatiana, przerzucajac sobie Ametyst przez ramię.

Bez słowa panna młoda zostawiła swojego prawie męża za sobą i z radością czekała na kolejne emocjonujące przygody,  które na nią czekały... A tak właściwie na Bieszczady.

Przyjaciółki biegiem ruszyły do swoich smoków. Każda wsiadła na własne zwierzę i ruszyły. Podróżowanie na smokach jest bardzo szybkie i łatwe, niestety niedostępne dla wszystkich. Z tego właśnie powodu, księżniczki zawsze i wszędzie były pierwsze.

Po kilku minutach dziewczęta były już na miejscu: wielka willa letniskowa należąca do klanu tojadu.

- Wdychajmy wilgoć! - krzyknęła Odre. - Uwielbiam ten wasz styl. Taki czarny.

Smoczy TurniejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz