Z POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU
Jednak nie trwało to długo, bo wparował Dean trzymając się za zakrwawionę ramię........
TERAZ :
Obudziłam się i lekko uchyliłam oczy. Ogarnęłam wzrokiem wszystko i gdy chciałam wstać uświadomiłam sobie, że jestem przywiązana. Popatrzyłam się na Deana, Sama i Bobbiego związanych koło mnie.
- Bobby. Ocknij się - Szepnęłam do niego. Jednak nic, odwróciłam głowę w stronę Dean'a.
- Dean idioto obudź się ! - Warknęłam wkurzona. I też nic wywróciłam oczami, a następnie popatrzyłam się na Sama, który miał otwarte oczy i patrzył się na mnie jak na idotke....
- Gdzie my jesteśmy ? - Zapytałam pomijając wyrzuty do niego, że się nie odezwał. Czasami zastanawiam się czy nie zamienili się z kimś na mózg...
- Nie wiem. - Odpowiedział spokojnie.
- Spróbuj obudzić Deana, a ja postaram się uczynić to samo z Bobbym. - Szepnęłam i od razu zabrałam się do tego.
- Bobby ! - Powiedziałam i nic.
- Bobby do kurwynędzy ! - Warknęłam chyba za głośno, bo usłyszałam kroki dobiegające jak mniemam z korytarza. Chyba mój uniesiony głos poskutkował ,ponieważ obaj wyrwali się ze snu jak oparzeni. Nagle do tego czegoś gdzie się znajdujemy wszedł czarnoskóry facet w średnim wzroście. Zauważyłam wielki uśmiech na jego mordzie. Ugh ohyda.
- Witaj Bobby, Sam, Dean - Powiedział facet.
- Rufus. - Popatrzył się na niego Bobby. - Uwolnij nas przecież jesteśmy twoimi przyjaciółmi. - Dodał po chwili. Rufus podszedł do niego i oblał go wodą święconą. Bobby wypluł wodę. Czy on myśli, że jesteśmy opętani lub zmienieni.. Pokolei podchodził do wszystkich i oblewał wodą święconą i odmawiał pierwsze zwrotki egzorcyzmu. Jednak nic. Następnie podszedł do mnie i zrobił to samo. Nic się nie stało jednak widziałam niepokój w jego oczach. Po chwili mogłam już wstać z niewygodnego krzesła. Podeszłam do reszty.
- Co tu się odpierdala. - Mruknęłam.
- AH..Zapomniałbym to jest Rufus mój towarzysz w wyprawach. - Powiedział Bobby. - Ale też najlepszy przyjaciel, który myślał, że jestem potworem albo innym gównem.- Tu się popatrzył na Rufusa z morderczo poważną miną. Ten jedynie się zaczął śmiać. Odwróciłam się w stronę Deana.
- Musimy pogadać. - Powiedziałam
- Choć. - Odpowiedział i zaczął mnie ciągnąć w stronę innego pomieszczenia.
- To o czym chciałaś ze mną pogadać ? - Powiedział od razu po wejściu do pomieszczenia.
- Co się stało Dean ? - Zapytałam.
- Nie pamiętam. - Wypalił.
- Nie rób ze mnie idiotki. - Warknęłam
- Nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy !- Podniósł głos.
- Wydaje mi się, że jednak to moje sprawy. Bo twoja nieudolność w pracy się pogarsza. - Popatrzyłam w jego oczy i widziałam ból.
- Ehhhh....Nic mi nie jest. - Mruknął.
- Kogo chcesz oszukać ? Mnie czy siebie ? - Patrzę się na niego po czym podchodzę i znów go przytulam. Odwzajemnia uścisk i układa głowę na mojej ze względu, że jest ode mnie o wiele wyższy.
- Po prostu jestem zmęczony. - Mówi spokojnie. - Nie wiem co mam robić. - Dodaję.
- Ja też nie wiem. Jednak jedno jest pewne nie jesteś sam. Tkwimy w tym wszyscy. - Szepczę w jego tors. Przestaję mnie przytulać, a ja unoszę głowę aby popatrzeć się jeszcze raz w jego oczy i tu znów popełniam błąd bo zostaję przez niego pocałowana....
_____________________________________________________________________________
Z góry przepraszam, że tak długo musieliście czekać i dziękuję za tyle wyświetleń <3
Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie ze złoszczeni, bo jest taki krótki rozdział.
Do zobaczenia w następnym <3 :*
xCUTx

CZYTASZ
Aren't you afraid of me ? /Supernatural
Fanfiction-Nie boisz się mnie ? -Nie. -Czemu ? -Bo też jestem łowcą. ---------------------------------------------------------------- Wolno pisane. Fabuła zmieniona na potrzeby książki. Mogą pojawić się wulgaryzmy.