Chce jak najdalej stąd uciec i nie myśleć o wszystkim, o tych bolesnych rzeczach. Nie chce zaprzątać sobie głowy głupimi rzeczami chce skupić się na polowaniach.
-Ej. -Dean pstryknął mnie w ramie i wyrwał z moich myśli.-Tak ? - Zapytałam i popatrzyłam mu w oczy.
- Zbieraj się jedziemy z Bobby'm do...- Dean przerwał gdy do pokoju wszedł Bobby. - O wilku mowa. - Dodał i wyszedł z pomieszczenia.
- Wy dalej pokłóceni ? - Zapytał patrząc jak drzwi się zamykają.
- Nie wiem. - Odparłam i patrzyłam dalej w ścianę.
- Powiedz co się stało między wami. - Powiedział i usiadł koło mnie.
- Źle zrobiłam i teraz on zachowuje się jak urażona księżniczka. - Mówiłam nie odwracając wzroku od ściany jakbym miała dostrzec coś ciekawego w jej strukturze lub kolorze.
- Dean jest zamknięty na głębsze uczucia. Jednak gdy kogoś do siebie dopuści jest dla niego bardzo bolesne gdy ta osoba go odrzuca. - Ujął Bobby po czym wstał i wyszedł z pokoju. Muszę jak najszybciej z nim pogadać.
- Angel! - Moje przemyślenia przerwał głos Sam'a
- Tak! - Wydarłam się i wstałam z kanapy. Zeszłam z piętra po schodach i już zauważyłam chodzącego w kółko Sam'a. - Co się stało ? - Oparłam się o poręcz przy schodach.
- Dean znów się w coś wpakował. Nie odbiera telefonu. - Powiedział rozgniewany i zestresowany. Zawsze widać po nim kiedy się martwi o niego. Są bardzo zżyci ze sobą.
- Nie martw się pewnie pojechał za ruchać i telefon mu się rozładował. - Powiedziałam
- Nie żartuj sobie, bo może coś się na prawdę poważnego dziać .- Powiedział po czym usłyszeliśmy trzask drzwi i jakiś szmer. Poszłam zobaczyć jednak co tam zastałam aż mnie zatkało i przyprawiło o mdłości. Dean z jakąś laską połykali się nawzajem w holu a ja stałam z rozdziawioną buzią i czekałam aż ten koszmar się skończy. Pierwsza łza spłynęła mi po policzku. Szybko się odwróciłam. - Mówiłam, że poszedł zaruchać chyba mu się bardzo spodobało, bo przyprowadził jakąś aż tu. - Powiedziałam na odchodne kiedy wbiegałam po schodach, a mój oddech zaczął lekko drżeć. Skarciłam się za to w myślach i poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam się na klucz i zaczęłam się pakować. Wydaje mi się, że lepiej by było żeby się wyniosła. Nie chce się bawić w takie gierki. Żeby nikomu nie sprawiać kłopotu wyszłam przez okno i szybko wsiadłam do samochodu i wyjechałam cicho z posiadłości.
Jechałam zaledwie 30 minut, a mój telefon nie przestawał dzwonić. W końcu się wkurwiłam i zatrzymałam auto na pobocz. Odebrałam komórkę.
- Czego chcesz ? - warknęłam natychmiast po odebraniu.
- Gdzie ty do cholery jesteś ? - Usłyszałam głos Dean'a.
- Po co ci to wiedzieć? - Stwierdziłam, że się z nim podroczę.
- Może dlatego, że zniknęłaś bez powiedzenia jakiego kolwiek słowa. - Odparł.
- I co z tego. To chyba moja sprawa czy znikam czy nie, prawda? - Powiedziałam zimno jednocześnie uśmiechając się.
- Wiesz są ludzie, którzy się o ciebie martwią. - Dodał.
- Na przykład kto ? - Dalej bawiłam się w swoją głupią grę.
- Na przykład Sam, Bobby i .....ja? - Przy ostatnim się zająkał. Urocze.
- Tak ty zwłaszcza, pokazujesz to przyprowadzając jakąś laskę by pójść z nią do łóżka. - Syknęłam.
- Co ma do tego martwienie się o ciebie ? - Powiedział, a ja słyszałam, że chyba zrozumiał zasady mojej gry. Kurwa zjebałam.
- Nic. Muszę kończyć. - Powiedziałam. Jeszcze słyszałam jak chciał coś powiedzieć jednak ja już zakończyłam połączenie. Oparłam głowę o fotel po czym otworzyłam drzwi i dźwignęłam się na nogi aby wysiąść z auta. Odpaliłam papierosa i podeszłam do barierek oddzielających poboczę od urwiska. Zaczęłam patrzeć się w punkt przed siebie. Kiedy się odcknęłąm zdążyłam wypalić pół paczki.
***
Hejka po znów dłuższej przerwie, ale nie mam motywacji do pisania. W ogóle DZIĘKUJĘ WAM ZA 2.1 K WYŚWIETLEŃ. Mam pomysł jeśli wam się podoba to opowiadanie i chcecie kontynuacje zostawcie po sobie komentarz. Na prawdę mnie to zmotywuje czytanie waszych komentarzy na temat tego opowiadania. Możecie wszystko wyrazić w komentarzach. Czy opowiadanie wam się podoba , co byście zmienili, możecie też dawać jakieś propozycje co dalej ma się dziać.
CZYTASZ
Aren't you afraid of me ? /Supernatural
Fanfic-Nie boisz się mnie ? -Nie. -Czemu ? -Bo też jestem łowcą. ---------------------------------------------------------------- Wolno pisane. Fabuła zmieniona na potrzeby książki. Mogą pojawić się wulgaryzmy.