(i am still painting flowers for you)

287 51 14
                                    

prawie jej nie poznałem. w ciągu dnia jej twarz wyglądała zupełnie inaczej. porównując makijaż, jaki miała na sobie tamtej nocy, dziś nie było go prawie wcale.

stała nieśmiało pod drzewem i ani trochę nie przypominała wczorajszej carmen. widziałem jej podkrążone oczy, zagubione spojrzenie i wychudzone kolana, jednak nadal serce biło mi szybko w jej otoczeniu. ze wszystkimi niedoskonałościami dookoła była prawdziwym dziełem sztuki.

podszedłem do niej, a kiedy mnie zauważyła, uśmiechnęła się.

- hej - jej głos przypominał szept.

otaczały nas dziesątki ludzi, a carmen bez przerwy rozglądała się ze strachem na boki. oddychała ciężko, zbyt ciężko.

- hej. może pójdziemy już do mojego samochodu?

- szybki rozwój wydarzeń, zwolnij.

-nie, to znaczy nie to miałem na myśli i przepraszam, chcę po prostu zabrać cię na przejażdżkę. - zmieszałem się.

błysnęły jej oczy. delikatnie odbijały się w nich wiśniowe kwiaty.

- przejażdżkę? - jej spojrzenie automatycznie się powiększyło.

- właśnie tak - powiedziałem i chwilę potem skierowaliśmy się w stronę samochodu.

stresowałem się, co pomyśli o moim starym gracie, który mama kupiła mi na osiemnaste urodziny. już wtedy był używany. może nie rdzewiał, ani nie gubił części, ale nie był to range rover ani porsche. praktycznie nie znałem carmen, równie dobrze mogła być materialistką uwielbiającą drogie auta.

jednak prawda była inna.

- o słodki jezu, czy to twój? to najbardziej uroczy środek transportu jaki widziałam. pardon, vany hippisów jednak wygrywają.

kto by pomyślał, że zwykły, tani i stary kabriolet (z zakładanym na zimę dachem) zrobi na niej takie wrażenie. najprawdopodobniej wpływ na to miał jego żółty, wesoły kolor.

w samochodze dziewczyna uspokoiła się i zaczęła bardziej przypominać siebie z nocy. gdy odjechaliśmy już kawałek od parku, a droga zrobiła się prostsza i gładsza, zapytałem:

- więc jaki masz dziś humor? jesteś smutna, zestresowana, zła? chcesz się wyżyć, odprężyć, rozweselić? a może bardziej zdołować? tego ostatniego nie polecam.

poprawiła się nieśmiało ma fotelu.

- nic z tych rzeczy. jestem taka jak zawsze, pusta.

stwierdziłem więc, że potrzeba jej czegoś mocniejszego, przez co poczuje, że żyje. było jednak za wcześnie, zachodzące słońce oświetlało maskę samochodu i padało na drobny nos mojej towarzyszki. droga wydawała się być wręcz pomarańczowa, jakbym patrzył przez okulary z kolorowymi szkłami. zmniejszyłem prędkość i z półki pod radiem wyciągnąłem płytę z największymi hitami oasis. już po chwili z głośników wypływały pierwsze nuty sad song.

- kocham to! spodziawałam się po tobie, że słuchasz piosenek lecących na mtv.

- to na mtv puszczają jeszcze muzykę? myślałem, że ograniczyli się do programów o celebrytach.

- nie oglądałam tego od wieków, nie mam bladego pojęcia - zaśmiała się.

kiedy wjechaliśmy na pustą drogę, która otoczona była tylko polami pszenicy, zamilkliśmy.

- dlaczego tylko w nocy czuję, że żyję? - zapytała carmen, kiedy niebo pociemniało.

carmen ☾ a.i.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz