|18| Uśmiech?

747 80 12
                                    

[...]

- B-bo... - wydusiłam cienkim głosem, spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem - moja matka, po prostu nie zasługuje na istnienie - powiedziałam - moja historia nie jest kolorowa... I to też wykorzystała Amber...

- Jaka historia? Co wykorzystała Amber? - spytał się Lysander.

- W-wiesz... Moglibyśmy zmienić temat?

- Nie - powiedział Kastiel, który czekał na rozwinięcie.

- Życie jest bez sensu... - wymamrotałam pod nosem.

- Nie mów tak - powiedział poważnie Lysander.

- Czemu niby? To jest prawda, osoba, która mści się za swoją głupotę i nieprawdę, jest sensem? Czy jest w ogóle argument, po co tak naprawdę żyć? - po moim słowach zapadła głucha cisza.

- Co się stało, Olga? - spytał się smutny Lysander, ja na to wciąż patrzyłam w dół - chcesz argument, po co tak naprawdę żyć?! - spojrzałam na niego pytająco, podenerwował się tym wszystkim, przecież on lubi zachować spokój, a teraz? To moja wina?

- J-ja... nie chciałam - powiedziałam cicho.

- Kastiel? - powiedział Lysander w jego stronę, wysyłając porozumiewawcze spojrzenie, a on po chwili się otrząsnął.

- Yyy... Olga, bo wiesz, za niedługo muszę wyprowadzić psa, pójdę już.

/~/ Perspektywa Lysandra /~/

Ehh... Pomyśleć, że to nie raz ja w takim stanie byłem, ale teraz się zmieniło, chwyciłem jej dłonie, delikatnie je głaszcząc kciukiem. Wiedziałem, że nastał ten dzień, bym wyznał jej miłość, ale się okropnie bałem, chciałbym zrobić to w innym miejscu o innej godzinie.

- Coś się stało? - spytała się, oglądając moją zamyśloną minę.

- N-nic, tylko chce ci coś powiedzieć - powiedziałem, patrząc w jej oczy, ciągle trzymając jej ręce, nie wiedziałem jak mam to ująć - w-wiesz, zawsze możesz na mnie liczyć- (ty głupku miałeś powiedzieć coś innego~Autorka) nie mogę uwierzyć, że nie potrafię jej tego powiedzieć - aaa... bo wiesz, argument, by żyć, to jest bardzo prosty - nigdy się tak nie stresowałem...

/~/ Perspektywa Olgi /~/

Widząc jego minę w tym całym czasie, nie mogłam uwierzyć, że naprawdę rozmawiam z Lysandrem, właściwie to mnie rozśmieszyło, pomimo tego, że od się przed czymś stresował, to i tak miałam z tego ubaw, kiedy uciekał ode mnie wzrokiem, chcąc rozluźnić atmosferę, rozczochrałam mu włosy, roześmiałam się na głos, kiedy on poprawiał swoje włosy, spoglądając na mnie zdziwieniem.

- Nie musisz mi mówić argumentów, by żyć - powiedziałam rozśmieszona - bo wiesz, sama muszę to wiedzieć, a regułka o tym mi nie pomoże - powiedziałam, mając na twarzy uśmiech.

- A-ale - wydusił z siebie słowa z dużymi oczami, na co ja wstałam i poszłam odłożyć puste kubki po herbacie, po czym wróciłam ze szklankami i sokiem, spojrzałam Lysandra, który opierał głowę o tył kanapy, przez co patrzył na sufit. Położyłam szklanki i nalałam do nich sok, usiadłam koło niego, spoglądając na zegarek, który stał koło telewizora, dobiegała pierwsza w nocy.

- M-masz może jutro, po południu czas? - spytał się, przymykając oczy.

- T-tak - powiedziałam lekko zdziwiona.

- To się mnie spodziewaj - ziewnął.

- Lys? - spytałam się, ale tylko po to, by upewnić się, że nie śpi, myliłam się i zachichotałam pod nosem, widząc go praktycznie niekontaktującego.

[Następnego dnia]

- Olga wstawaj - powiedział męski głos, który mnie obudził, chciałam się odwrócić, ale nie skojarzyłam, na początku kto do mnie przemówił, uchyliłam powiekę oka i ujrzałam zamazaną postać stojącą przede mną w garniturze... Przetarłam oczy, przez to mój obraz się wyostrzył.

- Tata? - zdziwiona spoglądałam na niego, a on z zirytowaniem usiadł koło mnie na fotelu, zorientowałam się, że spałam na kanapie, a koło mnie smacznie spał Lysander, który nie obudził się po wejściu mojego ojca, nie wiem, co on teraz sobie pomyśli, zastać córkę wraz z kolegą leżących na kanapie, obudzonych przez ojca, lekko się przeraziłam a na mój wyraz twarzy, ojciec tylko podniósł ręce ku górze.

- Chyba zapomniałaś, że przyjadę - powiedział lekko zirytowany.

- T-trochę - powiedziałam, opierając się na jednym łokciu, a potem przysiadając na kanapie, lekko zastana zaczęłam pić wodę ze szklanki.

- Piłaś? - spytał się w moją stronę, na co ja się zachłysłam.

- S-Słucham?! - powiedziałam półgłosem, by nie zbudzić przypadkiem Lysandra.

- Nie ważne, nie jestem w tej sprawie.

- Wiem o tym - powiedziałam z lekką nadzieją w umyśle, że jednak w jakimś procencie się mną interesuje.

- Chciałem omówić sprawę twojej matki.

- Wiesz przecież, że już mnie to ona nie interesuje, nie będę znowu twoim pośrednikiem - powiedziałam z lekką odrazą w jego stronę, spojrzałam na Lysandra który lekko się obudził, ale pozostał w pozycji leżącej i odpłynął w swoje myśli, ja tak myślę...

Wtedy ojciec (Nie wiem, czy mam pisać jego imię O.o ~Autorka) rzucił na stół teczkę z różnymi papierami, trochę się przeraziłam, ale nie moja sprawa, jakie ma plany co do mojej matki, wzięłam niepewnie teczkę do ręki i spojrzałam na jej zawartość.

- Dokładnie? - spytałam się w stronę mojego ojca.

- Aktualnie tylko ty możesz coś jej uświadomić, jedyne co mam teraz, to zakaz zbliżania się do niej, ale ty nie - wykazał ręką na moją osobę - papiery są głównie o posiadłości twojej matki tej starej rudery Sam się dziwie, że może tam mieszkać.

- A co ja mam z tym wspólnego, powtarzam, nie będę twoim pośrednikiem - powiedziałam, uważnie czytając papiery o nieruchomości.

- Córcia, nie denerwuj mnie, jedynie co masz zrobić to zanieść te papiery - powiedział poprawiając okulary na nosie - tylko o to cię proszę.

- Co ty robisz? - zastała niezręczna cisza.

- Proszę - powiedział całkiem poważnie, zastanowiłam się nad tą prośbą, co mi szkodzi się przejechać, wiadomo, że to jest daleko, ale pozwiedzam nawet stare miejsca.

- Dobrze, zawiozę jej to - powiedziałam, zamykając teczkę i odkładając na stolik, ojciec wstał i podążył do drzwi wyjściowych.

- I nie pij za dużo - powiedział, kiedy zatrzymał się przy drzwiach, kiedy opuścił dom, wzdychnęłam z ulgą, że już po wszystkim.

- Która godzina? - spytał się Lysander ciągle leżąc na kanapie.

- Po dwunastej - powiedziałam, kiedy rozciągnęłam się, siedząc na kanapie, wtedy poczułam, kiedy Lys cięgnie mnie do ciebie, przez co znów leżałem na kanapie, nie wiedziałam po co, powinnam iść za zakupy, normalnie w sobotę.

- Mówiłem, że będziesz się mnie spodziewać po południu - powiedział z zamkniętymi oczami z uśmiechem. Czyli dzisiaj dzień leniwca...

// Ogłoszonka //

// Będzie tak, że nie będzie 2 części. Czemu? Wolałabym, żeby cała historia była w jednym miejscu (A obiecałam, że to będzie ostatnia okładka do tej książki, i tak będzie) //  

// Romantiko? Już niedługo ^^ //


Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now