2.

612 29 1
                                    

Adela:
Poszłam z moją nową klasą do sali. Wszyscy zajęli miejsca, zostało tylko jedno obok jakiejś rudowłosej dziewczyny. No cóż, mojej Em nie przypominała ani trochę, ale chyba nie mam wyjścia?

- Hej, mogę usiąść?

- Jasne! - dziewczyna miała aparat na zębach, czego jej strasznie pozazdrościłam, a jej uśmiech był magiczny, na jej nosie zauważyłam kilka piegów - Jestem Kinga.

- Adela, miło kogoś wreszcie poznać...

- O, widzę, ze Ty tez bez kurnika.

- Co? Hahaha.

- No, jeden za drugim chodzi, nie zauważyłaś? Jak kury.

Po głębszym zastanowieniu, doszłam do wniosku, że Kinga ma racje. Pani Wilk, wychowawczyni, zaczęła coś mowić, a ja miałam czas na obejrzenie nowych kolegów z klasy. Hmm, przed nami jakieś 2 papużki, cały czas coś szeptały i się śmiały, pewnie obgadały juz każdego, prawie jak w gimnazjum... Nieważne. Kilku chłopaków, nic specjalnego, ale nie! Jeden blondyn z drugiego końca sali jest niezły. I chyba mi się przygląda... No i jeszcze kilka dziewczyn, jedna dość przy sobie, ale wygląda na przyjazną.

Poczułam szturchnięcie, wiec przerwałam moje obczajanie. Spojrzałam na Kingę, po czym usłyszałam głos nauczycielki.

- Ja wiem, ze jest pierwszy dzień po wakacjach, ale warto się juz obudzić  Panno Herman.

Łał, juz wiedziałam, ze się z tą suką nie polubię.

- Przepraszam, myślałam, ze to koszmar. Ale jednak się nie myliłam...- powiedziałam ironicznie.

Cała klasa wybuchła śmiechem. Oprócz tego babska, które nie zaczaiło mojej aluzji.

Po wyjściu z klasy zgubiłam Kingę. Podszedł do mnie ten blondyn i spytał czy wyjdę z nim na kawę. Jego niebieskie tęczówki tak na mnie zadziałały, ze bez wahania się zgodziłam, czego normalnie nie robię.

- Widać, ze masz bardzo cięty język. Lubię to, hahaha.

- Ojej, należało się jej! -parsknęliśmy śmiechem.

Idąc przez szkołę w towarzystwie Michała, bo tak miał na imię, czułam, ze dużo osób na nas patrzy. Myślałam, ze w liceum każdy zajmuje się już swoim życiem, ale jednak się myliłam. Nie spotkałam juz tego dzika, na szczęście. A może niestety...?

- Cóż, nie mam jeszcze prawka, ale prywatnego szofera, który zaraz tu przyjedzie.

O chuj. Spojrzałam na niego i zobaczyłam zwycięski uśmiech.
Nagle podjechała taksówka, a ja wybuchłam śmiechem. Chłopak do mnie dołączył. Powiedział ulice, na której umiejscowiony był Starbucks i 10 min pózniej byliśmy juz na miejscu.
Otworzył mi drzwi, wow, dżentelmen.

- Co pijesz? - spytał, gdy juz byliśmy w środku.

- Od rana marzę o waniliowym latte.

- Okej, znajdź nam miejsca, a ja zaraz przyjdę.

Nie proponowałam, ze za siebie zapłacę, bo przyzwyczaiłam się do tego, ze jeśli chłopak zaprasza - to stawia. Chwilę pózniej Michał wrócił a dwoma napojami i jakimiś rogalikami.

- Proszę bardzo. Częstuj sie. - powiedział z uśmiechem.

- W sumie to ja nie jem słodyczy...

- Nawet się nie wygłupiaj. I tak juz jesteś za szczupła, także nie denerwuj mnie.

Resztę spotkania spędziliśmy na miłej rozmowie. Dowiedziałam się, że jest jedynakiem i mieszka w jakimś apartamencie w centrum. Jego rodzice to dobrze zarabiający prawnicy i na wstępie powiedział, ze jak on coś proponuje, to żebym nie próbowała byc dumna, chcąc płacić. Chyba nie miałam wyjścia... Bardzo go polubiłam i wydaje mi sie, ze możemy zostać dobrymi kolegami.

- A Ty jak? Rodzeństwo, rodzice?

-Hmm, mam brata, starszego. Strasznie mnie pilnuje, ale go bardzo kocham. No i mamę. - zakończyłam ostro. Chyba zrozumiał o co mi chodzi, wiec nie dopytywał. - Muszę się zbierać, dochodzi 17.

Wyszliśmy z budynku i udaliśmy się na przystanek. Jechaliśmy do domu tym samym tramwajem, co mi bardzo odpowiadało, ale Michał wysiadał dwa przystanki wcześniej.

- Okej, to do jutra, tak?

- Oczywiście, dzięki za zaproszenie, było super. - uśmiechnęłam się.

- Drobiazg. Fajnie, ze się zgodziłaś. Juz milej idzie się do szkoły, mając tam taką śliczną koleżankę.

Oblałam się chyba lekkim rumieńcem.

- Cześć! - rzucił, po czym mnie szybko przytulił i wyszedł.

Pomachałam mu i oparłam głowę o szybę. Ciekawy dzień.

W domu mamy jeszcze nie było, wiec stwierdziłam, ze wezmę szybki prysznic i ugotuję coś.
Ciepłe strumienie wody pozwoliły mi się odprężyć i zapomnieć o Bożym świecie. Zmyłam makijaż, ubrałam dresy i moją, a raczej brata bluzę, która jest moją ulubioną.
Udałam się do kuchni i usmażyłam jajko z warzywami z torebki. No cóż, na moje umiejętności jest to bardzo wielki sukces. Usłyszałam klucze w drzwiach.

- Hej, co Ty spaliłaś?

-MAMO... Przyrządziłam nam obiad, weź, hahah.

- No żartuję, pięknie pachnie. Juz jemy tylko odłożę zakupy.

Przy obiado-kolacji opowiedziałam mamie o całym dniu ze szczegółami. Odkąd pamiętam mamy dobry kontakt, więc nie muszę nic przed nią ukrywać, a kiedy Em wyjechała, została mi tylko ona.

Królewna: Hejo, jak żyjesz? Dałaś radę tam? - napisałam do mojej przyjaciółki.
Gwiazda filmowa: Przeżyłam, mam spoko ziomków w klasie, ale z językiem słabo, bo oni zapierdalają jak maszyny, a ja kleje słowa XD a Ty??
Królewna: Myśle, że tez okej. Zadzwonię i pogadamy, ok?
Gwiazda filmowa: Teraz juz lecę spać, ale jutro pogadamy. Tęsknie.
Królewna: Ja tez, cholernie. Dobranoc.
Gwiazda filmowa: Pa kochanie.

Odłożyłam telefon, spakowałam się i poszłam spać. Zaśnięcie nie zajęło mi wiele czasu, bo byłam podekscytowana dniem. Ciekawe co jutro...

Chcę Cię |D.K|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz