Rozdział 3.

13 2 0
                                    

Niebo powoli jaśniało. Znikały gwiazdy. Rudowłosa czuła na twarzy chłodne, poranne powietrze. Las powoli się przerzedzał. Widać było szczyty gór. W końcu dziewczyna wraz z wierzchowcem wyszli z lasu na dolinę. Kobieta wiedziała, że do celu już niedługo. Popędziła konia, by biegł szybciej. Nie mogła się doczekać.

Rudowłosa minęła ostatni pas gór. Droga lekko skręciła w lewą stronę. Dziewczyna ujrzała przed sobą warowny zamek z czarnej cegły. Na przedzie znajdowały się wrota. Nad wejściem były dwie wieże strażnicze. W całej budowli górowała wieża z wielkim, czarnym dzwonem. Ściany zamku były wsparte dzięki przyporom. Rudowłosa oglądała to wszystko z zachwytem.

W końcu dziewczyna zatrzymała wierzchowca przed schodami prowadzącymi do wrót zamku. Zeskoczyła z niego i westchnęła. Udało jej się. Odnalazła cel. Była to siedziba Zakonu Zacienionych. Podeszła do ogromnych rzeźbionych drzwi. Niepewnie uniosła rękę, a serce biło jej mocno. Chwyciła za kołatkę, którą zakołatała we wrota. Po długiej chwili drzwi otworzył starszy mężczyzna. Miał siwe włosy, na prosto przystrzyżone nad czołem. Miał białą koszulę i czarne spodnie.

- W czym mogę pomóc, panienko? - spytał uprzejmie mężczyzna lekko kłaniając się. Rudowłosa dziewczyna spytała:

- Czy mogę rozmawiać z wielkim mistrzem?

- Proszę wejść - powiedział staruszek otwierając drzwi szerzej. - Zaraz spytam wielkiego mistrza, czy panienkę zechce wysłuchać.

Rudowłosa weszła do środka. Mężczyzna poszedł długim korytarzem do drzwi na jego końcu. Dziewczyna w oczekiwaniu rozejrzała się po miejscu, w którym była. Lśniąca podłoga wyłożona była płytkami w dwóch kolorach, czarnym i białym na wzór szachownicy. Na ścianach wisiały pochodnie. Sklepienie było krzyżowe, z którego wisiały ozdobne żyrandole.

Z zamyślenia wyrwał dziewczynę głos starszego mężczyzny:

- Wielki mistrz zezwolił na audiencję panienki u siebie.

Rudowłosa uśmiechnęła się i podeszła do mężczyzny. On poprowadził ją w stronę drzwi na końcu korytarza. Otworzył dziewczynie drzwi. Ona weszła do środka i ujrzała przytulny gabinet, na którego środku stało biurko, a za nim siedział mężczyzna o jasnych blond włosach, prawie białych. Miał na sobie czarne ubranie i na ramiona nałożony ciemno zielony, aksamitny płaszcz.

- Witaj - blondwłosy podniósł wzrok na rudowłosą dziewczynę. - Co cię tu do mnie sprowadza?

- Chciałabym dołączyć do Zakonu Zacienionych i móc walczyć u pańskiego boku - odpowiedziała pewnie dziewczyna.

- A jak ci na imię? - spytał blondyn wbijając wzrok swych błękitnych oczu w szafirowe tęczówki rudowłosej. Dziewczyna rzekła:

- Nazywam się Chloe Vexx.

- A więc chcesz dołączyć do zakonu. Pragniesz walczyć - powiedział mistrz. - Cóż, najpierw musimy sprawdzić twoje umiejętności.

Rudowłosa kiwnęła głową twierdząco, a blondyn kontynuował:

- Dziś w południe na sali ćwiczebnej wykażesz się. Sprawdzimy, czy nadajesz się do walki - po czym wrócił do pisania czegoś. - Możesz teraz iść.

- Dziękuję - rudowłosa odpowiedziała i odwróciła się na pięcie, i wyszła z gabinetu zamykając za sobą drzwi.

Chloe Vexx i Zakon ZacienionychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz