Niebo powoli jaśniało. Znikały gwiazdy. Rudowłosa czuła na twarzy chłodne, poranne powietrze. Las powoli się przerzedzał. Widać było szczyty gór. W końcu dziewczyna wraz z wierzchowcem wyszli z lasu na dolinę. Kobieta wiedziała, że do celu już niedługo. Popędziła konia, by biegł szybciej. Nie mogła się doczekać.
Rudowłosa minęła ostatni pas gór. Droga lekko skręciła w lewą stronę. Dziewczyna ujrzała przed sobą warowny zamek z czarnej cegły. Na przedzie znajdowały się wrota. Nad wejściem były dwie wieże strażnicze. W całej budowli górowała wieża z wielkim, czarnym dzwonem. Ściany zamku były wsparte dzięki przyporom. Rudowłosa oglądała to wszystko z zachwytem.
W końcu dziewczyna zatrzymała wierzchowca przed schodami prowadzącymi do wrót zamku. Zeskoczyła z niego i westchnęła. Udało jej się. Odnalazła cel. Była to siedziba Zakonu Zacienionych. Podeszła do ogromnych rzeźbionych drzwi. Niepewnie uniosła rękę, a serce biło jej mocno. Chwyciła za kołatkę, którą zakołatała we wrota. Po długiej chwili drzwi otworzył starszy mężczyzna. Miał siwe włosy, na prosto przystrzyżone nad czołem. Miał białą koszulę i czarne spodnie.
- W czym mogę pomóc, panienko? - spytał uprzejmie mężczyzna lekko kłaniając się. Rudowłosa dziewczyna spytała:
- Czy mogę rozmawiać z wielkim mistrzem?
- Proszę wejść - powiedział staruszek otwierając drzwi szerzej. - Zaraz spytam wielkiego mistrza, czy panienkę zechce wysłuchać.
Rudowłosa weszła do środka. Mężczyzna poszedł długim korytarzem do drzwi na jego końcu. Dziewczyna w oczekiwaniu rozejrzała się po miejscu, w którym była. Lśniąca podłoga wyłożona była płytkami w dwóch kolorach, czarnym i białym na wzór szachownicy. Na ścianach wisiały pochodnie. Sklepienie było krzyżowe, z którego wisiały ozdobne żyrandole.
Z zamyślenia wyrwał dziewczynę głos starszego mężczyzny:
- Wielki mistrz zezwolił na audiencję panienki u siebie.
Rudowłosa uśmiechnęła się i podeszła do mężczyzny. On poprowadził ją w stronę drzwi na końcu korytarza. Otworzył dziewczynie drzwi. Ona weszła do środka i ujrzała przytulny gabinet, na którego środku stało biurko, a za nim siedział mężczyzna o jasnych blond włosach, prawie białych. Miał na sobie czarne ubranie i na ramiona nałożony ciemno zielony, aksamitny płaszcz.
- Witaj - blondwłosy podniósł wzrok na rudowłosą dziewczynę. - Co cię tu do mnie sprowadza?
- Chciałabym dołączyć do Zakonu Zacienionych i móc walczyć u pańskiego boku - odpowiedziała pewnie dziewczyna.
- A jak ci na imię? - spytał blondyn wbijając wzrok swych błękitnych oczu w szafirowe tęczówki rudowłosej. Dziewczyna rzekła:
- Nazywam się Chloe Vexx.
- A więc chcesz dołączyć do zakonu. Pragniesz walczyć - powiedział mistrz. - Cóż, najpierw musimy sprawdzić twoje umiejętności.
Rudowłosa kiwnęła głową twierdząco, a blondyn kontynuował:
- Dziś w południe na sali ćwiczebnej wykażesz się. Sprawdzimy, czy nadajesz się do walki - po czym wrócił do pisania czegoś. - Możesz teraz iść.
- Dziękuję - rudowłosa odpowiedziała i odwróciła się na pięcie, i wyszła z gabinetu zamykając za sobą drzwi.
CZYTASZ
Chloe Vexx i Zakon Zacienionych
FantasyTytułowa bohaterka, Chloe, wyrusza w podróż, gdyż chce odnaleźć siedzibę Zakonu Zacienionych, organizacji, której celem jest walka ze złem, demonami i tym podobnymi. Pragnie dołączyć do Zakonu, gdyż dziesięć lat wcześniej wydarzył się tragiczny wypa...