RODZIAŁ III

220 3 1
                                    

Lexi

Po powrocie do mojego niby domu nikogo tam nie zastałam. Nawet mój brat napisał do mnie, że poznał nowych kolegów i ida od razu na pizzę. Zostałam więc sama. Z racji że był to pierwszy dzień w szkole nie miałam zbyt dużo do zrobienia wiec po prostu wrzócilam do mikrofali resztkę z wczorajszego obiadu i włączyłam telewizje.
Siedząc na kanapie i oglądając powtórki "Przyjaciół" w pewnym momencie przyszło mi powiadomienie na mój telefon. Chwyciłam aparat do ręki i zobaczyłam zaproszenie do grona znajomych od niejakiego Aleksa Nowickiego. Od razu wiedziałam kto to taki. Ten chłopak wywoływał jakimś cudem sprzeczne uczucia we mnie. Był przystojny i miał zniewalający uśmiech, ale też czułam w głębi, ze jest z nim coś nie tak. Zachowywał się dziwnie, ale znalam typ takich jak on. Rozkocha i zostawi. Nie warto. Bez namysłu odrzuciłam zaproszenie.
Gdy dochodziła 22, a mojego brata ciągle nie było zaczęłam się nie pokroić. Dzwoniłam do niego kilka razy, ale za każdym razem odzywała się poczta głosowa. Nie miałam pojęcia nawet gdzie go szukać. Nie znam tych ludzi, których poznał, ani miejsc do których mogą chodzić chłopcy w jego wieku, ale nie mogłam siedzieć bezczynnie. Zarzuciłam na ramiona skórzaną kurtkę i wyszłam z domu. Kiedy zamykałam drzwi usłyszałam silnik pozjeżdżającego samochodu. - przecież ciotka wraca dopiero jutro z wyjazdu służbowego.
Odwracając się ujrzałam czarne BMW - co do cholery?- pomyślałam - po chwili wysiadł z niego znajomy mi chłopak i juz chyba wiedziałam o co chodzi.
Podbiegłam do auta i zobaczyłam jak Aleks wyciąga, dosłownie wyciąga zalanego w trupa mojego brata.
-Matko, Nick! - odepchnęłam bruneta od mojego brata i nachyliłam się nad nim - Nick, wszystko w porządku? Boże drogi coś ty zrobił. -miałam łzy w oczach na jego widok. -oparłam jego głowę na fotelu samochodu i odwróciłam się do kierowcy.
-Coś ty mu zrobił?! -wściekłość ze mnie kipiła.
-Ja? Wypraszam sobie, znalazłem go w takim stanie w jednym z pobliskich barów jak jego mówi koledzy "chrzcili"go.
-Co?
-Taki głupi zwyczaj, nowy zawsze musi być ochrzczony. Zalewają go w trupa, a potem zostawiają.
-Boże, przecież to chore.
-Dobra zabawa. -stwierdza i uśmiecha się wyzywająco przygryzając przy tym dolną wargę.
-Ty też jesteś jakiś nienormalny. Poważnie.
-Oj daj spokój, weźmy lepiej młodego do domu, bo nie chce żeby zarzygał mi samochód.
-My? -podniosłam jedną brew ze zdziwienia.
-Daj spokój chcę pomóc sama nie dasz rady.
Racja, Nick jest ode mnie o 10kg cięższy i o głowę wyższy, nie poradziła bym z nim sobie sama.
-W porządku. -zgodziłam się.
Zanieśliśmy Nicka do jego pokoju. Zdjęłam mu buty, skarpety i spodnie po czym przykryłam kocem i zeszłam na dół, gdzie nadal czekał Aleks.
-Dziękuje za pomoc.
-Nie ma sprawy, kiedyś byłem w podobnej sytuacji. W sumie co weekend w takiej jestem. - zaczął się śmiać.
-Okej. -nic więcej nie odpowiedziałam tylko poszłam nalać sobie do szklanki wody. Spojrzałam na zegarek,zbliża się północ.
-Młody będzie miał przesrane od starych jutro.
-Nie dowiedzą się - odpowiedziałam wynikająco. Wzmianka o rodzicach ruszyła mnie.
-Pracoholicy, czy maja was w dupie? -kontynuował dalej. - Moi są gdzieś za w Meksyku, co miesiąc wysyłają pocztówki i kasę na konto. Nie żebym narzekał, że życie bez starych jest złe.
-Ani to ani to,skończy. -odparłam, jeszcze trochę i chyba się rozpłacze.
-Czyli maja ciew w dupie, luz. Wiem cos o tym.
-Nie żyją. Nie odzywaj się już. -głos mi drżal jak to mowiłam i łzy leciały mi po polikach.
Chłopak tylko się na nie w patrzał, kiwnął jedynie głową.
-Przepraszam -odpowiedział jedynie.
Zamurowało mnie, ale Aleks podszedł do mnie i otarł mi lecącą pojedyncza łzę. - Nie płacz, za ładna na to jesteś.
Staliśmy tak blisko siebie, że widziałam na jego zielonych tęczówkach coś w stylu czarnych kropek. Wyglądało to pięknie. Po chwili nie wiem jak, ale objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Nasze usta się spotkały. Języki po chwili też znalazły wspólny rytm i rozpoczęły zmysłowy taniec. On prowadził.
Usłyszałam alarm w głowie i obudziłam się. Szybko odepchnęłam chłopaka.
-Wyjdz. Dziękuje za pomoc z bratem, ale teraz juz wyjdz.
-Co? -zdziwienie było widać na całej jego twarzy.
-Po prostu. Wykorzystałeś chwilę kiedy byłam rozbita i zacząłeś swoje gierki.
-Daj spokój, przecież było fajnie. - był tak dumny z siebie ale i jednocześnie zajebiście pociągający.
-Nie nie było. -sklamałam
-Wydaje mi się, że kłamiesz. Czułem, ze ci się podobało. Twój język sprawnie chodził.
-Całowałam się z lepszymi niż ty,nie schlebiaj sobie. -to też nie było prawda. -A teraz opuś mój dom. Natychmiast.
-Okej, okej. Dobrze. To cześć Lexi.
-Żegnam. - starałam się aby mój głos brzmiał naturalnie, ale tak na prawdę nigdy nie przeżyłam tak wspaniałego pocałunku.
Odprowadziłam Aleksa do drzwi
-Miłej nocy. -uśmiechnął sie i ruszył do samochodu. Po jego słowach zamknęłam drzwi, ale patrzałam brzez mała szybę jak jego czarne auto opuszcza podjazd przed domem mojej ciotki.

Ten Obcy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz