ROZDZIAŁ VII

124 3 1
                                    

Tekst zawiera wulgaryzmy i niestosowne treści

ALEKS

Dawno nie wypociłem się tak na treningu. Ten zakład z chłopakami to dobra sprawa, ale też jest mi głupio. Lubię tę dziewczynę, ale mam ochotę ją bzyknąć. Mogę to w sumie połączyć. Może zgodzi się na pieprzenie się bez zobowiązań. Kurwa, nie ona jest zbyt porządna. Chciaż cicha woda brzego rwie, może się okazać podobna do mnie. Oby kurwa, oby. Już nawet wyobrażam sobie jak wchodze w nia głęboko i jak jej się to podoba. Jęczy z rozkoszy i prosi o więcej. Widzę jej minę. Jej lekko przymknięte oczy kiedy doznaje najlepszego orgazmu w swoim życiu.
-Kurwa Aleks- powidziałem sam do siebie. Spojrzałem w dół na swoje bokserki. Stał na baczność jak nigdy wcześniej. Dobrze, że jestem w szatni. Co by chłopacy powiedzieli. Nigdy nie podnieciłem się myślą o samej lasce.To jest chore. Ona tak na mnie działa. Musze ją przelecieć. Nie dam za wygraną, a na pewno nie pozwolę na to aby Maks albo Will ją dotknęli. Po moim trupie.
Czekałem na nią o 17 pod domem. Czemu te laski zawsze się spóźniają. Chciałem pisać juz jej sms'a, ale wychodziła z domu.
-Kurwa - powiedziałem i wciągnąłem gwałtownie powietrze. Miała na sobie czarne legginsy i krótką czarną bluzkę. Wyglądała kurewsko seksownie.
-Cześć - wsiadła do mojego samochodu - Gdzie na tą kawę? Nie mam za dużo czasu, bo ciotka wraca na 21 i musze wtedy być.
Kurwa nie mogłem wykrztuśić słowa. Patrzyłem jedynie na jej cycki. Ta bluzka idealnie podkreślała ich kształt.
-Hello! Ziema na dupka - zaczęła machać mi przed oczyma ręką.
-Tak? To znaczy jedziemy do Kawiarni niedaleko.
-Dobra, ale musze być na 21.
-Będziesz. - odpowiedziałem i ruszyłem samochode, w stronę mojej ulubionej kawiarni. Chodziłem tam zawsze z Liz. Tak Liz, ciekawe co u niej. Nie dezwała się do mnie od roku. Od czasu tego... Kurwa! Nie chcę o tym myśleć. To nie czas na to.
Zająłem stolik inny niz zwykle. Przy ścianie. Z dala od okien i ludzi.
-Czemu tak daleko? Jest ładny wieczór, usiądzemy przy oknie. - to na pewno nie było pytanie.
-Nie, siadamy tu. - odpwiedziałem mocnym tonem
-Ja nie pytałam się Ciebie o zdanie kolego. Ty wybrałeś tę Kawiarnie, ja chcę usiąść pod okniem - tak zrobiła zajęła TEN cholerny stolil. Kurwa. Nie miałem wyjścia. Przysiadłem się na to miejsce, które kiedy było moim stałym...

*WSPOMNIENIE*

-Aleks, widzisz ten budynek? -Blondynka wskazała placem na wysoki wierzowiec. Pewnie jakaś korporacja.
-Widzę - odpowiedziałem
-Z dachu musi być cudowny widok. Musimy to kiedyś sprawdzić - uśmiechnęła się szeroko. Promieniała. Była pełna życia. Była śliczna. Chwyciłem ją za podbrudek i odwróciłem jej twarz do swojej
-Kiedy patrzę na Ciebie mam cudowniejsze widoki - odpowiedziałem i pocałowałem ją wtedy delikatnie w usta. -Tak mnie cholernie kręcisz.
-Mam wolne mieszkanie. - powiedziałą szybko
-Co?
-Chodźmy. Proszę - powiedziała i wyciągnęła mnie siłą z Kawiarni.
Cała drogę myślałem tylko o jednym. O tym jak bedzie wrzeszczeć moje imię. Już nie mogę się tego doczekać.
Potem wszystko poszło z górki. Wyruchałem ją na każdy możliwy sposób. Spędziłem z nia całe popołudnie i pół nocy. W końcu miała dość. Ja chciałem jeszcze, ale nie była przygotowana na takie tępo. Stwierdziłem, że skończę to innym razem. Którgo juz nie było. Zapisałem Liz do dziennika. Aż miesiąc. Trudna była, ale dałem radę. Maks musi mi oddać bilety na Hawaje. Wygrałem kurwa.

-Przepraszam. Dla Pana to co zawsze? - zapytała mnie kelnerka
-Co? - wysyczałem. - Tak to co zawsze - Kurwa nie nawidzę tego wspomnienia.
-Co się stało? - zapytała siedząca przede mną dziewczyna
-Nic, zamyśliłem się.
-Aha.
W sumie rozmowa nam się przez cały wieczór kleiła. Nie było źle, ale nie mogę wytrzymać tej presji patrzenia się jej w oczy. To jest tak cholernie trudne. Kurwa. Ale jeśli to ma pomóc mi wygrać ten jebany zakład nie mam wyjścia, musze to opanować. Te jebane bilety nie przejdą mi koło nosa.
-Dlaczego powiedziała "to co zwykle"?
-Kiedy często tu bywałem więc mnie pamiętają
-Aha. - odpowiedziała i napiła sie swojej kawy.
Ma cudowne oczy. Twarz. Jej cera jest idealna. Kurwa, cała jest idealna. Mam na nią taka ochotę. Spojrzałem na zegarek. 20. Jeśli dobrze ja zbajetuję uda mi sie ją jeszcze przelecieć ma tylnym siedzeniu mojego auta.
-Czas sie zbierać. - powiedziałem
-Co? Jest 20.
-Wiem, chce Ci cos pokazać.
-Dobrze. -zabrała swoje rzeczy. Pojechałem kawałek. W miejsce, w którym nikt nas nie zobaczy.
-Co chciałeś mi pokazać? - rozejrzała się - Widzę tylko las.
Spojrzałem na nią i szybko wkroczyłem do akcji. Położyłem dłoń na jej udzie. Zesztywniała. Posunałem się trochę bardziej. Zbliżyłem twarz do jej szyi i zacząłem ja całować.

-Mam...na...Ciebie...ochotę - wymruczałem. Spieła sie, ale podobało jej sie to. Czułem. Kontynuowałem dalej moje pieszczoty. Zszedłem na ramiona. Całowałem, ssaałem i kąsałem. Ma cudowna skórę. Zajebiścir cudowna. Odwróciłem jej twarz i zacząłem ja całować. Delikatnie na początku, ale kiedy poczułem, że otwiera usta w wdarłem się w jej usta i zacząłem pracować razem z jej językiem. Szybko znaleźliśmy wspólne tępo. Posadziłem dziewczynę na swoich kolanach żeby mieć łatwiejszy dostęp do jej tyłka. Zacząłem go intensywnie masować i ugniatać. Jej pośladek idalnie łączył sie z moja dłonią. Dalej ja pieściłem i całowałem. To było zajebiste. Poczułem ze mój "przyjaciel" jest juz gotowy. Sięgnąłem jedna ręką żeby zdjąć jej legginsy, ale wtedy poczułem szybkie uderzenie w twarz.
-Co jest?! - krzyknąłem
-Ty pojebany zboczeńcu. -krzykneła do mnie dziewczyna kiedy uciekała e strone z której przyjechaliśmy.
-Kurwa mać! - uderzyłem dłońmi o kierownicę i siedziałem tak ciągle przeklinając przez kilka godzin.

CDN

Ten Obcy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz