Nick
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy. -Co do cholery? - zacząłem przypominać sobie wczorajszy wieczór i już wiedziałem, że będę miał przejebane u Lexi. Balem się aż schodzić do kuchni.
-Nick - odezwała się dziewczyna wchodząc do mojego pokoju. -Jak się czujesz?
-Głowa boli mnie jak cholera. - odpowiedziałem. Było mi strasznie glupio.
-Wiesz nie dziwie się, nawaliłeś się wczoraj jak szpadel.
-Wiem, przepraszam Cie. Nie chciałem tego. Poszedł po prostu z Maksem i Natanem do baru. Powidzieli, że pójdziemy na jedno piwo z okazji nowej przyjaźni.
-A ty jak ten głupi szczeniak uwierzyłeś. -stwierdziła siostra.
-Oj Lex daj spokój. Chciałem poznać kogoś nowego i się zprzyjaźnić. Jestem nowy w szkole, a to połowa roku. Każdy tu kogoś zna i każdy ma swoją paczkę.
-Braciszku ja rozumiem, ale pamietaj, że nie możemy robić problemów. Fakt, damy sobie doskonale radę sami, ale nie mamy gdzie mieszkać, a ciotka powiedziała, że jeden nasz nie taki ruch i nas nie ma. Musisz przyswoić sobie, że ona jest na pozycji i jeśli ją upokorzymy w jakiś stopniu wyrzuci nas i znów trafimy do domu dziecka. - powtarzała mi to w kółko kiedy coś się działo nie tak. Zaczynało mnie to już wkurwiać, bo ile można przypominać, że nie mogę się bawić ani żyć jak normalny nastolatek .
-Kurwa Lex. Ja chcę się bawić. Nie mam 30 lat żeby siedzieć w domu i nic nie robić. Cały wczorajszy dzień w szkole siedziałem jak ten przyjebany w pierwszych ławkach, które była dla mnie za małe. Patrzyli się na mnie jak na jakiegoś aliena.
-Powiedź mi co ja mam Ci na to poradzić? Nie tylko Ty byłeś w nowej szkole. Miałam tak samo. Musisz się przystosować do tego i ludzie muszą przystosować się do Twojej obecności. Jednak nie jest to argument zebyś chodził na "zapoznawcze piwo" do baru mają 16 lat. Kto sprzedał Ci tam w ogóle jakikolwiek alkohol?
-Chłopacy z którymi byłem mają tam znajomego za barem i sprzedał. - odpwiedziałem
-Nie podoba mi się to, na prawdę.
-Wiem Lexi, ale chciałem poznać kogoś i tylko dlatego piłem i piłem kiedy mi polewali. W końcu straciłem rachubę i przy tym przytomność. Nie pamiętam nic jedynie to, że ktoś zabrał mnie do samochodu, a potem już nic. Obudziłem się tu.
-Masz szczeście, że był to w miarę zaufany człowiek.
-Znasz go? - zapytałem dziwiony. Moja siotra która od śmierci rodziców była zamknięta na nowe znajomości, w ogóle na ludzi poznała kogoś pierwszego dnia.
-Nie znam do końca. Chłopak z mojej szkoły z którym zamieniłam kilka zdań.
-Aha. - odpowiedziałem i tak bardzo zdziwiony.
Lexi spojrzała na zegarek. - Dobra młody, kac kacem ale do szkoły idziesz. Pędem pod prysznic i jedziemy, i tak śpóżnimy się na pierwsze lekcje.
-Będę umierał.
-Chciało się pić, teraz trzeba cierpieć. Ciotka będzie jednak dopiero w piątek, więc mamy jeszcze do końca tygodnia wolny dom.
-No to super. Siedzimy w samotnośći caaały tydzień.
-Przeszkadza Ci to? I tak zawsze jesteśmy sami.
-No niby racja, ale wolałbym nie mieć cholernej ciszy w domu.
-Wiem Nick, wiem. Przyjadę dziś po Ciebie o 15.
-Kończę o 14;30, wrócę sam. - powiedziałem
-Nie ma mowy. Masz na mnie czekać.
-Dobra. - odpowiedział zmieszany i wkurzony.
-Masz 20 minut i jedziemy.
-Okej.LEXI
Zeszłam na dół i przygotowałąm młodemu śniadanie na zebranie sił i żeby jakoś przeżył tego kaca. Będzie miał bardzo trudny dzień, ale jak chciał tak ma. Przygotowując kanapki zadzwonił mój telefon. Nieznany numer, odrzuciłam. Nie odbieram nigdy takich telefonów. Tego nauczyła mnie mama. Kiedy kogoś nie znam nie idę z nim, a gdy dzwoni do mnie nieznany numer nie dobieram. Niby banalne, ale jednak ważne.
Telefon zadzwonił jeszcze kilka razy, a ja za każdym razem odrzucałam połączenie. W końcu nadawaca wysłał smsa.
556-345-111
"Czemu nie odbierasz, chciałem zapytać co z młodym. Aleks.
Aleks? Skąd do cholery ma mój numer. - No tak - powiedziałam sama do siebie - Spisał z telefonu Nicka. Cholera
Zadzwonił po raz kolejny, odebrałam.
-Więc jak się czuje młody? - zapytał
-Dobrze, ma kaca ale żyje. - odpowiedziałam niechętnie
-Kaca to na pewno będzie miał i to olbrzymiego. - powiedział ze śmiechem
-Skończyłeś?
-Sorry, zabawne to było po prostu.
-Super, ciesze się, że dobrze się bawiłeś wczoraj, ale w tym momencie masz do mnie nie dzownić, a najlepiej usuń mój numer, bo i tak zdobyłeś go podstępem.
-Podstępem? - zapytał zdzwiony.
-Prosze Cię, myślisz, że spisanie numeru z telefonu pijanego natolatka nie jest głupie?
-Jeśli chce się skontaktować z taką dziewczyną jak Ty, to na pewni nie. - odpowiedział dumny.
-Żegnam. - po czym rozłączyłam się.
W tym momencie Nick zszedł ma dół i pojechaliśmy do szkoły.
-Będę o 15 i masz czekać. I żeby nie przyszła Ci myśl aby iść na jakąś pizzę.
-Wiem, wiem. Cześć.
-Miłego dnia.
CDNPRZEPRASZAM ZE TAK DAWNO NIC ALE MIAŁAM PROBLEMY RODZINNE, ŚMIERĆ DWÓCH BLISKICH OSÓB DAŁA WE ZNAKI. MAM NADZIEJE, ZE SPODOBA SIE CIAG DALSZY I NA PEWNO BĘDĄ KOLEJNE CZĘŚĆ