Gdy zeszłam do kuchni siedziała już w niej ciotka Tessa. Ubrana była w czarną sukienkę i szary żakiet. Siostra mojej mamy na co dzień pracuję w banku, fakt zarabia dużo kasy, ale co jej po tym skoro jest sama. Nie ma ani dzieci ani męża a nawet chłopaka. Może też nas dlatego do siebie wzięła, aby zapełnić pustkę, która jest w tym wielkim domu.
- Dzień dobry ciociu. - wymusiłam uśmiech i usiadłam obok niej przy stole.
- A tak tak cześć cześć... Lexi.
Świetnie jesteśmy u niej już ponad półtora miesiąca ona nadal nie pamięta jak mam na imię. Ciotka wzór. - Wiesz co idę do pracy, chleb jest w szafce, masło w lodówce. Zróbcie sobie kanapki z czym chcecie.
Kiwnęłam jedynie głowa i znów sztucznie się uśmiechnęłam. Przed wyjściem życzyła mi jeszcze jeszcze miłego dnia, chociaż doskonale wiem że było to na przymus.
Mieszkanie z nią pod jednym dachem jest jeszcze bardziej krępujące niż myślałam. Żadne z nas nigdy nie widziało nasza mama ma siostrę młodsza od siebie prawie o 10 lat.
Kiedy skończyłam robić śniadanie na dół zszedł Nick
-Gdzie Ciotka?
-Wyszła do pracy.
-AA no tak. Mówiła coś?
-Że możemy zrobić sobie kanapki z czym chcemy. Po za tym zaczęło i skończyło się na "cześć" jak zawsze.
-To chore. Przez ten okres czasu kiedy ty u jesteśmy nie zamieniła ze mna ani słowa. Po za tym,ciekawe czemu dowiadujemy się, że gdzieś na świecie jest jakaś siostra mamy. Coś musiało się pomiędzy nimi wydarzyć, że nie powiedziała nam o niej.
-Może i tak, ale już się tego nie dowiemy, bo Tessa nie zamierza się chyba z nami zaprzyjaźnić.
-Chrzanić ją, poradzimy sobie sami. - odparł mój brat i uśmiechnął się serdecznie.
-Jasne... -odparłam niepewnie- "tak jak przez ostatni rok sami sobie radziliśmy, pijący, paląc, tnąc się i robiąc dużo innych rzeczy." -ale to dodałan juz w myśli, bo wiem, że takie stwierdzenie bardzo by zdenerwowało Nicka, a ja za wszelką cenę chciałam uniknąć kłótni z nim.
-Więc co zrobiłaś na śniadanko Lex?
-Tu nie zdążymy już i tak zjeść, bo musimy jechać, ale zrobiłam nam po kanapce na drogę.
-Super. To jedziemy? -zapytał pełen energii.
-Jasne -zdjęłam klucze od samochodu, który tata kupił mi na moje 18-Ste urodziny i wyszliśmy.
Droga do szkoły minęła bardzo szybko. Nick chodzi do gimnazjum oddalonym o 5 km od mojego liceum, więc mam po drodze gdy będę wracała i mogę go zabrać.
Wjeżdżając na parking przy Liceum Roosevelt'a od razu spodobał mi się wygląd szkoły. Wielki budynek z czerwonej cegły, a jedna ze stron była porośnięta ciemnozielonym bluszczem, który idealnie komponował się z ciemną cegłą. Może i zabrzmi to dziwacznie, ale tak właśnie wygląda szkoła z moich snów.
Pierwsza połowa dnia minęła mi dość spokojnie, chociaż nie zawarłam jeszcze żadnych znajomości nie czułam się z tym jakoś specjalnie źle.
Przed ostatnimi zajęciami, idąc na zajęcia miałam słuchawki w uszach i słuchałam piosenki Seleny Gomez "Same Old Love", kiedy nie zdarnie wpadłam na kogoś.
-EJ! Uważaj jak łazisz! -krzyknął zdenerwowany chłopak którego potrąciłam
-Przepraszam, to było przypadkiem. -spojrzałam na chłopaka i omal sama nie upadłam z wrażenie.
Stał przede mną wysoki ciemno włosy chłopak ze ściętymi na jeża włosami.
Ubrany był w biały T-shirt i czarne spodnie, a na plecach miał zarzucona czarne skórzana kurtkę.
-OOo, hej piękna. -od razu zmienił mu się sposób mówienia. -Chodze do tej szkoły juz trzeci rok i ani razu ciebie tu nie widziałem. Nieźle musiałaś się ukrywać. -patrzy na mnie swoimi przenikliwym spojrzeniem i z cudowny uśmiech na twarzy.
-Nic dziwnego, że mnie nie widziałeś, bo jestem tu nowa.
-Wiele to wyjaśnia,bo ja nigdy bym nie przeoczył takiej ślicznej buźki -zieleń jego oczu jest tak cudowna, że aż sama prawie w niej ginę.
-Dzięki za te komplementy, ale muszę juz iść. -cieszę się że udało mi się coś takiego powiedzieć,bo dawna "ja" zaczęła by też flirtować z chłopakiem, ale czas się zmienił i ja też się zmieniłam
-Powiesz mi chociaż księżniczko jak masz na imię? - "księżniczko" jakie to głupie.
-Nie jestem żadna księżniczką. -odpowiadam beznamiętnie - A co do mojego imienia, nie wydaje mi się abyś je zapamiętał.
-Zadziorna.
-Skąd że, po prostu nie jestem typem dziewczyny, na która działają tego typu teksty. Więc sorry, ale serio muszę już iść.
-Skąd wiesz na jaki typ dziewczyn zwracam uwagę, księżniczko?
Jeśli jeszcze raz tak na mnie powie to go udusze.
-Znam kilku takich jak ty, a nawet z kilkoma tez się spotykałam. Lubisz dziewczyny łatwe, takie na które teksty typu "księżniczka" czy "śliczna" działają, bo wiesz że taka szybciej pójdzie z toba do łóżka lub po prostu będziesz mógł ją wykorzystać w chamski sposób. Faceci tacy jak ty, mają świadomość tego, że nigdy nie utworzą prawdziwego związku ze strachu przed tym, że zbyt mocno się przywiążą i mogą zostać zranieni tak jak wcześniej ranili inne dziewczyny. Jestem też pewna tego, że co weekend jesteś na innej imprezie z inną laską. - patrzy na mnie z niewzruszoną miną, ale w końcu wyciąga do mnie rękę
-Jestem Aleks. - co? -Miło Cie poznać.
-Eeee... Tak, hej.
Po czym znów się uśmiechnął i odwrócił się i poszedł w swoją stronę.
-Co to było? - pytałam się sama siebie ale nie potrafiłam tego zrozumieć.Aleks
Ta dziewczyna, przejrzała mnie, a nawet nie wie kim jestem. Doskonale opisała moje obawy. ŁaŁ. Dobra jest. Jednak nadal nie znam jej imienia. Ale poznam i to szybko, bo przecież ktoś musi wiedzieć kim jest ta śliczna brunetka. Ktoś musi.
Już ja sobie wyobrażam co taka potrafi zrobić w łóżku z tymi cudownymi długimi nogami. Gdybym tylko miał okazję to sprawdzić. Oj będę miała. Choćby miało mi to zająć wieczność, to przelece tę brunetkę, nawet jeśli by jej się to nie podobało. Co ja pierdole. Na pewno jej się spodoba. Każdej się podoba. Żadna jeszcze nigdy nie narzekała jak ja rżnąłem. I on też nie będzie.