Lexi
Obudziłam się dziś w szpitalu. Pierwszą moja myślą było co ja tu robię. Nie pamiętam nic z ostatnich dwóch dni.. Nie. Pamiętam. Tak. Pamiętam Aleksa. Pamiętam to co chciał mi zrobić. Chce wymazać to z pamięci jak najszybciej. Nienawidzę go. Myślałam, że w gruncie rzeczy jest dobry. Przecież pomógł mi z bratem, z samochodem, był miły. Sądziłam, że może akurat się zaprzyjaźnimy... Ale się myliłam. Jak zawsze zresztą.
-Lex? - moje myśli przerwał głos mojego brata -Lex... Mowie do Ciebie. Wszystko w porządku?
-Em.. Tak, przepraszam. Zamyśliłam się i nie słyszałam.
-Jak się czujesz? - spojrzałam na brata. Miał wygniecione ubranie, koszulka była poplamiona jakimś sosem. Włosy miał w nieładzie, na buzi widziałam smutek, zmęczenie, strach i nadzieję. -Co się stało, że wygląda aż tak?
-Lex?
-Tak, to znaczy czuje się dobrze. - odpowiedziałam - Ale Ty...
-Ja? Fakt, jestem trochę zmęczony, nie spałem od dwóch nocy...
-Stop. Ilu?
-Lex... Spałaś prawie trzy dni... Dziś jest wtorek - jego odpowiedź była dla mnie szokiem. -Jak prawie trzy dni? Niemożliwe.
-Lex, póki nikogo nie ma. Powiedz mi co się stało. Proszę - Nick patrząc na mnie miał łzy w oczach. Wyglądał teraz jakby mu przybyło z 10 lat.
-Nick...
-Proszę Cię. - powiedział - Domyślam się, że chodzi o tego dupka, ale proszę powiedz mi co się stało w piątek.
-Nick.. On... On próbował... - nie mogłam mówić, miałam zaciśnięte gardło. Młodszy brat tylko na mnie spojrzał i widziałam to w jego oczach. Łzy, strach, panika i smutek zmieniły się we wściekłość. Wiedziałam, że nie musiałam już nic więcej mówić. -Nick, nie rób niczego. Proszę. Nie chce znowu tego przeżywać. Chce po prostu zapomnieć. Proszę...
-Alexandra! Nie przejdzie mu to płazem. Nie pozwolę na to.
-Nicolaus. - jeśli juz mówimy do siebie pełnymi i prawdziwymi imionami. Postanowiliśmy po śmierci rodziców więcej się tak nie nazywać. Wymyśliliśmy dla siebie przezwiska. Co prawda nasze imiona są zapisane w szkole tak jak są naprawdę, ale nie używamy ich. Nie chcemy. -Nic nie zrobisz. Chce zapomnieć!
-Zapomnieć tak, że nałykałaś się jakiś proszków i piłaś wódkę przez całą noc. - zamarłam i mój brat to zauważył. - Myślisz, ze nie wiem. Myślisz, ze lekarze też nie wiedzą. Podszedłem do Twojego pokoju jak zabrali Cię do szpitala. Znalazłem pusta butelkę po wódce i opanowania po jakiś lekach. Dobrze, ze w domu była jeszcze policja. Przekazałem im to. Od razu jak tu przyjechałaś zrobili Ci płukanie żołądka. - powiedział to z takim spokojem. Nie widziałam na jego twarzy ani grama smutku. Była to złość. Złość na mnie. - Byłem.. Jestem na Ciebie wściekły! Chciałaś się zabić! Po raz drugi! Ale teraz to zabolało bardziej... Chciałaś zostawić mnie z tym całym gównem samego!
-Nick... - ale nic więcej już nie powiedziałam, bo do sali wszedł lekarz.
-Witam Panno Stańczyk. Jak się czujemy? - zapytał.
-Chyba dobrze.. Kiedy będę mogła stąd wyjść? - zapytałam bez zbędnych ogródek.
-Z naszego oddziału wyjdziesz najpewniej jutro rano, ale będziesz musiał iść jeszcze na obserwacje na oddział psychiatryczny. Twoja próba samobójcza nie może zostać zbagatelizowana.
-Nie zgadzam się. Nigdzie nie idę. - odpowiedziałam stanowczo.
-Niestety nie ma Panienka w tym wypadku nic do powiedzenia. Zgodnie z naszymi zasadami osoba próbująca popełnić samobójstwo jest kierowana na oddział psychiatryczny. Nie potrzeba jest nam w tym wypadku niczyja zgoda. Nie musisz się martwić, spędzisz tam co najwyżej jedna dobę. Co prawda leki które wzięłaś nie były mocnymi lekami, ale Paracetamol połączony z dużą ilością alkoholu może silnie uszkodzić wątrobę. Lek ten połączony z alkoholem przekształca się w metabolit, który powoduje uszkodzenie, a później śmierć pojedynczych komórek wątrobowych. Na szczęście w Twoim wypadku szybko wykonaliśmy zabieg płukania żołądka i nie ma żadnych skutków ubocznych. Jednak obowiązkowa wizyta na oddziale psychiatrycznym i rozmowa z psychiatrą.
Słuchałam tego i na początku nie wiedziałam co ten lekarz do mnie mówił. Kto by pomyślał, ze zwykły paracetamol może mi wyrządzić tyle szkody. -Dobrze. Jeśli tak musi być.
Następnego dnia dostałam wypis z oddziału na którym leżałam i zostałam przeniesiona na oddział psychiatryczny.
CDN