4.

452 31 2
                                    

- Dzień dobry Emi. - powiedziała Violet z uśmiechem na twarzy.
- Dobry, która godzina? - spytałam leniwie przecierając jedno oko.
- Coś koło siódmej.
- Czy więc jest jakiś powód byś budziła mnie o tej godzinie?
- Nie, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale ja już się wyspałam i nie mam co robić!
- A co chcesz robić? - spytałam, ziewając.
- Chcę pogadać!
- Dobra, dobra zaraz. Daj mi jeszcze trochę pospać.
- Nie! Wstawaj i to już!
- Okej, czyli mam rozumieć, że chcesz ze mną porozmawiać o siódmej nad ranem. Coś jest z tobą nie tak? - spytałam zaniepokojona.
- W sumie to może. Już sama nic nie rozumiem. W każdym razie nie mogę ci jeszcze teraz o tym powiedzieć, ale przejdę do sedna sprawy. Ostatnio trochę się przez to posprzeczałam z mamą, no więc mogę u ciebie zostać na jakiś czas?
- Tak, pewnie. Nie mam nic przeciwko - odpowiedziałam bez namysłu - o cholera! Zapomniałam się wczoraj przebrać w piżame, a tak właściwie czy ja czasem nie zasnęłam na podłodze? - powiedziałam już rozbudzona.
- Tak, masz rację, zasnęłaś na dywanie, jakoś tak pod koniec filmu, a tak słodko spałaś, że nie chciałam cię budzić więc po prostu przeniosłam cię na łóżko.
- Naprawdę? Nie byłam za ciężka? Mogłaś po prostu mnie obudzić. - odpowiedziałam zarumieniona. Czemu ja się do cholery rumienię?!
- Tak, naprawdę i nie byłaś wcale ciężka.
- Ach, dzięki. A tak przy okazji możesz iść się myć pierwsza, ja tu trochę pokój ogarnę.
- Okej i dzięki, że pozwalasz mi u siebie zostać.
- Spoko dla mnie nie ma problemu, a jak wrócą rodzice też pewnie nie będą mieli nic przeciwko.
Po moich słowach szatynka wyszła z pokoju z uśmiechem na twarzy. Cieszę się, że może u mnie zostać, odkąd pamiętam zawsze miała problemy z mamą i wtedy często przesiadywała u mnie tak jak teraz. To przywołuje wspomnienia, znamy się od przedszkola, kiedy byłam jeszcze bardzo nieśmiałą dziewczynką. Poznałyśmy się właściwie tylko dzięki temu, że starsi chłopcy dokuczali mi, wtedy pewnego razu podeszła do nich Violet i zaczęła ich straszyć, że jak mnie nie zostawią to im coś zrobi. Oczywiście chłopcy się jej nie bali, ale kiedy naprawdę ich pobiła, to aż uciekli z płaczem do pani. Przez co potem Violet musiała przesiedzieć dobre pół godziny w kącie i nie obyło się też bez rozmowy z rodzicami. Po tym wydarzeniu Violet często chciała się ze mną bawić i nigdy nikogo innego nie dopuszczała do zabawy z nami, mi to nie przeszkadzało, cieszyłam się, że mam w końcu towarzyszkę zabaw. Można by powiedzieć, że inne dzieci się jej też trochę bały po tej bujcę i dlatego nie chciały się z nami bawić, ale nie sądzę by jej to przeszkadzało. Tego dnia zdobyłam najlepszą przyjaciółkę, ale i zaczęłam bać się chłopców, a później i nawet ich nienawidzić. Dlatego właśnie jestem taka oschła dla Mike'a, ale sądzę, że zasłużył sobie na to, chociaż mimo wszystko chyba i tak mu odpisze.

Composure: Hej! Emily, odpisz mi jak to przeczytasz.

Wyświetlone 7:11

BlossomGirl: Odpisałam.

Composure jest teraz online

Composure: Czyli, że się już na mnie nie gniewasz?

BlossomGirl: Tego nie powiedziałam, ale skoro znasz mój adres i jeszcze po mnie nie przyszedłeś to chyba nie jesteś taki zły.

Composure: Ja nie jestem wcale zły! I poznasz mnie dopiero we właściwym czasie. Na razie nie mogę ci przecież zdradzić swojej tożsamości.

BlossomGirl: Dobra, dobra rozumiem, ale i tak się dowiem kim jesteś.

Composure: Dowiesz się tylko pod warunkiem, że ci na to pozwolę.

Composure: A tak właściwie to jak spędziłaś tą noc? Myśląc o mnie? Bo ja myślałem dużo o tobie.

BlossomGirl: Przykro mi, ale ani razu o tobie nie pomyślałam. Przyszła do mnie przyjaciółka i razem oglądałyśmy film. I tak właściwie to nadal zadaje sobie pytanie po co ja jeszcze z tobą piszę?

Composure: Mnie o to nie pytaj. A ładna ta twoja przyjaciółka?

BlossomGirl: To co, ja ci już nie wystarczam?

Composure: Oczywiście, że mi wystarczasz kochanie :* pytam tak tylko z ciekawości.

BlossomGirl: Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

Composure: Więc moja dusza jest już na straconej pozycji, bo jedyną rzeczą która mnie ciekawi jesteś ty kochanie.

BlossomGirl: Jak ja tęskniłam za tymi twoimi idiotycznymi tekstami na podryw, ale nie mogę teraz pisać, nadal jest u mnie przyjaciółka. A zaraz idę się myć, no więc żegnam pana.

Composure: Szkoda, że nie mogę tego zobaczyć, ale zawsze możesz mi wysłać zdjęcie.

BlossomGirl: Chciałbyś! A teraz już na serio cię żegnam.

BlossomGirl jest teraz offline

Po odstawieniu telefonu było chyba w pół do ósmej, więc wreszcie zaczęłam sprzątać swój pokój jak obiecałam. Przygotowałam też sobie ubranie na zmianę i kiedy szatynka weszła do pokoju, zniknęłam za drzwiami łazienki.

Girls love GirlsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz