Trochę się nudziłam, podczas nieobecności Violet. Mogłabym niby napisać do Mike'a, ale nie chce, żeby pomyślał sobie, że mi na nim zależy czy coś. Poza tym mówił, że jest zajęty. Po paru minutach namysłu, postanowiłam w końcu ruszyć swój leniwy tyłek i wyjść na spacer na świeże powietrze. Założyłam na siebie tylko czarną narzutkę, ponieważ pomimo, że jest wiosna, wieje lekki wiatr. Na stopy włożyłam przestarzałe, czerwone trampki. Wybrałam się w moje ulubione miejsce spacerów, czyli do parku. Po drodze, zauważając budkę z lodami, nie mogłam się powstrzymać i kupiłam sobie jedną gałkę truskawkowych lodów. Po czym usiadłam na ławce, spoglądając na ludzi, bawiących się ze swoimi pupilami. Zjedzenie loda zajęło mi krótką chwile, ale nadal siedziałam na ławce już trochę mniej entuzjastycznie. W pewnym momencie przy moich stopach znalazła się mała, czerwona piłeczka. Przez chwilę zastanawiałam się nad tym, czy ona była tam cały czas, czy może ktoś ją właśnie rzucił, a ja jako nie ogarnięty człowiek tego wcześniej nie zauważyłam. Podniosłam ją by się jej lepiej przyjrzeć, a po chwili przybiegł do mnie śliczny Husky, do którego musiała należeć piłka. Rzuciłam piłkę z całej siły, aby pies za nią pobiegł i przyniósł z powrotem swojemu panu. Tak się jednak nie stało, pies przyniósł piłkę mnie. Zaczęłam się rozglądać, szukając wzrokiem jego potencjalnego właściciela, ale nie zauważyłam nikogo, kto rozglądałby się za swoim psem. Na medaliku przyczepionym do obroży widniało imię "Dart".
- A więc nazywasz się Dart. Chodź pomogę ci znaleźć twojego właściciela. - powiedziałam do psa, jakby w ogóle mógł mnie zrozumieć. W odpowiedzi tylko pomerdał ogonem, jakby mnie jednak zrozumiał. Właśnie kiedy wstawałam z ławki, przybiegł do nas wysoki blondyn, od razu zrozumiałam, że pies należy do niego.
- Przepraszam, jeśli Dart sprawił ci kłopot. - powiedział po chwili blondyn.
- O to się nie martw, był bardzo grzeczny. - odpowiedziałam z udawaną życzliwością.
- W jednej chwili zerwał mi się ze smyczy i pobiegł gdzieś. Dzięki, że go przypilnowałaś, inaczej znowu by gdzieś poszedł.
- Pewnie pobiegł za piłką, którą ktoś rzucił, w sumie to go tu siłą nie trzymałam. Sam do mnie przyszedł, a nawet kiedy rzuciłam mu piłkę przyniósł mi ją z powrotem.
- Naprawdę? Zwykle w stosunku do obcych jest nieufny. Nawet mnie za bardzo nie lubi, chociaż mam go już od pięciu dni.
- No dobrze, cieszę się, że odnalazłeś swojego psa i w ogóle, ale raczej będę się już zbierać.
- A może nie chciałabyś zostać z nami jeszcze chwilę? Widać, że Dart cię lubi, a mi brakuje towarzystwa, odkąd przeprowadziłem się tutaj tydzień temu.
- Nowy? Tak myślałam, że nie widziałam cię jeszcze w tej okolicy. Dla Dart'a mogę zostać, a tak przy okazji, to jak mam mówić na ciebie?
- Mów mi Mike. - powiedział ukazują rząd śnieżnobiałych zębów.
- Ja jestem Emily, ale to już chyba wiesz. - powiedziałam zaskoczona jego odpowiedzią.
- Co masz na myśli? - spytał zdziwiony.
Czyli to nie jest jednak ten Mike? Chyba zaczynam świrować, albo on po prostu udaje głupa. Zostane z nim chwile, jeśli to ten sam Mike to jakoś się tym zdradzi.
- Nic, nieważne.
Poszliśmy trochę bardziej w głąb parku, szukając odpowiedniego miejsca do siedzenia. Widać było, że Mike chce znaleźć jakieś odosobnione miejsce. W końcu usiedliśmy pod jednym z drzew. Mike co chwila rzucał piłkę swojemu psu, by następnie Dart przynosił ją mi. To było nawet zabawne. Parę razy też rzuciłam mu piłkę. Potem zmęczony zabawą pies, położył się na trawie obok nas. Zapadła cisza, w sumie to nie mieliśmy innego tematu do rozmów niż Dart. Postanowiłam przerwać te niezręczną ciszę.
- No więc, czemu się tutaj przeprowadziliscie?
- Nowa praca mojego ojca. Wcześniej mieszkaliśmy w Seattle. - odpowiedział krótko.
- A jak ci się podoba w Chicago? Nie jest tutaj chyba aż tak źle?
- Jeśli miasto jest tak urocze jak ty, to napewno mi się tutaj spodoba. Chociaż nie znam jeszcze żadnych ciekawych miejsc. - powiedział uśmiechając się przy tym zadziornie. W sumie tekst na podryw pokroju Mike'a, ale nadal mam za mało dowodów.
- Jak znajdę trochę czasu, to może nawet będę mogła pokazać ci niektóre z moich ulubionych miejsc w tym mieście.
- Fajnie, w takim razie zapisze ci mój numer. Jak będziesz miała czas to dzwoń. Ja dla ciebie czas mógłbym znaleźć zawsze. - powiedział podekscytowany. Dał mi swój numer, po czym powiedziałam, że niestety musze już wracać i w pośpiechu wróciłam do domu. Czemu byłam dla niego taka miła?! Czemu nie mogłam go po prostu spławić jak zwykle?! A no tak bo jak głupia myślałam, że to Mike. Ale nadal sądzę, że to trochę podejrzane, a on serio przypomina Mike'a. Ale gdyby to naprawdę był on, to chyba przedstawiłby mi się inaczej. Już nie wiem co mam o tym myśleć. Napiszę do niego, ale nie spytam go o to prosto z mostu bo zaprzeczy, spróbuję to zrobić subtelnie.BlossomGirl: Hej, Mike! No więc mam takie małe pytanie.
Wyświetlone 11:34
Composure: Pewnie, Emily! Pytaj o co chcesz.
BlossomGirl: Masz psa?
Composure: Nie takiego pytania się spodziewałem, ale i tak na nie odpowiem. Tak, mam.
BlossomGirl: Czyżby? A jak się wabi?
Composure: Tego ci nie powiem...
BlossomGirl: Okej, to tyle. No to pa.
Comppsure: Czekaj!
BlossomGirl jest teraz offline
Postanowiłam, że zrobię w końcu ten obiad i nie będę zamartwiać się, kimś kto mnie nie obchodzi.
CZYTASZ
Girls love Girls
RomanceHistoria opowiadająca o 16 letniej Emily, która pewnego razu została zaczepiona w internecie, przez tajemniczą osobę, która zdaje się ją znać w prawdziwym życiu. Czy Emily dowie się kto tak naprawdę kryje się pod nickiem Composure? Zakocha się w tej...