Obudziłam się sama w wielkim łóżku. Na mojej twarzy gościł uśmiech, mimo tego, że brakowało mi mego księcia z bajki. Wspomnienia z zeszłej nocy przyprawiały mnie o piekące policzki. Nadal czułam jego dotyk na ciele. To było tak intensywne uczucie.
Przeciągnęłam się i ziewnęłam głośno. Następnie powędrowałam do łazienki, aby się ubrać. Zaraz po śniadaniu, zamierzałam spotkać się z ukochanym. Wiedziałam, że teraz jest w pracy, dlatego postanowiłam go tam odwiedzić.
Musiał wcześniej wstać, aby pozostać niezauważalnym. Pewnego dnia nie będziemy się już ukrywać. Wierzę w to.
Ku mojemu zdziwieniu, gdy zeszłam na dół, zastałam ciszę. Lepiej dla mnie. Mogłam w spokoju zjeść posiłek bez niepotrzebnych pytań.
Po śniadaniu, umyłam tylko zęby i wyszłam. Na zewnątrz była piękna pogoda. Słońce świeciło, ptaki ćwierkały, a temperatura była idealna.
Po pewnym czasie byłam już na miejscu. Pierwsze co, to podeszłam pod Brada.
-Panna Seymour! Co za miła niespodzianka! Co panią tu sprowadza?- powitał mnie właściciel.
Bardzo go lubiłam. Był zawsze pogodny i pomocny.
-Szukam Zayna- odparłam.
-A już myślałem, że mnie- zażartował.
Zachichotałam.
-Jest w garażu przy samochodzie.
-Dziękuję. Chcę mu zrobić niespodziankę.
-Myślę, że się uda.
Po cichu szłam w stronę Zayna. Pracował tyłem do mnie, więc nie mógł mnie widzieć. Był skupiony na tym co robił.
Przez chwilę obserwowałam pracę jego mięśni. Miał seksowne szerokie ramiona, które ciągle się naprężały. Czułam gorąco, mając świadomość, że ten przystojny młodzieniec jest mój.
Na palcach podeszłam do niego i zakryłam mu oczy. Wzdrygnął się, ale powoli na jego usta wypłynął cwany uśmiech.
-Zgadnij kto to- powiedziałam cicho.
Niespodziewanie odwrócił się w moją stronę i teraz obejmował mnie w talii.
-Moja ukochana.
Po tym postanowił mnie pocałować. Lecz to było tak namiętne, że aż wrzałam. Kochałam jego pocałunki, w które wkładał tyle uczuć, pasji. Czułam się wtedy jak ta jedyna.
Uczucie, kiedy nasze języki się o siebie ocierały, było niesamowite. Nie do opisania.
Trzymał mnie zaborczo w swoich ramionach, jakby nie chciał mnie już puścić. A ja kochałam to uczucie.
Kiedy przerwaliśmy naszą chwilę zapomnienia, uśmiechaliśmy się do siebie jak wariaci.
-Cześć- odezwałam się pierwsza.
-Witaj, najpiękniejsza.
Potarliśmy się nosami. Dokładnie tak jak Eskimosi wyrażają swą miłość.
Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie, więc spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Nadal tkwiliśmy w swych objęciach. Potrzebowaliśmy wzajemnie bliskości naszej dwójki.
-Panno Seymour. Rozprasza mi pani pracownika- za wszelką cenę próbował być poważny.
Zachichotałam i oparłam się głową o tors bruneta.
-Wybacz Brad. Nie mogłem się oprzeć. Ta dama potrzebowała opieki, a wiesz, że ja jestem chętny do pomocy.
Mężczyzna pokręcił głową z bezradności.
-Eh... młodość, miłość.
I odszedł w swoją stronę.
-Wyspałaś się?
-Owszem. A ty?
-Również. Dawno tak dobrze mi się nie spało.
Skradaliśmy sobie w międzyczasie pocałunki.
-Podobało ci się wczoraj? Ja już nie mogę się doczekać powtórki. Choć mam nadzieję, że następnym razem będzie jeszcze więcej przyjemności- wymruczał w moją szyję.
Moje serce przyspieszyło.
-Ja też pragnę więcej.
Ujęłam jego twarz i złączyłam nasze wargi, aby już mnie nie zawstydzał.
-Tęskniłam dziś za tobą rano- wyznałam.
-Uwierz. Mi też było ciężko cię opuszczać, gdy spałaś wtulona w mój tors- powiedział troskliwie.
-Posiedzę tu z tobą.
-Ale ja muszę wracać do pracy. Będzie ci się nudzić.
-Zaufaj mi. Obserwowanie ciebie w tym ubraniu nie jest nudne.
-Od kiedy moja słodka Mel mówi takie rzeczy?- na jego twarz wypłynął złośliwy uśmiech.
-Od kiedy jest twoją dziewczyną.
_______________________________________
Niektórzy z was są bardzo pesymistycznie nastawieni i myślą, że już zaraz ich przyłapią :D Nie martwcie się. Drama time jeszcze będzie :)
Tak więc do piątku, kochani ♡
CZYTASZ
Story Of My Love // z.m. ✔
RandomMiał kruczoczarne włosy, czekoladowe oczy i olśniewający uśmiech. Między wargami widniał papieros, który nadawał mu wizerunek niegrzecznego chłopca z sąsiedztwa. Przyjeżdżał po mnie na motorze w skórzanej kurtce. Wszystkie panny za nim latały, a on...