Moja matka stanęła obok niej i lekko potrąciła ją ramieniem.
-Och. Nie zauważyłam- odparła.
Trish pozostała cicho.
-Proszę mi zapakować dwa ogórki- zażądała.
W tamtej chwili czułam ogromny wstyd. Czy ona nie ma żadnych zahamowań?
-Ale proszę pani. Jest kolejka. Ta pani była pierwsza- zabrała głos sprzedawczyni.
-Nie interesuje mnie to. Ta kobieta się nie liczy. Kto to w ogóle jest? Jak ona wygląda? Jakiś smotruch! Po co tu przyjeżdżała? Nie potrzebne nam są tu brudasy. To porządne miasto, kraj. Tacy służą tylko jako niewolnicy.
Moje oczy przybrały ogromnych rozmiarów. Nie sądziłam, że potrafi być aż taka podła.
Trish podniosła spuszczoną głowę i mnie zauważyła. Poczułam się winna.
W jej oczach widać było poniżenie. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłam temu zaradzić.
-Chodźmy już.
Złapałam rodzicielkę za rękę, którą wyszarpała.
-Nie masz prawa oddychać tym samym powietrzem co ludzie mojego pokroju. Jesteśmy od was lepsi- odparła na koniec.
Poczułam łzę spływającą po moim policzku.
Jak ona mogła robić to tak wspaniałej kobiecie?!
Wręczyła banknoty za warzywa.
-Melanie, idziemy. Na nas już pora.
Odeszła dumnie, a ja jeszcze przez kilka sekund wpatrywałam się z żalem w panią Malik.
...
Całe południe przeleżałam w swoim pokoju. Nie wiedziałam co robić. Byłam wściekła na rodziców za ich zachowanie. Jak można być aż tak strasznym? Czułam wstyd. To nie Trish powinna być zażenowana. Tylko oni.
Zerwałam się z łóżka, nie wytrzymując. Musiałam porozmawiać z panią Malik i ją przeprosić. Cała się trzęsłam.
Szłam szybkim krokiem, dopóki nie dotarłam do ich kamienicy. Na klatce moja odwaga wyparowała. Czułam się jak mały bezbronny kotek.
Kiedy stanęłam przed odpowiednim mieszkaniem, z drżącą ręką zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyła mi je brunetka.
-Zayna nie ma- powiedziała bez cienia uśmiechu.
-Nie przyszłam tu do Zayna, tylko do pani.
Nie mogąc już dłużej wytrzymać, z płaczem wpadam w jej ramiona i zaczynam drżeć.
-Tak bardzo przepraszam.
Stała osupiała, po czym niepewnie mnie objęła. Gładziła uspokajająco moje plecy.
-Ciiii... już dobrze. Wejdźmy do środka.
Wpuściła mnie i pokierowała do kuchni.
-Żałuję tego i jest mi naprawdę przykro- szlochałam.
-Uspokój się, dziecko. Nic się nie stało. Poza tym to nie twoja wina.
-Ale kiedy ja czuję się winna.
-Nie możesz. Przestań płakać, bo Zayn pomyśli, że ci coś zrobiłam.
Zaśmiałam się, co przyczyniło się do jej uśmiechu.
Postanowiłam jej o wszystkim opowiedzieć. O moich rodzicach, naszych relacjach. Chciałam, żeby w końcu poznała prawdę.
Kobieta słuchała mnie i próbowała pocieszyć.
-Jestem dumna z mojego syna, że spotkał tak niezwykłą dziewczynę, która jest niebywale ambitna.
Złapała mnie za dłonie i patrząc mi prosto w oczy, wypowiedziała te słowa, które wprawiły mnie w zaskoczenie.
Znowu popłakałam się ze wzruszenia, ale tym razem towarzyszyła mi Trish.
W pewnym momencie drzwi się otworzyły i do domu wrócił mój ukochany.
-Cześć, mamo! Wróciłem!
Wszedł do kuchni i zatrzymał się osłupiały.
-Melanie? A co ty tutaj robisz?
Otarłam szybko łzy.
-Przyszłam do ciebie. Nie cieszysz się?- spytałam.
-Oczywiście, że się cieszę, księżniczko.
Zaczerwieniłam się, a twarz pani Malik wyrażała zadowolenie.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w czubek głowy.
-Idziemy?
Spojrzałam na jego mamę.
-Mną się nie przejmujcie. Korzystajcie z życia, kochani.
Opuściliśmy jego mieszkanie, trzymając się za ręce.
-Do naszego miejsca?
-Do naszego - wyszeptałam.
_______________________________________
Przepraszam jedną osóbkę, której coś obiecałam w poniedziałek, a tego nie dotrzymałam :c
Do kolejnego ♡♡♡
![](https://img.wattpad.com/cover/38675246-288-k57598.jpg)
CZYTASZ
Story Of My Love // z.m. ✔
De TodoMiał kruczoczarne włosy, czekoladowe oczy i olśniewający uśmiech. Między wargami widniał papieros, który nadawał mu wizerunek niegrzecznego chłopca z sąsiedztwa. Przyjeżdżał po mnie na motorze w skórzanej kurtce. Wszystkie panny za nim latały, a on...