Przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów... Obiecuje poprawę. Następny pojawi sie w niedziele, a jeszcze następny prawdopodobnie za 2 tygodnie bo wyjeżdżam na obóz ... Ale postaram sie cos naskrobac !!
Miłego czytania!!!
Buziaki Vickax !! :*Wziełam dwa głębokie oddechy i weszłam do środka ... Moim oczom ukazał sie ogromny biały pokój. Był tak samo biały jak hol i schody przy wejściu do hotelu. Po prawej stronie od drzwi znajdowało sie ogromne podwójne "królewskie" łóżko. Było idealne. Pościel wygladała na puchatą, a poduszki można było uznać za małe obłoczki. Po obu stronach znajdowały sie dwie małe szafeczki nocne na, których stały średniej wielkości białe lampy w kształcie świecznika. Naprzeciwko łóżka wisiał ogromny czarny telewizor, który bardzo rzucał sie w oczy, ponieważ była to jedyna rzecz dająca kontrast temu pomieszczeniu. Naprzeciwko drzwi w, których nadal stałyśmy, była olbrzymia szklana ściana z widokiem na całe miasto. Robiło wrażenie... Po lewej stronie od okien widniały śnieżno białe drzwi. Spojrzałam sie na Vick, która tak jak ja przez cały czas wpatrywała sie w te pomieszczenie z zachwytem, najwyraźniej wyczuła na sobie mój wzrok i momentalnie sie odwróciła. W jej oczach znajdował sie zachwyt, szczęście i coś czego nie mogę opisać. Wyglądał to jak dziecinna radość. Np. Kiedy byłaś mała twoja mama pozwoliła Ci na deser zjeść dokładkę twoich ulubionych lodów.
- Oto jeden z waszych pokoi. - odezwała sie w końcu recepcjonistka wskazując ręka na pokój. - tutaj jest łazienka - powiedziała wskazując na kolejne drzwi, których nie dostrzegłam wcześniej. - proszę za mną - dodała idąc w kierunku kolejnych drzwi. Blondynka stanęła do nas przodem, położyła dłoń na klamce, przez co otworzyła dzrzwi. Naszym oczom okazał sie drugi ogromny pokój. W nim także znajdowało sie łóżko "king size". Można chyba powiedzieć, ze są identyczne. W tym tez była duża biała szafa, która spokojnie pomieściłaby 10 ludzi. Obejrzałam pomieszczenie jeszcze raz, porównujac go do tamtego. Natknęłam sie na kolejne drzwi. Ukradkiem spojrzałam na Vick. Dziewczyna chyba tez je dostrzegła. Nie wiele myśląc ruszyłam przez pokój, delikatnie stąpając po pięknym puchatym dywanie. Podeszłam do tajemniczych dzrzwi wiedząc, że w tym pomieszczeniu tez zapewne znajduje sie łazienka. Przekręciłam złota gałkę lekko w prawo. Po chwili nad moimi oczami ukazała sie bielusieńka, dosyć spora łazienka. Po prawej stronie znajdowała sie wanna, w której zmieściłyby sie 3 osoby. Pod nią leżał biały pluszowy dywanik. Po lewej stronie od drzwi był zawieszony milusienki szlafrok i kilka ręczników. Następnie była toaleta. Około dwóch metrów na przeciwko drzwi stała umywalka a nad nią lustro, ktore zajmowało cała ścianę. Pod umywalką było kilka szufladek na kosmetyki. Ogólnie bardzo mi sie ona podobała, łazienka, jak i cały hotel. Tylko coś mi tu nie pasowało... Ja! Szczerze mówiąc bałam sie czegokolwiek dotknąć, bo myślałam, ze cos zepsuje... Wiem, ze powinnam sie przyzwyczaić do tego skoro moja przyjaciółka ma to na codzień. Ja ją znam od dziecka... Ale... Niewiem. Poprostu dziwnie sie czułam... I jeszcze ten "dosyć" przystojny blondyn. Na samą myśl o nim czułam jakbym potrafiła latać. Mam nadzieje, ze to minie... Na same wspomnienie o jego dotyku uśmiech gościł mi na twarzy. Z uśmieszkiem na mordce wyszłam z łazienki zamykając za sobą drzwi.
- Więc, to by było na tyle. - powiedziała Gabriella. - życzę miłego pobytu - dodała wręczając kartę Vick. Cos mi w niej nie pasowało... Może to przez to, ze była sztucznie miła, wydawało mi sie, ze te sama gadkę "o miłym" pobycie mówiła każdemu. Z przyklejonym uśmiechem do twarzy wyszła z naszego pokoju...
- Wow - wydusiła z siebie Vick. Spojrzałam na nią.
- "Wow" to mało powiedziane - odparłam patrząc w jej stronę - twój ojciec sie naprawdę postarał... - dodałam jeszcze raz spoglądając na "maly" apartament.
- Ja biorę ten pokój! - piskneła Vick kładąc sie na swoim łóżko. -Ty mozesz wziąć tamten - rzuciła wskazując na pokój za ścianą...
- Okey - odpowiedziałam - jakby był inny wybór - skomentowałam pod nosem. Szczerze chyba bardziej wolałam tamten pokój za ściana. Ruszyłam w stronę mojego pokoju. Położyłam moja torbę na łóżko. Wyjęłam telefon z mojej kurtki, którą nie potrzebnie wzięłam, ale przezorny zawsze ubezpieczony, spojrzałam na godzinę była 15.37.
- Vick, o ktorej jest ta dziecinada? -wykrzyczałam rzucając telefon na łóżko.
- O 19.00, a która jest?
- 15.37, to zbieramy sie już czy chcesz cos porobić? - spytałam stając w progu, łączącym nasze pokoje.
- Hmm... Nie wiem a co tu można zwiedzić? - wykrzyknęła, chyba nadal nie wiedząc, ze tu jestem.
- Tu jestem. - odchrzknełam.
- Aaa, to co nic nie mówisz a ja się drę. - powiedziała robiąc nabirmuszoną minę. Przewróciłam teatralnie oczami, po czym spytałam sie czy mam sie rozpakowywać. W odpowiedzi usłyszalam lekkie prychnięcie.
- Wezmę to za tak! -skomentowałam.
Otworzyłam moja torbę i zaczęłam sie rozpakowywać. Wyjęłam z niej moja czarna sukienkę, podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Szafa na drzwiach miała wielkie lustro. W środku znajdowało sie kilka przegródek. Miejsce na buty, półki na koszulki i dżinsy, i miejsce na sukienki i koszule. Na szczęście było tam kilka wieszaków, dzięki czemu mogłam powiesić moja sukienkę. Po chwili wypakowałem tez moje buty i biżuterie na, która tez znalazła sie przegródka. Mój strój "wyjściowy" był gotowy. Powieszilam jeszcze ciuchy na zmianę, bo te były już trochę brudne od mojej saltaki... Wyjęłam kosmetyczkę i ruszyłam z nią do łazienki. W pewnym momencie usłyszałam śpiew Vicki. Zaśmiałam sie lekko pod nosem dalej kontynuując moja daleką podróż. Blondynka zapewne śpiewała jedna z piosenek tego typka... Którego dziwnym trafem zapamiętałam dosyć dokładnie od naszego ostatniego spotkania... Weszłam do łazienki i tak jak myślałam wyglądały one identycznie. Różnica była malutka. Ja pod swoim lustrem miałam szereg malutkich światełek, które nadawały temu pomieszczeniu jeszcze większy chatakter księżniczki... W ogóle to do mnie nie pasowało. I znowu przyszło to dziwne uczucie... Powiem delikatnie, ze ja olałam. Wielam sie dalej za rozpakowywanie moich kosmetyków. FUCK wiedziałam, ze czegoś zapomniałam...
- Blondi!! - krzyknęłam. - zabrałaś z sobą mój lawendowy szampon?
- Yyy, poczekaj zaraz sprawdzę. Po kilku sekundach znowu odkrzykneła.
- Tak mam! Już leży u ciebie na łożku! Odwróciłam sie i zobaczyłam jak szampon wylatuje z drugiego pokoju na moje wyrko.
- Ok dzięki!
- Spoczko! Tylko sie juz powoli zbieraj, bo jest juz 17.08 !! - krzyknęła Vicki. Chyba ma racje. Wyszłam z łazienki zabrałam szampon i wróciłam z powrotem do białego pomieszczenia.
- Okey, to ja ide pod prysznic! Tobie tez to radzę kocie! - powiedziałam.
- Sugerujesz coś?
- Ja?! Nigdy! - powiedzilam śmiejąc sie pod nosem. Wiedziałam, ze blondynka zapewne przewraca teraz swoimi niebieskimi oczami. Zamknęłam za sobą drzwi. Zdjęłam z siebie wszystkie ciuchy rzucając je na blat w łazience. Weszłam pod prysznic, po czym odkręciłam wodę... Od razu lepiej.. Ciepła woda spływająca po moim ciele. Czułam jak wszystkie wydarzenia z dzisiaj splywaja ze mnie razem z wodą. Przypomniało mi sie tylko jedno, ten tajemniczy chłopak, i ten jego łobuzerski uśmiech... To wszystko jakby nie chciało ze mnie zejść. Nawet same spotkanie Bieber'a poszło bardziej w zapomnienie. Ale mogłabym przysiąść, że juz gdzieś widziałam ta wyrazistą szczękę... Nie wiem. Chce, żeby to z mnie zeszło. Nałożyłam na rękę troche mojego lawendowego żelu i wtarlam go dokładnie w moja skore. Szybko się wydepilowałam, bo niechciałabym mieć widocznych włosów na nogach, kiedy miałabym sukienkę. Umyłam włosy rumiankowym szamponem, ktory rzuciła mi Vicki, dokładnie wmasowując go w skore głowy. Obymyłam sie całkowicie z płynów. Stałam jeszcze chwile pod natryskiem, nadal rozmyślając o Justinie, o tym jak na niego zareagowałam... Wyszłam spod natrysku i wytarłam sie puchtym ręcznikiem, ktory wisiał koło szlafroka. Gdy byłam juz sucha, wsmarowałam w swoje ciało balsam lawendowy. Owinelam ręcznikiem swoje ciało, a włosy zwinelam w turban. Wyszłam z łazienki i zajrzałam do pokoju przyjaciółki. Vick nie było w pokoju, nadal była w łazience w dodatku śpiewała piosenki Bieber'a. Chyba... Niewiem. Ale słyszałam jak juz ta śpiewała. Cofnęłam sie z powrotem do swojego pokoju aby wyjąc z szafy moje ciuchy. Zgarnelam z wieszaka sukienkę, czarny stanik i czarne majktki bez szwów. Wzięłam po drodze iPhone'a. Była juz 17.33. Okazało sie,ze prysznic nie zajął mi tak dużo czasu jak myślałam. Odłożyłam moje rzeczy na blat. Musiałam wysuszyć włosy... Zaczęłam szukać suszarki po szafkach. TUTAJ jest nawet suszarka!! Ale co sie dziwić, przecież to jakiś 10 gwiazdkowy hotel!
Rozwinelam turban uwalniając moje włosy, po czym zaczęłam je rozczesywać. Gdy juz moja szczotka nie wyczuła, żadnych kołtunów postanowiłam je wysuszyć. Po kilku minutach juz były w miarę suche. Zdjęłam ręcznik, ktory znajdował sie na moim ciele, po czym ubrałam bieliznę. Moje włosy sterczały ma prawie wszystkie strony świata. To przez ta głupia suszarkę ! - zaklnelam sie w myślach. Wzięłam do ręki szczotkę i jeszcze raz je rozczesalam. Teraz lepiej. Znów są proste - powiedziałam do siebie zerkając w lutro. Podniosłam z blatu moja sukienkę, aby ja ubrać. Była dosyć obcisła u góry, dlatego tam był większy problem. Gdy juz ja założyłam jakimś cudem udało mi sie ja zapiać. Następnie użyłam mojego dezodorantu i moich ulubionych perfum. Spojrzałam na siebie w lustrze i stwierdziłam, ze owszem ludzie mogą mnie teraz tak oglądać... Spojrzałam na moja twarz była... Zwykła. Przeszukałam kosmetyczkę w nadzei, ze mama chociaż raz sie mnie nie posłuchała, i wcisnęła mi to g*wno... Jest!!! Znalazłam ten tępy eyeliner, tusz do rzęs, brązer oraz... Chwileczkę po cholerę mi cienie do powiek?! Chociaż może sie dzisiaj przydać.. Po raz pierwszy w życiu wyjdę do ludzi w makijazu. Najpierw nałożyłam delikatnie palcem cień na powieki, po czym zrobiłam kreskę eyelinerem, użyłam tuszu do rzęs a na koniec nałożyłam brązer na moje wystające kości policzkowe. Spojrzałam na moje dzieło z daleka. Było... Ładnie. Wyszłam z łazienki i od razu pobiegłam do szafy. Wyjęłam z niej moja biżuterie. Podniosłam torebkę i zaczęłam pakować telefon, chusteczki,
pieniądze, bo portfel sie nie mieścił i chusteczki na wszelki wypadek. A... I przydałoby mi sie jakieś buty... Podbiegłam do szafy wiedząc, ze zaraz musimy wychodzić. Nałożyłam na stopy czarne szpilki. Wyjęłam telefon aby sprawdzić godzinę. 18.19. Nie zdążę juz zadzwonić do Davida. Lepiej do niego napiszę.Hej, ja juz ide na koncert z Vick.
Odezwę sie pózniej, bo mega
sie spieszymy!!
Kocham cięChyba...
Od razu dostałam odpowiedz.Hejka skarbie, mam nadzieję,ze
będziesz na siebie uważać!
Miłej zabawy
Kocham sie księżniczko :*Uśmiechnęłam sie lekko do telefonu. Przypomniał mi sie nasz "sąsiad". Jakim cudem przypomniał mi sie w tym momencie. Nie wiem czemu, ale... chyba mi sie podobał... Na sama myśl o nim pojawiało sie to uczucie... Nie to nie możliwe!! Ja mam chłopaka!! Którego kocham!!... Chyba... Juz sama nie mam pojęcia co sie z mną dzieje. Kiedy z tad wyjadę to wszystko sie w końcu skończy. Spojrzałam jeszcze raz na telefon i na sms'a od niego. To wszytko wydawało mi sie sztuczne. Jakbyśmy odgrywali sztukę... Nagle to długie uczucie do niego jakby zanikało. Co się z mną dzieje?...
CZYTASZ
I'll be there when you're Insecure... |J.B|
FanfictionI look and stare so deep in your eyes, I touch on you more and more every time...When you leave I'm begging you not to go...Call your name two or three times in a row... Such a funny thing for me to try to explain... How I'm feeling and my pride is...