Nine

12 0 0
                                    

- Kim ty jestes ?! I co ty tutaj robisz?
- Ja... Umm.. Nie ważne. To twój telefon? - powiedział chłopak stojący kilka kroków przede mna.
- T-Tak... A-Ale ... Skąd ty to wiesz? - spytałam sie lekko wystraszona faktem, ze obcy mi czlowiek posiada moja własność. Wyciągnęłam rękę aby odebrać urządzenie. Spojrzałam sie w oczy bruneta, były ciemne, ciemne brązowe. Jego twarz była delikatna a zarazem wyraźnie było widac ostre kości policzkowe. Zjechałam wzrokiem niżej na jego koszulkę, przez która wyraźnie było wodac zarys mięśni. Na sama mysl o jego wyrzeźbionym torsie, moje oczy jeszcze bardziej sie zaświeciły. Spojrzałam jeszcze raz w jego oczy, gdzie teraz dostrzegłam rozbawawienie, dezorientacje ale także skupienie. Po dłuższym wpatrywaniu sie w niego otrząsnęlam sie z wszystkich myśli. Spokrzalam na niego wymownie, aby oddał mi telefon. Ten jakby nie raczył zawracać swojej głowy moim spojrzeniem, odezwał sie do mnie lekko zachrypniętym głosem.
- Moge wejść? - spytał "pan tajemniczy".
- Ymm... - zawiesiłam głos, chciałam odebrać swoją własność ale, co jeżeli on jest morderca?! Podniosłam na niego wzrok.
- Wow, spokojnie Shawty, nie jestem żadnym mordercom. Poza tym znasz mnie. - powiedział zdejmując czapkę, odwrócił sie do mnie tyłem i przetarł dłońmi swoją twarz. Za pleców pokazał mi swoje dłonie, ktore były pokryte farbami do twarzy oraz różnymi odcinani brązu. Następnie sie odwrócił... Wzięłam ogromny wdech a moje oczy zaświeciły sie jak milion gwiazd, starałam sie to ukryć to pod spojrzeniem obojętności i zapomnieć o sytuacji z wcześniej...
- Justin, co ty tutaj robisz ?
- To jednak moge wejść? - powiedział nie zważając uwagi na moje wcześniejsze pytanie.
Rozejrzałam sie po korytarzu, a następnie bawiąc sie palcami przepuściłam go w przejściu. Szkoda, ze Victoria juz spała... Ciekawe jak sie tu dostal, dziwne, ze ludzie go nie rozpoznali... A no tak miał na twarzy charakteryzację.... Tylko ok co sie męczył z tym wszytskim ...
- Moze zamkniesz te drzwi i porozmawiamy? - spytał a w jego głosie można było wyczuć rozbawienie.
- Yy.. tak, tak... przepraszam - powiedziałam a następnie skierowałam sie w stronę małego stolika przy oknie. Nie miałam gdzie usiąść, ponieważ szatyn siedział na moim łożku, gdybym tez tam usiadła, umarłabym wiedząc, ze on jest blisko a ja nie moge go mieć. Stanęłam przodem do niego opierając sie tyłem o biały stolik.
- A wiec, moze teraz mi wyjaśnisz dlaczego uciekałas ? - spytał nagle poważniejąc.
- Skad wiedziałeś gdzie mnie znaleźć? - powiedziałam nagle powazniejac i czując w sobie przypływ mojej zaginionej odwagi. Ciekawe jak wytłumaczy sie z tego.
Zamiast wyjaśnień usłyszałam śmiech. Jego smiech. Pospiesznie odepchnęłam sie z miejsca i zamknęłam mu ręka buzie.
- Cicho! Zaraz obudzisz moja przyjaciółkę! Ugh... Gdy miałam zabrać rękę z jego ust, ten sam ja zdjął i zaczął delikatnie muskać ustami moje knykcie. Szybko zabrałam swoją dłoń z jego i ruszyłam z powortem na moje wcześniejsze miejsce
- Justin, po prostu mi powiedz skąd sie tu wziąłeś... jestem juz dzisiaj zmęczona, muszę przemyśleć wiele rzeczy, i nie potrzebuje kolejnej... Po prostu powiedz, jak? Śledziłeś mnie czy wysłałeś kogoś by mnie szpiegował...
- Nie, nie - odezwał sie kręcąc przecząc głowa, pochylił swoją głowę i oparł łokcie na udach. - Dziwie sie ze Jeszcze nie skojarzyła faktow... Mieszkam w tym hotelu Amanda. Obok ciebie.- powiedział wskazując rękę ścianę. - Wlasnie tam, to mnie widziałaś wtedy, to ze mna jechałas w windzie Shawty.
Czekaj czekaj co?! To nie możliwe... Chociaż, moze... Te same perfumy, ta sama mocno zarysowana szczeka... czarna bluza ... to był on. Faktycznie. Boze ale ja jestem głupia!
- A... Hmm... czyli... a jeżeli... - nie mogłam nawet sklecić jednego sensownego zdania. - Moge dostać mój telefon?
Chłopak wstał i wyjął urządzenie z kieszeni.
- Tak, ale pod warunkiem, ze wyjasnisz mi czemu tak ucieklas ?
Cholera no, a było nuz tak blisko... co ja mu powiem ze co? Ze mam chłopaka ? I co z tego ? Zapewne nie długo moj statsus sie zmieni...
- A co cie to obchodzi? Nie chce byc nie uprzejma, ale to nie twoja sprawa. - odburknelam.
-Auć. Jednak zabolało. A czemu nie można było od razy powiedziec ze masz chłopaka?
On wie ?! Ale jakim cudem sie dowiedział?! Przeglądał mój telefon?! Kazał sprawdzić moje dane ? Czy  moze mi jeszcze wystrzeli z tekstem wiem o twojej przeszłości?! O nie kurwa! Tak sie bawić mój drogi nie będziemy.... zaraz zobaczysz.
- Tak mam. Nie pytałeś sie czy mam chłopaka, skarbie. Skoro wiesz mniej więcej o co chodzi, tam sa drzwi, chyba nie muszę cie odprowadzać. - powiedziałam poczym przechyliłam kokieteryjnie głowę.
- Yy... Ale moze ja nie chce wychodzić?
- A moze ja Ci każe ?
- A moze chce z tobą porozmawiać?
- A moze mi sie wydaje, ze nie obchodzi Cie, ze mam chłopaka i nadal chcesz sie dobrać do moich majtek ?
- Hmm... to właściwie prawda, nie obchodzi mnie twój chłopak, najwyraźniej nie jesteście ze sobą blisko. Nie jest żadnym zagrożeniem.
- Haha, a skąd mozez wiedzieć, ze nie jesteśmy blisko ? Zaskoczę cie kochaniutki, jesteśmy ze sobą BARDZO blisko.
- Juz wiem, ze nie umiesz kłamać. - powiedział oblizując swoje wargi. Boze w sposób jaki wykonał ta prosta czynność, podniecila mnie na tyle ze poruszyłam sie nie spokojnie na krzesełku.
- N- nie kłamię - Chryste! Wlasnie w tym momencie musiałam sie zająknąc!
- kłamiesz. Gdybyście byli ze sobą blisko, nie rozmawialabym tu z tobą, bo on ny tu był, nie poznałbym cie na koncercie, no kn by stał obok, nie zgubiłabys telefonu, gdybys z nim pisała i czekała na jego wiadomości. - powiedział to wszytsko patrząc prosto w moje oczy.
- Oddaj mi mój telefon. - powiedziałam wyciągając w jego stronę rękę.
Szatyn chwycił za mój nadgarstek i pociągnął mnie na siebie, następnie przeturlał nas tak ze zwisał nade mna opieraj sie przed ramionami obok mojej głowy.
- Ładna piżamka Shawty- skomentował a następnie wpił sie w moje usta. Zaczął powoli przejeżdżać językiem po mojej dolnej wardze, abym dała mu dostęp. Ale nie tedy droga mój kochany. Gdy zobaczył, ze to na mnie nie działa, zjechał dłonią do mojego pośladka i ścisnął go, tak ze z zaskoczenia pisnelam, a on wykorzystał moment i wtargnął do mojej buzi. Boze jego usta były tak bardz idealne. STOP! Wróć! Nie moge przecie tego zrobić! Gdy juz miałam go od siebie odepchnąć on sam wstał.
- I nie mógłbym zrobić tego co wlasnie zrobiłem. - odparł, a następnie wyjął mój telefon z kieszeni polozyl go na łożku obok mnie.- Wiem, ze Ci sie podobało Shawty, do zobaczenia piękna. I uwierz nie chce Cie tylko zaliczyć - powiedział i pochylił sie aby ucałować mój policzek. Nie chciałam tego, wiec odwróciłam głowę w druga stronę, niestety nie w porę. Musnął moje usta, tak delikatnie jakby sie bal je zniszczyć. - Dobranoc księżniczko. - powiedział i wyszedł. A moze faktycznie on mowi prawdę? Ugh... dość tego. Ruszyłam aby zamknąć dzrzwi a następnie rzuciłam sie na moje tymczasowe łóżko... Nawet nie wiem kiedy morfeuszz zabrał mnie do swojej krainy...

Vickax 💕💕

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 06, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I'll be there when you're Insecure... |J.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz