Rozdział 3

11.7K 585 17
                                    


-Nie ruszaj się, to nie będzie boleć!

Jęknęłam cicho kiedy rudowłosa kobieta przykleiła mi kolejny plaster z woskiem na nogę, po czym z impetem oderwała. Pisnęłam z bólu. No kurczę co to ma być.

Kiedy Alfa ogłosił, że wyjeżdża na 2 dni ucieszyłam się. Z drugiej jednak strony informacja o corocznym balu wystraszyła mnie. „Zostawiam cię pod opieką Kai. Ten bal jest ważny dla każdego samca, żeby pokazać swoją Mate w jak najlepszym świetle. Jesteś idealna, jednak wiele ważnych wilkokrwistych czeka aż się potknę. Dlatego trzeba cię przygotować. Do tego czasu masz mówić i wyglądać wyśmienicie. Przywódcy rozmawiają, a ich wybranki olśniewają"

Tak, tylko że kiedy on pojechał z zaproszeniami, to ja cierpię.

-Gotowe- powiedziała Kala- Teraz do wanny!

Oj to będzie długa noc. Swoją drogą akcja przypomina mi trochę film „Miss Agent". Tylko ja nie jestem agentką, a wybranką zaborczego faceta, który chce się mną pochwalić jak trofeum.

~~

Kiedy wreszcie poszłam spać ( a po wielu godzinach męczarni była to wielka ulga) zastanawiałam się jak moje życie będzie teraz wyglądać. Fer był zaborczy, nie chciał niczego wyjaśniać. Kiedy on mówił, że coś ma być- tak się działo.

Był wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną, o lekko opalonej skórze. Wyraźnie zarysowana szczęka pokryta drobnym zarostem i wąskie usta dodawały mu powagi. Srebrne oczy mogły nadawać się do czołówki jednego z lepszych horrorów, a miażdżące spojrzenie wyższości, którym obdarowywał wszystkich dookoła spokojnie mogło zabić. Uwielbiał tasować nimi każdego. Ach ten urok Alfy.

Natomiast Kiedy patrzył na mnie.. jego wzrok łagodniał. Spojrzenie stawało się ciepłe, natomiast on sam stawał się bardzo opiekuńczy. Cała jego postawa mówiła o tym, jak zadowolony jest iż mnie odnalazł. Na samą myśl o tym robiło się mi ciepło na sercu. Uśmiechnęłam się pod nosem i myśląc o moim przeznaczonym zasnęłam.

--

-Łapcie ją!

Poranione stopy niosły mnie prosto w stronę wydrążonego tunelu. Resztkami sił zmieniłam
się w wilka i dopadłam wejścia, zanim łysy typek zdążył mnie złapać. W wyjątkowo szybkim tempie czołgałam się w błocie i różnego rodzaju odpadach. Mimo klaustrofobii uparcie gnałam przed siebie. Chęć wolności była silniejsza niż lęk przed ciasną, zardzewiałą rurą, w której właśnie się znajdowałam. Rany postrzałowe krwawiły coraz mocniej, a ciemne plamy utrudniały widoczność. Jak przez sen słyszałam gorączkowo wykrzykiwane rozkazy. W końcu jedna z najlepszych „kadetek" uciekła. Jednak razem z przywiązanym do pleców plecakiem dopłynęłam do rozlewiska. W pobliżu było opuszczone pole campingowe, na którym znalazłam w miarę dobre ubrania. Przeprałam je w rzece i powiesiłam na gałęzi. W tym czasie prowizorycznie opatrzyłam rany i wymyłam większość brudu. Przeszukałam wszystkie auta i znalazłam trochę sprzętu. Więzienny worek zamieniłam na czarny plecak, do którego wsadziłam wszystkie rzeczy i kilka koszulek. Włosy spięłam w warkocza, którego związałam kawałkiem sznurka. Założyłam lekko wilgotne ubrania i ruszyłam w kierunku drogi.

Po 4 godzinach siedziałam na brudnym fotelu w jeszcze gorszym autokarze pełnym ćpunów. Swoim wyglądem ich przypominałam. Lekko za duże i przetarte jeansy, męskie trapery wraz ze wymiętą koszulką i męską bluzą z dziurą zamiast kieszeni nie wyglądałam najlepiej. Na pierwszym przystanku zmieniłam opatrunki i starałam się zetrzeć krew z koszulki.

--

Obudziła mnie Kai, która gorączkowo odsłaniała rolety.

-Wstajemy Luno!- powiedziała radośnie- Dzisiaj masz tylko dwa zajęcia. Jutro wieczorem bal, Alfa przyjedzie rano.

Odetchnęłam z ulgą na myśl o ostatnim dniu męczenia i z wielką motywacją ruszyłam do łazienki. Pod czujnym okiem Kai przygotowywałam się na dzisiejsze lekcje, a po szybkim śniadaniu ruszyłam za nią.

-Najpierw ostatnia przymiarka sukni i nauczymy cię chodzenia w szpilach- powiedziała niska i pulchna kobieta z eleganckim kokiem.

Kilka minut później byłam już ubrana, a Kai wraz ze swoją towarzyszką wszystko poprawiała.

-Wygląda cudownie!- powiedziały jednocześnie prowadząc mnie z powrotem to przebieralni.

-Mogę się zobaczyć?- zapytałam.

-Dopiero jutro, kiedy wszystko będzie przygotowane- powiedziała Kai i podała mi moje wcześniejsze ciuchy.- Ubierz szpilki. Musisz nauczyć się w nich chodzić.

~~~~

Rozdział krótki i na szybko. Kolejny w drodze :) 

Pochyła czcionka to wspomnienie w formie snu. Trochę o naszej głównej bohaterce..

~Morphium_1305♥

Dismay.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz