Rozdział 12

8.6K 531 105
                                    

Kilka następnych dni minęło nam spokojnie. Fer zajmował się pracą, ja bawiłam się z dzieciakami i spędzałam popołudnia z Klarą. Stado wróciło do domu, a blondynka nie mogła się napatrzeć na swój pierścionek zaręczynowy.

-Ślub chcemy urządzić za 3 tygodnie- odparła rezolutnie kiedy urządziłyśmy maraton filmów. Mężczyźni jak co tydzień wybrali się na polowanie.

-A gdzie dokładnie?- zapytałam.

Ślub wilkołaków był czymś ważnym. Z racji pozycji Klary i Claytona, stado musiało w nim uczestniczyć. Fer wyraził wcześniej zgodę na wielką ceremonię, na której mięli pojawić się prawie wszyscy członkowie stada. Z tego co wiem wilkołaki miały jakąś pokręconą tradycję z tym związaną, jednak nikt nie chciał mnie wtajemniczyć.

-Tradycja ślubów w stadzie jest dość zwięzła. Impreza odbędzie się na złotej polanie.

-Złota polana? Gdzie to jest? I dlaczego taka nazwa?- nie mogłam powstrzymać ciekawości. Film poszedł w niepamięć, zaś obie zajadałyśmy się piankami. Ja piłam mrożoną kawę, zaś Klara kakao.

-Złota polana to miejsce na terytorium watahy, w którym odbywają się wszystkie śluby. Kiedy wataha się osiedla, wybierają to miejsce i sadzą drzewo, pod którym pary przyrzekają sobie miłość. Jutro cię tam zaprowadzę.

-Julie mam poważne pytanie- Klara spoważniała nagle i spojrzała na mnie z nadzieją w oczach.- Zostaniesz moim świadkiem?

Aż zakrztusiłam się kawą. Ja? Świadkiem? Znamy się dwa tygodnie i mimo naszej przyjaźni nie sądziłam, iż to mnie wybierze.

-No pewnie!- odpowiedziałam i przytuliłam ją mocno.

-Jutro przyjeżdżają jacyś goście, chłopcy prosili o olśniewający wygląd.

Reszta wieczoru upłynęła w miłej atmosferze i planach związanych z zaślubinami.

Wykończone zasnęłyśmy wtulone w siebie na łóżku. Nie mogłam się doczekać nadchodzących wydarzeń. Nawet głupie przeczucie, które ujawnia się dość rzadko nie było w stanie zepsuć mi humoru.

~~

Fer:

-Dobra robota Clay- powiedziałem kierując się razem z betą do jego pokoju. Odbiorę Julie i idę spać, jestem wykończony.

-Co do?- zapytał Clay otwierając drewnianą powłokę- Awww jak słodko.

Faktycznie, widok który tam zastałem był mega słodki. Obie dziewczyny wtulały się w siebie i żadna nie chciała puścić. Oplotły się dość solidnie.

-Julie idziemy- powiedziałem do jej ucha.

-Co?- zapytała budząc się. Zachichotała na widok Klary i wyswobodziła się z jej uścisku.- Branoc Clay.

Beta skinął jej głową i sam ruszył do łazienki. Opuściliśmy ich kwaterę. Julie lekko wlokła nogami, więc jednym ruchem podniosłem ją. Ta oplotła mnie lekko nogami i mruczała do ucha.

-Jak było?- zapytała sennie, kiedy niosłem ją po schodach.

-Tak jak co tydzień- powiedziałem szczerze. Lubiłem te wypady- Z małą różnicą. Nie mogłem przestać o tobie myśleć.

-Będę nawiedzać cię nawet w koszmarach- położyłem ją na łóżku i ściągnąłem ubrania zostając w bokserkach.

Dziewczyna spała słodko a ja nie miałem serca budzić jej aby się posunęła. Podniosłem ją lekko i przesunąłem na bok, aby po chwili obok niej leżeć.

Dismay.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz