Obudził mnie Alfa, który usilnie chciał wyplątać się z mojego uścisku.
-Co ty robisz?- mruknęłam zaspana i mocniej wtuliłam się w rękę Alfy.
Chwila moment..
Szybko poderwałam się na równe nogi i pognałam do garderoby.
Cholera.
Mój tyłek miał normalny kolor. Żadnego śladu. Skóra była jeszcze lekko opuchnięta, jednak to nic z tym co było wczoraj.
Jeżeli jego dotyk tak działa, to z chęcią zapiszę się na więcej prywatnych lekcji.
-Nie mam nic przeciwko- powiedział ze śmiechem. Odwróciłam się zażenowana, natomiast on oparł się luźno o futrynę.- Lepiej?
-Zdecydowanie- powiedziałam.
-Jeszcze raz przepraszam- westchnął cicho z pokorą- Nie powinienem cię tak dotkliwie karać.
-Wybaczam- wtuliłam się w jego tors. Pary mate nie mają w zwyczaju długo się na siebie gniewać- Jakieś plany na dziś?
-Możemy iść nad jezioro- powiedział znikając na korytarzu. Po chwili usłyszałam krzątaninę w kuchni, więc dołączyłam do mojego mate.
Zjedliśmy szybkie śniadanie, a później ruszyłam spakować torbę.
-Gotowa- mruknęłam po jakimś czasie jednocześnie skanując wzrokiem Alfę.
Miał na sobie luźne spodenki i bokserkę.
~Mniam.- westchnęła pobudzona wilczyca.
~~
-Gdzie położyć koc?- zapytał Fer kiedy dotarliśmy na polanę w lesie. Nie było tutaj praktycznie piasku, co moim zdaniem jest fajne. Nie będzie wszędzie właził.
-Tam- wskazałam dogodne miejsce i zaniosłam tam resztę rzeczy.
Znajdowaliśmy się w środku lasu, jednak nadal na terytorium watahy. Wokoło były luźne kępki trawy i ogromne jezioro. Najbliższe drzewa zostały wycięte i utworzono coś w stylu kąpieliska.
Rozłożyłam wszystkie rzeczy i związałam włosy w koka. Nie będą się plątać przynajmniej.
Rozebrałam się do bikini i zaczęłam smarować kremem. Nie mam ochoty spalić się na słońcu, tym bardziej że jutro pełnia. Moja wilczyca była mocno pobudzona, a Alfa pachniał intensywniej.
-Pomóc ci?- zapytał Fer, a ja podniosłam na niego wzrok.
~O najświętsza wróżko zębuszko.
Co prawda widok Alfy bez koszulki nie był mi obcy, jednak w pełnym słońcu widok jest jeszcze lepszy.
Powoli skanowałam jego umięśnioną klatkę, a mężczyzna nie był mi dłużny.-Widzę, że podoba ci się to co widzisz- mruknął z zadziornym uśmiechem i przeczesał włosy.
Ale ja byłam szybsza. W mgnieniu oka w mojej ręce znalazł się telefon i zrobiłam mu kilka zdjęć.
-Dzięki, będę miała niezłą tapetę- zaśmiałam się i położyłam na plecach.- Nasmarujesz mnie?
-Z przyjemnością.
~~
-Julieee- Fer jęczał od kilku minut. Niestety nie byłam w stanie czytać w takich warunkach.
-Tak Fer?- zapytałam lekko zirytowana i odłożyłam książkę.
-Chodź do wody- powiedział wskazując na gładką taflę wody.
CZYTASZ
Dismay.
WerewolfOn był wielkim i strasznym Alfą, co potwierdzał na każdym kroku. Ona była jego cichą mate z przerażającą przeszłością. ------------------------- Opowiadanie całkowicie mojego autorstwa, zakaz kopiowania i takie tam. ~Morphium_1305