Rozdział 8

8.2K 517 45
                                    

Fer:

Narada skończyła się o wiele wcześniej niż powinna, więc razem z Betą postanowiliśmy wracać tego samego dnia. Podróż minęła dość szybko, w rezydencji zawitaliśmy po północy. Szybkim krokiem dotarłem na nasze piętro i otworzyłem drzwi. W kuchni pojawiło się kilka nowych rzeczy, podobnie jak w łazience. Garderoba przestała świecić pustkami. Szczerze zaskoczyło mnie pojawienie się kilku rzeczy na mojej części. Rozebrałem się do bokserek i ruszyłem w stronę łóżka.

Julie.

Spała tak słodko przytulona do mojej poduszki. Delikatnie położyłem się obok, jednocześnie wpatrując się w moją przeznaczoną. Jej usta były delikatnie rozchylone. Włosy spięła w warkocza, który leżał na jej smukłej szyi. Moje oznaczenie nad obojczykiem zostało odkryte, kiedy moja koszulka w której spała zjechała trochę na dół. Nie mogąc dłużej napatrzeć się na moją piękną i małą Julie przyciągnąłem ją do swojej klatki. Fuknęła cicho i oplotła mnie nogami. Pełnia daje się we znaki, ponieważ na widok jej tyłka w białych figach zrobiło się mi gorąco. Wyrzucając sprośne myśli z głowy wsadziłem nos w jej szyję. Otoczony jej zapachem zasnąłem.

~~

Obudziłem się około 8, jednak nie byłem w stanie ruszyć się po telefon aby dokładnie ocenić godzinę. Oplatałem szczelnie Julie i nie miałem zamiaru tego zmieniać. Moja partnerka obudziła się chwilę po mnie, jednak widocznie miała inne plany. Poderwała się szybko do góry i przeciągnęła sennie.

-Hej- mruknęła lekko zaspanym głosem i przetarła oczy- Jak tam narada?

-Nic ciekawego, mówili o rozpadnięciu się jednej z większych watach. Skończyło się dość szybko, więc wracaliśmy wczoraj. Jak tam zakupy?

-Tak mnie nogi bolą- jęknęła. No cóż, Klara była w swoim żywiole. Zacząłem masować stopy mojej mate, na co westchnęła rozmarzona- Kupiłam trochę ciuchów, rzeczy do kuchni i farby. Poza tym nic dziwnego się nie działo.

-Malujemy dzisiaj?- zapytałem z ciekawości- Mamy dużo wolnego czasu.

Julie przytaknęła ochoczo i ruszyła do łazienki. Ja w tym czasie założyłem stary dres i ruszyłem zrobić śniadanie.

-Fer?- zaniepokojony głos Julie zawołał mnie z garderoby. Szybko dotarłem na miejsce przejęty, jednak to co tam zastałem było.. elektryzujące.

-Masz może jakieś cichy, w których mogę malować?- zapytała stając w samym ręczniku.

Cholera.

Podałem jej koszulkę i stare dresy mojej siostry. Podziękowała cicho i ruszyła z powrotem do łazienki.

~~

-Możemy malować- powiedziałem otwierając farby i wylewając je na podstawki. Meble stały na środku zabezpieczone folią, podobnie jak drzwi. Julie uparła się, że ona maluje na szaro. Nie kłócąc się z nią zacząłem malować granatowym. Po kilku godzinach zabaw i wygłupiania skończyłem.

-Fer nie sięgam- warknęła podirytowana Julie. Nawet stojąc na stołku nie dosięgała do miejsc pod sufitem.

-Już pomagam- nie patrząc na jej pisk posadziłem ją na baranach.

-Haha śmieszne- mruknęła- Ale pomoc doceniam.

~~

Po skończonej robocie zdecydowanie wypadało się umyć.

-Kąpiel?- zapytała Julie szykując czyste ubrania.

-Tylko z tobą- mruknąłem odpowiedzi, jednocześnie pakując rzeczy po malowaniu do worka.

-Okej- mruknęła cicho, jednak zamarłem na jej słowa.

-Serio?- zapytałem z niedowierzaniem.

-Chodź bo się rozmyślę- zachichotała wesoło. Szybko pokonałem dzielącą nas odległość i łapiąc ją w ślubnym stylu wparowałem do łazienki.

-Spokojnie- mruknęła i rozpuściła włosy.

W tym czasie nalałem wody do dużej wanny i pozbyłem się koszulki.

-Woda Goto- odwróciłem się do niej przodem i na Boga, aż mnie zamurowało.

Stała przede mną naga Julie. Starała się zasłonić włosami, jednak już byłem przy niej. Odgarnąłem je do tyłu, a policzki dziewczyny zaczerwieniły się.

-Moja mała, słodka Julie- mruknąłem całując ją w czoło. Speszona przylgnęła do mojego ciała- Jesteś taka niewinna.

Dziewczyna wyminęła mnie i weszła do wody. Widoki zasłoniła mi gęsta piana.
Pozbyłem się reszty ubrań i dołączyłem do Jul. Myłem powoli jej ciało i dałem zrobić jej to samo ze swoim. Już nieco odważniej usiadła mi na udach, przodem do mnie. Bez krępacji zaczęła myć mi włosy, na co westchnąłem rozluźniony.

Skubana wiedziała jak bardzo lubię, kiedy mnie drapie.

Po dość długiej, jednak bardzo przyjemnej kąpieli ruszyłem do gabinetu. Julie wyszła na chwilę do Klary, która do nas wpadła. Jak to określiła? Potrzebuje babskiej rady. Wróciła godzinę później, jakoś dziwnie cicha. Usiadła na kanapie, a ja zaniepokojony wciągnąłem powietrze.

Co do kurwy? Czemu ona pachnie innym facetem?

Julie:

Weszłam cicho do gabinetu Alfy, jednocześnie analizując poprzednią sytuację. Mick to dziwny facet.

Jednak moje rozmyślanie przerwał przerażający warkot Alfy. Spojrzałam na niego przestraszona i cofnęłam się w stronę zagłówka. Jednak przestrzeń nie stanowiła przeszkody dla mężczyzny. Przyszpilił mnie wściekle do ściany i warknął przeciągle.

-Kim ty do cholery pachniesz?- cedził głośno przez zęby.

-Mick, t-taki samiec na mnie wpadł jak szłam. Przedstawił się i chwilę rozmawialiśmy, a później zapytał c-co taka lalunia robi sama. Wyjaśniłam m-mu że nie jestem sama i tylee.- tłumaczyłam się gorączkowo, jednocześnie unikając jego wzroku.

-Dlaczego do kurwy wracałaś sama od Klary? I czemu rozmawiałaś z innym facetem?! Od tego nie ma się jego zapachu na sobie.

-O-on wpadł na mnie i przytulił, j-jednak wyrwałam się..

-Julie złamałaś tyle zasad do cholery- teraz byłam przerażona. Jego wściekły wzrok i ciężki oddech nie pomagał. Stał się władczy i bipolarny.- Nie słuchasz mnie, a tego wymagam. Czeka cię kara.

Nie zdążyłam zareagować kiedy przełożył mnie sobie przez kolano i ściągnął mi majtki.

-N-nie proszę ja- szlochałam zażenowana tą sytuacją. Fer wykorzystał wyższą pozycję w stadzie przeciw mnie, co było przykre i niekomfortowe.

-To cię nauczy pokory i słuchania co się do ciebie mówi.

Nie zdążyłam nic zrobić, kiedy poczułam pierwsze uderzenie na odkrytej skórze. Bolało cholernie, a w głębi duszy czułam że zrobi się mi siniak.

Kolejne bolało bardziej, a ja pisnęłam zamykając oczy, kiedy jego ręka ponownie wylądowała na moim pośladku. Poleciało mi kilka łez, jednak szybko je wytarłam. Nie zwracając uwagi na mój stan dał mi kolejnego klapsa, jednak ten bolał bardziej. Przy piątym już szlochałam na głos. Po siedmiu uderzeniach nie miałam już siły. Chłopak z powrotem nałożył mi bieliznę i ruszył w kierunku łazienki.

Mój tyłek wręcz promieniował bólem. Pomału podniosłam się do pionu i szybkim tempem ruszyłam do sypialni. Zgarnęłam koc z garderoby oraz przebrałam się w luźne szorty, po czym poszłam do pustego pokoju, w którym stał fotel. Zwinęłam się w kłębek i nakryłam puchatym materiałem.
Nie sądziłam, że tak zareaguje. Nie posądziła bym go o to. Tym bardziej, że wyjaśniłam sprawę z dziwnym facetem. Zaś Fer postanowił mnie ukarać w dość.. dobitny sposób. Wykorzystał swoją pozycję i jednocześnie z hukiem przypomniał mi iż zawszę będę niżej. Iż on jest tutaj panem.

Z tą myślą zasnęłam przerażona swoją przyszłością.

~~

~Morphium_1305♥

Dismay.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz