9. Komplikacje

816 59 6
                                    

Nie mogę w to uwierzyć! Jak ja mogłam zaprosić Kai'a na nocny spacer. Do tego się zgodził. Co on sobie o mnie myśli.... a może on zrobił mi tylko łaskę, że ze mną poszedł? Nie, nie chcę tak myśleć. Eh... czemu musiałam tak wpaść w tą miłość? On nawet nie jest stąd.

Idziemy tak w milczeniu, aż dochodzimy do mojej ulubionej fontanny.
-O... choć Kai!-pociągnęłam go za rękę-To jest fontanna marzeń. Podobno jak się kogoś mono kocha i wrzuci się do niej kwiat, wtedy na pewno będziecie razem. -mówiąc to zerwałam z krzewu czerwony kwiat i wrzuciłam do fontanny. W moje ślady poszedł Kai tylko, że wrzucił biały kwiat.
-Może pójdziemy coś zjeść- spytał się Kai. Na jego policzku była łza.
-J-jasne.
______________________________________
Maddi
Wymknęłam się z mojej sypialni. Na korytarzu stał Lloyd.
-A ty gdzie?
-Nigdzie-warknęłam. On podszedł do mnie i chwycił mnie za brodę. I od tak pocałował. Ja go odepchnęłam i zalałam się łzami. Nie płakałam od roku a on robi jedną rzecz i doprowadza mnie do łez.
-Wiesz nienawidzę cię- szepnęłam i wybiegłam z budynku. Biegłam ile sił w nogach, aby tylko Lloyd mnie nie gonił. Usiadłam pod drzewem i zaczęłam płakać. Czemu tylko mnie takie rzeczy spotykają ? Jedna rzecz a tak mnie załamała. Potrafię walczyć z każdym i wygrywać, a takie coś i....
-Maddi wszystko dobrze? -usłyszałam dobrze znany mi głos.
-Nie. Za chwilę będę taka jak zawsze.- uśmiechnęłam się do Kirito przez łzy. On usiadł obok mnie i palcem przetarł moje łzy. Nie wiem czemu ale oparłam głowę na jego ramieniu.
______________________________________
Razem z Kai'em czekałam w kawiarni na sernika. Rozmawiałam z Kai'em o Ninjago. On jest tam Czerwonym Ninja i broni cały wymiar ze swoimi przyjaciółmi. Jeden już zginą.... był Białym Ninja i jeszcze opowiedział mi o swojej dawnej miłości- Skylor. Zrobiło mi się trochę smutno, ale tak fajnie się z nim rozmawiało. Czas się dla mnie nie liczył. Tak jakby nagle wyparował.

Kiedy zjedliśmy jeszcze się przeszliśmy po mieście, ale teraz nikogo już tutaj nie było. Kai delikatnie chwycił mnie za rękę. Zrobiłam się cała czerwona na twarzy i wtedy....
______________________________________
Skylor
Obudziłam się w środku nocy. Przetarłam oczy i podeszłam do okna. Patrzyłam tak z pół godziny, az zobaczyłam Kai'a?! Ale jak? Niczym wariatka skoczyłam przez okno. W mieście w końcu nie można zginąć. I pobiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję i go pocałowałam.
______________________________________
Kai
Znikąd zjawiła się Sky i mnie pocałowała, kiedy się ode mnie oderwała zacząłem szukać Silici ale jej tu nie było. Ona chyba coś czuje do mnie, a tu nagle Skylor się zjawia.
-Kai! Wszystko pamiętam! Jak się cieszę- powiedziała Skylor i się do mnie uśmiechnęła. Mimochodem też się uśmiechnąłem, ale moje myśli błądziły. Ze Sky byłem tyle czasu..... ale czy to jest właśnie to? A co jeśli Silica jest tą jedyną?
-Kai!-ocuciła mnie Skylor.-Chodź.... tutaj jest Lloyd,Maddi i Garmadon- wskazała na mały dwupiętrowy budynek. Na dole był bar a u góry pewnie pokoje.
______________________________________
Silica
To pewnie była ta Skylor. Eh... moje życie jest okrutne. Znalazł przyjaciół i... mnie nie potrzebuje.

Wróciłam do domu. W kuchni znalazłam Edith, która wcina lody czekoladowe. Przysiadłam się wzięłam łyżkę i jadłam z nią.
-Co jest?-spytała Edith.
-Kai'owe serce płonie dla Skylor- rzekłam smętnie. Edith złamała metalową łyżkę. Nie chciałbym mieć z nią na pieńku.
-Faceci. Dobrze, że mój Cole nie jest jak Lloyd i Kai.- wstała i wzięła inną łyżkę i od nowa jadła lody-Wiesz ja tej Skylor nie poznałam, se wyleciała w powietrze przez Sarles'a- zaśmiała się.
-Mam już dość.... zawsze tak samo- zrobiłam dramatyczną pauzę- Kończę w friendzone. -wstałam i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się i zasnęłam.
______________________________________
Kai
Siedziałem razem z Sky, Lloyd'em i Garmadon'em. Okazało się, że Maddi uciekła i usunęła Skylor ze znajomych. Nie możemy jej namierzyć.
-Wiecie ja może wrócę do naszego miejsca gdzie nocujemy, bo będą się martwić.
-Tak, dobry pomysł -powiedział Garmadon. Kiedy już wychodziłem zatrzymał mnie Lloyd.
-Kai...
-Tak?
-To chyba moja wina, że Maddi uciekła. Bo widzisz ja ją nadal kocham, ale za szybko to okazałem.
-Wiesz.... Maddi jest silna....
-To akurat wiem.
-Nie przerywaj... Maddi jest silna, bo odcina się od swoich słabości i złej przeszłości.
-Czyli....
-Daj jej czas...-powiedziałem i poszedłem.

Kiedy wróciłem zastałem Edith w kuchni, która kończyła drugie opakowanie lodów.
-Kai, zejdź mi z oczu jeśli ci życie miłe-warknęła. Wolałem uciec do swojego pokoju, bo jeszcze by mnie zagryzła na śmierć.
______________________________________
Maddi
Obudziłam się. Spałam na ramieniu Kirito. Nie powiem wygodna z niego poduszka. On już nie spał.
-Przepraszam- powiedziałam smutna.
-Nie masz za co- odpowiedział z uśmiechem Kirito-Masz może ochotę coś zjeść?
-Czemu by nie- odpowiedziałam ze śmiechem.

Kolejny rozdział dzisiejszego dnia, miałam wenę i oto jest! Nie jestem za dobra w pisaniu takich rozdziałów :P ale mam nadzieję, że jako tako wyszło....
Następny rozdział raczej jutro.....
Dzisiaj już nie zdążę trzeciego.....
Chyba.
Ninjago!

Ninjago: Game is NOT overOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz