13. Event- Czarny Boss cz. 3

699 57 25
                                    

-Kirito?-zapytałam po długim milczeniu.
-Tak?
-Co się z tobą tutaj działo? Jak wyglądało twoje życie?
-Eh... no więc dorastałem w sierocinca dopuki nie napadli go czerwoni. Są tak nazywani bo mają czerwony wskaźnik, dlatego że zabili. Wszystkich zamordowali.... niby, że się odrodzą, ale już nie są tacy sami. Postanowiłem uciec. Miałem wtedy może z 7 lat. Postanowiłem, że będę bronił słabszych i że będę najlepszy. A z tobą siostra jak było?
Zaczęłam mu wszystko opowiadać jak to było.
-Ciekawie, a więc Lloyd.... ty go nadal kochasz, prawda?
-Pff... skąd ci to przyszło do głowy?
-Wiesz ty go tylko zablokowałaś a mogłaś usunąć. Tak naprawdę go kochasz!-powiedział zadowolony ze swojego niby odkrycia. Ja i Lloyd błagam.... pff.... to śmieszne. Chociaż...... nie to niemożliwe. Oparłam głowę o ramię Kirito.
-Myślisz, że on nadal mnie kocha?
-Wiesz mówisz o nim tak, że na pewno.- powiedział troskliwie Kirito.
-Wiesz mimo że jest kretynem to go chyba nadal kocham. Jednak do ciebie też coś czuję.-kiedy to powiedziałam poczułam wielką ulgę. Kirito objął mnie ramieniem.
______________________________________
Dotarłem do wielkich drzwi i otworzyłem je. W środku nikogo nie było, ale jednak czułem się przez kogoś obserwowany. U góry zauważyłem klatkę. Pewnie tam jest Maddi. Wspiąłem się po ścianie ze skał i zobaczyłem Maddi i jakiegoś chłopaka. Otworzyłem klatkę. Wszyscy zeskoczyliśmy na ziemię a Maddi mnie szybko przytuliła.
-Ekhem.... jeszcze raz coś mojej siostrze zrobisz a po tobie. -warknął ten chłopak.
-Kirito!-wrzasnęła Maddi jak mała dziewczynka i puściła mnie. Kirito poczochrał ją po włosach, a ona tylko furknęła. Nagle z ciemnego korytarza wyszła armia.... ropuch?
-Ja was zostawiam idę się zabawić- powiedział chłopak i poszedł atakować armię.
-Maddi.... ja.... przepraszam.
-Lloyd jesteś kretynem... ale moim kretynem- powiedziała Maddi. Ja objąłem ją w tali i przyciągnąłem do siebie i pocałowałem ją. Maddi tym razem nie uciekła tylko oddała pocałunek. Kiedy przestaliśmy spojrzałem w jej czerwone oczy.
-Maddi kocham cię.
Nagle usłyszałem straszny śmiech. Odskoczyliśmy od siebie a Kirito do nas dołączył. Przed nami pojawiła się dosyć wysoka kobieta. Miała długie czarne włosy, czarne oczy i bladą cerę. Na głowie miała czarną koronę. Nosiła czerwoną suknię.
-Moje dzieciaczki zawołały sobie Ziloniaka.-powiedziała- Aż takimi jesteście bachorami? Aby zadawać się z kimś dobrym.... a wręcz kochać - w tym momencie udawała, że wymiotuje. Maddi zacisnęła dłonie w pięści, tak samo Kirito.
-Zdradzać Rozabellę Black?
Zaatakowała mieczem....
______________________________________
Zaatakowała Lloyd'a mieczem. On upadł. Jego HP ma tylko 6%. Chciała go wykończyć, ale razem z Kirito wzięliśmy się za ręce i zasłoniliśmy Lloyd'a. Wtedy przy uderzeniu wokół nas pojawiło się fioletowe pole i napis
Obiekt niezniszczalny.
-Niech to! To jeszcze nie koniec!-wrzasnęła i uciekła.
-Lloyd!- szybko przy nim uklękłam i wyciągnęłam kryształ- Ulecz!
Jego HP skoczyło do 100%. Uśmiechałam się do niego przez łzy.
-Lloyd jeszcze raz tak zrobisz a cię zabiję- szepnęłam. Kirito objął mnie ramieniem.
-Lepiej spadajmy z tego co wiem wszyscy są u Silici bo już nie mogą wynajmować mieszkań nad barem.
______________________________________
Teleportowaliśmy się do domu Silici. O dziwo nikogo tu nie było.
-Halo!- krzyknęłam. Gdzie oni się podziali? Przeszukaliśmy już cały dom, a po nich ani śladu. Zaczęłam się martwić. Lloyd jeszcze szukał, a Kirito dreptał w kółko,aż gdzieś pobiegł. Ja zerwałam się za nim. Weszliśmy do piwnicy. Było tu dużo rzeczy. Sofa, szafa i tony książek oraz innych babilotów. Mój brat przesunął kanapę i otworzył klapę w podłodze. Na dole była Edith.
-Maddi!- wrzasnęła. Razem z Kirito wyciągnęłam ją na górę.
-Gdzie reszta?- zapytałam, ona się rozpłakała- Spokojnie.
Edith upadła na podłogę i nadal płakała. Kirito zaniósł Edith do salonu na kanapę. Pomału przestawała płakać. Do pokoju wszedł Lloyd i usiadł obok mnie i wziął mnie za rękę.
Edith w końcu się uspokoiła.
-Edith, opowiesz nam co się stało?- spytał Kirito.
-No więc.... jakieś wojsko... czy armia wtargnęło tutaj. Z nimi normalnie był jakaś kiepska kopia Maddi! Zabrali ja się zdążyłam ukryć.....a Cole... on nie żyje.- wyszeptała- A ja.. ja... och Maddi ja jestem z nim w ciąży!
To mnie kompletnie zamurowało. Chciałam ją przytulić, ale mój brat mnie uprzedził. Wumieniłam się spojrzeniem z Lloyd'em i poszłam na górę do jego pokoju.
-Wiesz ten świat mnie fascynuje. Trochę to dziwne, że jesteśmy w grze a inni myślą, że odrodzenie jest normalne... a jednak. Cole się nie odrodzi. -szepnęłam. Lloyd posadził mnie na swoich kolanach, objął mnie i zaczął głaskać po włosach. Spojrzałam mu głęboko oczy. Lloyd pocałował mnie delikatnie w usta, a ja to oddałam.
______________________________________
Teraz leżę z Lloyd'em w łóżku. On chyba zasnął bo oddychał spokojnie i równomiernie. Mój kochany Lipton. Pocałowałam go w czubek nosa tak aby się nie obudził i sama oddałam się w ramiona spokojnego snu.
______________________________________
Kurcze.... coś czuję, że niektórzy mnie zabiją za czyjąś śmierć -.-
I oto rozdział dedykowany dla BlackRockShooterBRS i dla LadyCrazySnake macie swoje Lloyddi w końcu. No to na razie tyle.
Ninjago!!!!!

Ninjago: Game is NOT overOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz