Rozdział 17 - Reguły gry. Part 1

1.1K 67 2
                                    

Nowy Orlean, 2013

Postanowiłam spędzić dzisiejszy dzień w ogrodzie. Tylko ja, natura i jakaś dobra książka. Dzisiaj nie obchodzi mnie co wymyśli Nik albo kogo on zabije. Nawet ten głupi festiwal Dziewczyny ze szkatułką mnie nie obchodzi. Mimo że praktycznie jest na moją i Rebeki cześć.

- Zariah! - usłyszałam głosy Luna

Domyśliłam się że to nic ważnego i pewnie chce bym poszła z nią na paradę, dlatego ją zignorowałam i powróciłam do czytania.

Niedługo potem ktoś pojawił się koło mnie i wyrwał mi książkę z rąk. To była Luna.

- W czym mogę ci pomóc, Lu? - wypaliłam

- Dlaczego nie odbierasz telefonu!? Elijah próbuje się do ciebie dodzwonić od pół godziny. - oznajmiła rzucając we mnie książką

Wyjęłam telefon z kieszeni i naprawdę miałam dziesięć nie odebranych wiadomość. Wszyskie od Elijah. Musiałam wyciszyć telefon. Pewnie dlatego nic nie słyszałam.

- Eva, ta wiedźma która jest w ciele Rebeki przejęła kontrolę. Zaatakowała Klausa i Hayley, po czym uciekła. Wiedźmy zaczęły polowanie. Elijah poprosił byśmy razem z nim i Hayley poszli porozmawiać z Josephine LaRue, by wiedźmy się wstrzymały.

Co? Elijah miał załatwić tą sprawę dawno temu. Rebekah też miała być bezpieczna.

W aktach które dałami Luna dawno temu, było napisane że Eva miała kiedyś męża. Na imię miał Vincent Griffith. Człowiek który jeszcze niedawno bym Finnem i którego niemal co nie zabiłam.

- Mimo że okazja spędzenia czasu z tobą, Elijah, Hayley i jakaś starą babą brzmi bardzo zachęcająco, to mam inny plan. - powiedziałam

Wstałam z leżaka i udałam się do samochodu.

- A ten plan to? - krzyknęła za mną

- Udam się do osoby która zna Evę najlepiej. Jej własnego męża.

______

Dzadzwoniłam do Marcela by mógł mi zlokalizować Vincenta.

Udaliśmy się do Rosessues. Przy stoliku na środku sali siedział on. Zauważyłam że na szyi ma znamię w kształcie dwóch kropek. To był ślad po moim ugryźeniu. Widziałam w nim tylko Finna. Tego samego który próbował zabić Hope, który próbował zabić moich przyjaciół i najważniejsze zabił Kola.

Marcel podszedł do jego stolika i przysiadł się do niego. Nie zamierzałam stać jak kółek przy wejściu i postąpiłam tak samo

- Nie za wcześnie na drinki? - powiedział Marcel wskazując na puste szklanki na stole

- Czasami trzeba się napić. Czy my się skądś znamy? Jestem pewny że cię kiedyś widziałem. - spojrzał na mnie czarodziej

- Vincent to jest moja przyjaciółka Zariah, która naprawdę potrzebuje twojej pomocy. - powiedział za mnie wampir

- Niestety już nie robię przysług dla wampirów, wilków czy czarownic. A tym bardziej dla Pierwotnych. Skończyłem z tym. Muszisz poradzić sobie sama.

Czarodziej poniósł szklankę ze stołu i wypił cała jej zawartość. Zdenerwowałam się że nas porostu tak zignorował.

Na stole leżało zdjęcie jego i Evy. Wzięłam je do ręki i pomachałam mu nim przed oczami.

- Ona też ma sobie poradzić sama? - spytałam wrednie

Próbował zabrać mi zdjęcie jednak ja byłam szybsza i nie zdążył.

⚜ The Originals | Return ⚜ [2] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz