[5]

250 15 6
                                    

    Dzisiaj nie obudził mnie, jak zwykle budzik, tylko moja młodsza siostra która wparowała do mojego pokoju i zaczęła potrząsać mną za ramiona.
- Sarah wstawaj! Wiesz która jest godzina? Dziesiąta! Mamy pięć godzin do koncertu BAM!
No tak. To dzisiaj. Jęknęłam i wygramoliłam się z łóżka. Myjąc zęby, sprawdziłam telefon. Pięć wiadomości od Leo. Byłam nadal na niego zła za tą wczorajszą akcję.

✉Leondre: SARAH
✉Leondre: BOŻE PRZEPRASZAM
✉Leondre: BYŁEM Z KUMPLAMI NA IMPREZIE, MUSIELI MI COŚ DAĆ
✉Leondre: NORMALNIE NIE PIJE ALKOHOLU
✉Leondre: WYBACZ MIIIIIII

✉Ja: Jest okej. Każdemu się zdarza.

✉Leondre: Czyli mi wybaczasz?

✉Ja: Tak :)

✉Leondre: JUPI! Tak btw dzisiaj koncert. Gotowa?

✉Ja: Oczywiście. Już nie mogę się doczekać...

✉Leondre: Chyba wyczuwam sarkazm :D

✉Ja: Wydaje Ci się :p

✉Leondre: Też będę na koncercie.

✉Ja: Żartujesz?! Czemu nic nie mówiłeś? To znaczy, że możemy się spotkać?

✉Leondre: Nie bardzo. Będę w pracy...

✉Ja: Nie możesz się urwać na chwilę?

✉Leondre: Nie mogę :( Może następnym razem.

✉Ja: Nie będzie następnego razu. Idę się szykować. Pa.

      Czemu on był taki trudny? W każdej pracy można sobie zrobić przerwę. Co stoi na przeszkodzie? Zrobiłam sobie makijaż (trochę mocniejszy niż zazwyczaj) i pokręciłam włosy.
Spojrzałam na siebie w lustrze.
Nigdy nie narzekałam na swój wygląd. Miałam długie, brązowe włosy i zielone oczy. Twarz była w miarę proporcjonalna, tak samo reszta ciała. Westchnęłam i poszłam coś zjeść.

     Gdy wybiła czternasta, razem z Mel siedziałyśmy już z mamą w samochodzie. Moja siostra trzęsła się jak osika. Jak na trzynaście lat wyglądała bardzo dojrzale. Założyła t-shirt z napisem "I love BAM". Ja postawiłam na zwykły, czarny sweter. Dojechaliśmy na miejsce w pół do trzeciej. Pożegnaliśmy się z mamą i ruszyliśmy na koncert. Wszędzie było pełno ludzi. Czułam się nieswojo.
Po piętnastu minutach stania w kolejce do wejścia, w końcu wcisnęłyśmy się do środka. Zajęłyśmy miejsca niedaleko sceny. Wyciągnęłam telefon.

✉Ja: Zabierz mnie stąd :<

✉Leondre: Aż tak źle?

✉Ja: Nie no, ale sikające z nerwów dziewczyny się na mnie pchają.

✉Leondre: Mówiłem już kiedyś, że Cię uwielbiam?

✉Ja: Nope.

✉Leondre: Uwielbiam Cię :D

✉Ja: Dobra, ty mi tam pracuj.

✉Leondre: Tak jest, Sir!

    Uśmiechnęłam się pod nosem.
W końcu światła przygasły. Na scenę weszło dwóch chłopaków, których dobrze znałam ze ściany mojej siostry. Bars & Melody we własnej osobie. Moja siostra zaczęła piszczeć razem z resztą fanek. Chłopcy zaczęli śpiewać piosenkę, która bodajże nazywała się Hopeful. Słyszałam ją milion razy z pokoju siostry.
Zaczęłam się im przyglądać uważnie. Wyższy, blondyn, był bardzo chudy. Mimo to miał w sobie coś. Podobały mi się jego dołeczki, które pokazywały się za każdym razem gdy się uśmiechał. Jego głos był naprawę ładny. Niższy i młodszy wesoło rapował, śląc buziaki w stronę widowni. Miał blond, rozczochraną czuprynę. Chociaż mogę przysiąc, że niedawno była niebieska. Był bardzo uroczy. Nie wiedząc dlaczego, na jego widok serce biło mi mocniej.

   Koncert minął zaskakująco szybko. Mimo wszystko dobrze się bawiłam. Gdy już chciałam kierować się w stronę wyjścia, siostra mnie zatrzymała.
- Gdzie idziesz? Jeszcze spotkanie z BAM.
- Słucham? Tego nie było w planach!
- Od początku kupiłam droższy bilet, aby się z nimi spotkać. Myślałam, że wiesz.
Melissa zaczęła mnie ciągnąć w stronę długiej kolejki. Nie byłam na to gotowa! Zamorduje ją.

    Godzinę stania później, w końcu nadeszła nasza kolej. Nie wiedząc czemu, serce zaczęło mi szybciej bić z nerwów. Podeszłyśmy do BAM. Moja siostra zaczęła piszczeć. Kiedy przytulała się z Charliem, Ja poczułam na sobie wzrok tego drugiego. Leondre (nadal nie mogę w to uwierzyć, że ma na imię tak samo jak mój Leo) przyglądał mi się z lekko otwartą buzią. Chyba był w szoku? Dlaczego? Uśmiechnęłam się niepewnie, a on to odwzajemnił. Tylko, że jego uśmiech był jakoś smutny. Po chwili nasz kontakt wzrokowy przerwała Melissa, która rzuciła się na drugiego idola. Ja powiedziałam w tym czasie do Charliego, że dali świetny koncert. W końcu nasz czas minął. Odchodząc poczułam, że ktoś mnie chwyta za rękę. To był Leondre. Patrzył na mnie i sprawiał wrażenie, że chce coś powiedzieć. Po chwili jednak puścił moją dłoń i wybełkotał ciche "przepraszam".
Nie rozumiejąc co się właśnie stało, odeszłam najszybciej jak się da.

    Wieczorem dostałam tylko jednego sms'a.

✉Leondre: Przepraszam.

-------------------------------
Ok koniec weny na dziś
Dobranoc

Przeznaczeni // L.D ✉ ️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz