[8]

252 13 6
                                    


✉Ja: Leondre
✉Ja: To ty, prawda?
✉Ja: Jesteś Leondre Devries z Bars & Melody
✉Ja: To z Tobą wczoraj byłam w restauracji
✉Ja: Czemu to ukrywałeś?
✉Ja: Odpisz, musimy pogadać!

***

✉Leondre: Przepraszam.

✉Ja: Nie przepraszaj tylko czekam na wyjaśnienia.

✉Leondre: Nie możemy już pisać.

✉Ja: Powaliło Cię? Niby dlaczego?

✉Leondre: Bo już wiesz kim jestem...

✉Ja: Słuchaj mnie uważnie. Nie wiem co Ci się tam uroiło w tej małej łepetynie, ale mam gdzieś kim jesteś. Nie obchodzi mnie, że jesteś super popularnym Leondre Devries'em. Nie przestanę z Tobą pisać z tego powodu. A już na pewno nie będę traktować Cię przez to jakoś specjalnie. Czaisz?

✉Leondre: Czyli możemy pisać tak jak zawsze, mimo, że znasz moją tożsamość?

✉Ja: Oczywiście.

✉Leondre: Ale mi ułożyło! Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. Jesteś dla mnie bardzo ważna.

✉Ja: Ojej nie pisz tak, bo się zakocham :D

✉Leondre: Nie miałbym nic przeciwko :]

✉Ja: Idiota!

✉Leondre: Hahahahahahhah

✉Ja: Skoro wiem już kim jesteś i w sumie już się spotkaliśmy...Może się zobaczymy znowu?

✉Leondre: Nieee

✉Ja: Co znowu?

✉Leondre: Wstydzę się

✉Ja: Niby czemu?

✉Leondre: Nie wiem...Sama widziałaś jak się wczoraj zachowywałem :<

✉Ja: Kiedy wracasz do...Walii? (chyba tam mieszkasz nie?)

✉Leondre: Jutro...

✉Ja: No właśnie. Spotkajmy się. Proszę!

✉Leondre: Dobra. Za godzinę w Hyde Parku?

✉Ja: Kup mi jakiś ładny bukiecik :*

***


Ja: Jestem już na miejscu. Gdzie jesteś? Denerwuje się jeszcze bardziej!


✉Leondre: Widzę Cię...

✉Ja: Co? To chodź tu stalkerze!

✉Leondre: Nie mogę, za bardzo się stresuje.

✉Ja: Albo tu podejdziesz w tej chwili, albo sama Cię znajdę i wydrapie Ci oczy.

✉Leondre: Straszna...Już ide.

    Rozejrzałam się dookoła. Nagle zza drzewa, kilka metrów dalej wyłonił się Leo. Wstałam z ławki na której siedziałam i ruszyłam w jego stronę. Gdy w końcu stanęliśmy naprzeciw siebie, Leondre wyciągnął zza pleców mały bukiet róż. Nie wierzę, On naprawdę to zrobił!
- Proszę, to dla Ciebie. - Powiedział cicho, patrząc w bok.
Przyjęłam kwiaty. Gdy nasze dłonie przez przypadek się dotknęły, poczułam jak się rumienie.
- Jejku, żartowałam z tymi kwiatami. Ale dziękuję, są piękne.
Leondre spojrzał na mnie i uśmiechał się nieśmiało. Odwzajemniłam gest. To było dziwne. Na tych wszystkich filmikach, które pokazywała mi siostra, Leo wydawał się taki wyluzowany. Nigdy bym nie pomyślała, że jest taki wstydliwy.
- To co, idziemy? - Zagadnęłam.
- Jasne.
Szliśmy obok siebie w ciszy. Przyglądałam mu się ukradkiem. Ubrany był, jak zwykle, w czarne rurki z dziurami i jakąś poszarpaną bluzę. Na głowie miał czapkę, spod której wystawały blond kosmyki. To mi o czymś przypomniało.
- Przefarbowałeś włosy, bo napisałam, że niebieskie są głupie, prawda? - Zagadnęłam.
- Nie wiem o czym mówisz...
- W sumie to tak nie myślę...W niebieskich było Ci całkiem ładnie. Oczywiście w tych też.
- Przestań, bo się zarumienie. - Powiedział Leo ze śmiechem.
Po chwili dotarliśmy do budki z watą cukrową. Leo kupił nam po jednej. On wziął różową, Ja postawiłam na zwykłą białą.
Usiedliśmy na pobliskiej ławce i zaczęliśmy jeść. Co jakiś czas śmialiśmy się z siebie, gdy któremuś wata przyklejała się do nosa. Gdy skończyliśmy jeść, Leo pochwalił mi się swoim różowym językiem. Potem obgadywaliśmy mijających nas ludzi.
- Sarah - zaczął po chwili Leo - opowiedz mi coś o sobie. Ty pewnie o mnie dość sporo wiesz, bo to powszechnie znane informacje. - Zaśmiał się.
- No dobra, gotowy na wykład? - Blondyn pokiwał głową.
- Nazywam się Sarah Monroe, mam szesnaście lat, od urodzenia mieszkam w Londynie. Mam młodszą o trzy lata siostrę - Melisse - która oddała by rękę, aby siedzieć tu z Tobą zamiast mnie. Moim ulubionym kolorem jest zielony i lubię makaron z serem. - Zakończyłam swoją wypowiedź teatralnym ukłonem.
- Jesteś niesamowita. - Powiedział Leo. W tym momencie wstał i złapał mnie za obie dłonie. Zamarłam. Serce mi przyspieszyło. Chłopak pochylił się, tak, że prawie stykaliśmy się nosami. Po kilku długich sekundach, Leondre odsunął się i puścił moje dłonie. Co to miało być?
- Ale masz minę. - Zachichotał.
Naburmuszyłam się i odwróciłam na pięcie.
- Ładnie to tak, bawić się niewinną dziewczyną?
- No nie wiem czy taką niewinną...
- A chcesz w nos?
- Sorki, sorki. - Powiedział i chwycił mnie za rękę.
Szliśmy tak złączeni przez park, łapiąc zazdrosne spojrzenia dziewczyn. Na szczęście nie spotkaliśmy jego fanów.
Dłoń Leo była ciepła i delikatna. Nigdy nie szłam z chłopakiem za rękę, dlatego tak przeżywałam tą czynność. Dla niego to pewnie normalka.
- Kiedy znowu będziesz w Londynie? - Zagadnęłam.
- Nie wiem. To wszystko zazwyczaj przychodzi spontanicznie. Ale teraz mam nie tylko Charls'a do odwiedzania, ale i Ciebie.
- Okej. Będziemy sms'ować?
- Oczywiście. - Poweidział. - Poczekaj chwilę. - Mówiąc to, wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął coś wystukiwać. Po chwili poczułam wibracje w kieszeni.

✉Leondre: Świetnie się dzisiaj bawiłem.

✉Ja: Ja również. Zdajesz sobie sprawę jak dziwnie wyglądamy, stojąc na przeciw siebie i pisząc sms'y?

✉Leondre: Nieważne. Mogę Cię o coś zapytać?

✉Ja: Tak.

✉Leondre: Mogę Cię pocałować?

   
    W tym momencie serce mi stanęło. Czy on robił sobie żarty? Nie miałam odwagi żeby na niego spojrzeć, ale czułam, że mi się przygląda. Pewnie byłam czerwona jak burak. Postanowiłam odpowiedzieć szczerze, najwyżej mnie wyśmieje.

✉Ja: Tak.

    Odłożyłam telefon i czekałam na jego reakcje. On podszedł do mnie szybkim krokiem i chwycił moją twarz w dłonie. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Jeju jakie on ma ładne oczy...
- Denerwuje się. - Wyznał.
- Ja też. Nigdy się nie całowałam.
- Ja tak samo...
- Żartujesz?
- Nie.
Leondre nachylił i lekko musnął wargami moje usta. Poczułam chwilowe ciepło i zawód kiedy po chwili zniknęło.
- Jeszcze... - Wyznałam.
Tym razem Leo pocałował mnie śmielej. Rozchyliłam wargi, pozwalając aby nasze usta się złączyły. Poczułam dreszcz na całym ciele. To było takie przyjemne.
Zrobiłam smutną minę, gdy Leo w końcu się ode mnie oderwał. Ten się zaśmiał.
- Wow. Nigdy nie myślałem, że to takie fajne.
- Ja też. - Potwierdziłam.
Leondre ponownie chwycił moją dłoń i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia.

     Leo odprowadził mnie pod dom. Cmoknął mnie jeszcze na pożegnanie. Ja wtuliłam się w niego, wdychając zapach jego perfum.
- Nie chcę żebyś wyjeżdżał.
- Ja też nie.
- Akurat teraz...
- Niedługo znowu się zobaczymy.
- Trzymam Cię za słowo.
Po tych słowach Leondre odszedł. Weszłam do domu i zamknęłam się w swoim pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam piszczeć. Nie wierze w to co się dzisiaj wydarzyło. Nigdy bym nie pomyślała, że on...Że ja...
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk sms'a

✉Leondre: Chyba się zakochałem...

✉Ja: Nie ty jeden...

-----------------------
No, ale się działo
Rozdział na ponad 1000 słów
Mój rekord
Pozdrawiam
:>

Przeznaczeni // L.D ✉ ️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz