9; fairytale without happy ending

121 19 2
                                    

whitechapel nocą przypominało swój XIX - wieczny obraz. psy ujadały, deszcz padał, a przerażająca cisza łączyła się z łomotem dużych kropli, rozbijających się o płyty chodnikowe, czy asfalt. woda spływała po ulicach, łącząc się w jednym miejscu z krwią. to tam hyde dokonał ostatecznego ataku. jego kolejną, już ostatnią ofiarą była młoda prostytutka z domu publicznego nieopodal. 

wszystko powoli się dopełniało, a zapach krwi pieścił jego nozdrza. mroczność i groza ogarnęły ramionami ciemną, ślepą uliczkę, gdy dokonywała się kolejna zbrodnia. policja, jak zwykle miała się o niczym nie dowiedzieć, a światło dzienne miało ukazać grzechy nocy. 

dziewczyna posiadała osobliwą urodę oraz długie, lekko falowane włosy. miała marzenia, jak my wszyscy, ale brak pieniędzy spędzał jej sen z powiek, przez co postanowiła zarabiać w ten najbrudniejszy z możliwych sposobów i właśnie to zadecydowało o jej losie. ciepło ulatywało z jej ciała, gdy hyde zabawiał się z jej wnętrznościami, poddając się spełnieniu i radości, jakich jeszcze nie czuł, a świat nie widział. ich potęga i wielkość emanowały dookoła, napawając wszystko, co żywe sprzecznością i dziwacznością. 

dotknął jej policzka, gdy dzieło dobiegało końca. jej oczy zaszły już mgłą, a przez lekko rozdziawione usta ulatywały resztki jej zbrukanej duszy. a przynajmniej według edwarda zbrukanej. przesunął opuszkami palców jej powieki, dając wieczne ukojenie i przewrócił na plecy. wyostrzył wzrok oraz słuch, a potem zaciągnął swoją ofiarę w najciemniejszy kąt zaułka. jej wnętrzności wysypujące się z jamy brzusznej zostawiały krwawą ścieżkę, która mieszała się z błotem oraz deszczem, po której zobaczeniu przeciętny obywatel zwróciłby wszystko, co zdążył już zjeść. 

- śpij dobrze, mary. - rzucił na odchodne i zniknął niczym duch. bezszelestnie, cicho i bez żadnych świadków. 

:::

o poranku, reporterka oznajmiła społeczeństwu szczegóły kolejnego morderstwa, wypowiedzenie rzecznika prasowego Scotland Yardu oraz kilka zeznań świadków. edward siedzący w fotelu cieszył się, czując niewyobrażalną dumę. odpalił papierosa, którego przytrzymywał wargami i wyszedł na balkon, napawając się swoimi czynami. 

gotowy na zakończenie tej bajeczki?

hyde, jesteś bestią, najgorszą bestią, jaka była znana temu światu. 

nie, louis. to ty nią jesteś. mnie już nie ma, nie pamiętasz? 

nie ja odpowiadam za te wszystkie morderstwa, lecz ty. 

bitwa trwała jeszcze chwilę, każdy próbował przeciągnąć tego drugiego na swoją stronę, ale żadnemu to się nie udało

hyde miał rację.

byli coraz końca bajki. bajki, która była wyjątkowo realna, nie miała w sobie ani szczypty fantazji. to była brutalna opowieść o życiu, jakie może nas czekać w niedalekiej przyszłości, czyż nie?

to była bajka bez szczęśliwego zakończenia. 

:::

hyde • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz