7; i won't let you go

109 20 0
                                    

tapety, które do niedawna pokrywały ściany w przestronnym salonie, przyozdabiały podłogę. zdarte, odsłaniały obskurny, stary kolor, jakimi pokryto mury. w powietrzu unosiła się panika, przerażenie i strach. atmosfera była psychodeliczna, wręcz koszmarna. 

wszystko powoli traciło sens, a wojna w którą zaangażował się louis, odbierała mu wszystkie siły. siedzący w kącie mężczyzna już go nie przypominał. to po prostu była istota nie posiadająca tożsamości. louis był ucieleśnieniem flegmatyka, ale też dużego chłopca, dla którego życie, to ciągła gra i rzeczy, czekające na odkrycie. nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażał sobie takiego końca. bo niewiarygodnie szybko zbliżał się do końca. bolesnego, okrutnego, ale też smutnego końca.

był zmęczony i obojętny, jak nigdy wcześniej. jego życiowa energia wyparowała. a hyde odnosił coraz więcej sukcesów, zabijając jego naturę od środka. 

były kolejne morderstwa, krew, wiadomości i brak świadomości nad tym, co się działo, gdy młodzieniec zmrużył oczy. 

pozwól mi odejść.

podjął kolejną próbę, nikt nie wiedział, czy może już nie ostatnią, albo i nie, a jego ciało wzięła w ramiona fala gorąca. koniuszki palca zaczęły go palić od wewnątrz, przez to zaczął mieć ochotę zdrapania skóry, aż do samej krwi. takiego stanu już nawet nie można było nazwać wrakiem człowieka. on po prostu egzystował, błagając, jak jakiś kundel o wolność. 

podskoczył, gdy jego ulubiony instrument  - pianino - wydało z siebie przeraźliwe dźwięki, a potem klawisze same zaczęły się wydawać dźwięki pod duchowym naciskiem. usłyszał najbardziej przeraźliwą wersje marszu tureckiego, jaką tylko mógłby sobie wyobrazić. zakrył uszy, ale bariera takiego rodzaju była zbyt słaba, wciąż słyszał przeraźliwe nuty, a jego serce zaczęło pracować na najwyższych obrotach. 

- hyde, przestań!

od kilku dni trwały nieustające tortury, mające na celu pozbawić louisa resztek silnej woli. i powoli to się udawało. młody mężczyzna przestawał się bronić, a jego ciało tylko w niewielkiej części postanowiło się jeszcze bronić, ale już wkrótce miał nadejść tego kres. szatyn miał całkowicie poddać się władaniu edwarda. 

louis czuł, że niechybnie zbliża się koniec, ale nie miał pojęcia, czy jest na niego gotowy. nie tak rozplanował swoje życie, ale najwidoczniej jego plany rozśmieszyły Boga i skarał go, prowadząc w najmroczniejsze ścieżki, jakie istota ludzka może przebyć w czasie swojej egzystencji. stoczył się, nie używając przy tym alkoholu, papierosów, czy narkotyków.  

jesteś tylko głupią marionetką, louis. marionetką, która była mi tylko potrzebna do skończenia mojego dzieła, a gdy dotrzemy do momentu kulminacyjnego tego występu, to finał będzie niespodziewany bardziej, niż twoje marne oczekiwania. pojmij w końcu to i skończ błagać o wolność, bo nie pozwolę ci odejść. 

:::

hyde • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz