w pomieszczeniu było duszno oraz panował półmrok.
księżyc nieśmiało rzucał swoje światło, które w dużej mierze tłumiły zasłony na pomieszczenie przesycone mrokiem, żarem, jaki dawał kominek i pustką. przerażającą i paraliżującą pustką.
louis siedział wciśnięty w fotel, wbijając szpic noża w opuszek swojego palca, ciemne oczy młodego mężczyzny ogarnęła pustka, jak i pomieszczenie, w którym się znajdował. toczył wewnętrzną walkę, o której nikt nie miał pojęcia. rozdarł wcześniej koszulę, jaką miał na sobie. umięśniony tors ociekał krwią, a piętno, jakim sam się naznaczył wyglądało przerażająco. drukowane litery składające się w jedno, krótkie słowo. czuł ją. czuł krew na swoich ustach. posmak był metaliczny, ale z drugiej strony też słodki. bardzo słodki.
przeklęty Hyde, powinieneś się smażyć w piekle, to tam jest twoje miejsce.
jaki ty jesteś zabawny, louis. jesteś pewien, że wiesz o mnie naprawdę wszystko?
odejdź ode mnie!
edward hyde był seryjnym mordercą, zainspirowany poczynaniami Kuby Rozpruwacza siał spustoszenie na ulicach Londynu w ubiegłym wieku, legenda głosiła, że wychowywał się w biednej rodzinie. matka sprzedawała swoje ciało na ulicy, aby zawiązać jakoś koniec z końcem, a ojciec był zwykłym nieudacznikiem życiowym, alkoholikiem, który co noc przebywał w jakieś tawernie nad Tamizą, czy w barach na obrzeżach miasta.
kiedy nauczysz się, że zmieniasz się już we mnie?
Edward, nie pogrywaj sobie ze mną, jesteś niczym, cieniem, który tylko odbija się w lustrze.
splądrujemy razem cały świat, przyjacielu, będziemy żyć wiecznie, razem z szatanem przy boku, mamy nową twarz, już wszyscy sobie o mnie przypomną, dzieci będą wyć po nocach, ich matką będą błagać o pomoc, a psy zaczną ujadać, wtedy powrócimy i wszyscy się o nas dowiedzą na nowo.
była to zacięta walka, tocząca się w umyśle szatyna. Jego reszta duszy próbowała się bronić przed napawającym ją mrokiem, zagubieniem, zagładą na wszelkie sposoby. bombardowanie siebie nawzajem, myślami galopującymi mustangi na dzikim zachodzie, w czasach gdy były jeszcze wolne nie było dobre. wręcz przeciwnie. to było fatalne posunięcie.
szatyn mrugnął oczami. pierwszy raz, drugi, trzeci, dziesiąty, piętnasty, aż fala bólu uderzyła go, tak nagle i mocno, iż wciągnął gwałtownie powietrze. zbyt gwałtownie. zakrztusił się nim, a potem dotknął swojej piersi, mocząc palce we krwi.
panika, strach, przerażenie, szukanie wyjścia, nieme błaganie o pomoc.
popędził do łazienki, gdzie trzymał swój niezbędnik pierwszej pomocy. odnalazł bandaż, polał całą ranę wodą utlenioną i zaczął opatrywać klatkę piersiową. rana była zbyt duża, aby mógł sobie poradzić, używając samego bandaża. spojrzał na swoje odbicie w lustrze, jakby od razu odleciał. podły uśmiech wpełznął na jego twarz, a wyryte w skórze litery, szerokie i duże, tworzące napis HYDE spłynęły na nowo krwią.
zmieniasz się we mnie, louis.
:::
tak bardzo creepy, cri
CZYTASZ
hyde • tomlinson
Fanfic❝pogódź się z tym, louis. żyje w tobie hyde i wkrótce coraz większą władzę będzie miał. ❞ ~*~ [zakończone ✔] [short story] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2016)