Rozdział 10

30 2 0
                                    

Nie wiedziałam, co myśleć. Wygrzebałam z kieszeni chłopaka drachmę i szukałam tęczylub przynajmniej jakiejś pary wodnej. Znalazłam. Poprosiłam boginię Iris, by połączyła mnie z Alexandrem. Chłopak był właśnie w trakcie posiłku. Wytłumaczył mu wszystko, jednak nie wspomniałam o uwolnieniu Kuby z Podziemia. Obietnic się dotrzymuje. Alexander przybył z jakimś kumplem.
-Hejka. My się pewnie nie znamy. Ja jestem Samuel. Syn Dionizosa. A ty to pewnie... Amelia - chłopak uśmiechnął się niepewnie. Wyszczerzyłam do niego swoje ząbki. Całkiem przystojny. W moim typie. Pewnie ma dziewczynę. Szkoda. Alex wziął na ręce Michaela. Ja zachwiałam się. Czułam dziwne uczucie, że coś wysysa życie z syna Hadesa. Ponownie zachwiałam się. I pewnie upadłabym, gdyby nie szybka reakcja Samuela. Chłopak złapał mnie. Jakie szczęście. Spojrzałam mu prosto w oczy. Patrzyliśmy tak na siebie przez chwilę, gdy nagle coś usłyszałam. Szept w mojej głowie.
Nie przystawiaj się do mojego kolegi. To obrzydliwe. On cię rozkocha w sobie, a potem porzuci. Tak jak twoje poprzedniczki.
Zdziwiłam się. Ciekawe. Ile dziewczyn miał przede mną Samuel? Wytężyłam swój umysł, próbując się skontaktować z Alexem.
O co chodzi, Mia??? Dobra, domyślam się. Samuel miał około 30 dziewczyn.
Zdziwiona ponownie, zamyśliłam się. A jak się zamyślam, to śpiewam po cichu. Tym razem śpiewałam swoją ulubioną piosenkę. We mgle. Ewelina Lisowska. Piosenka, którą panie z sierocińca uwielbiały. Tak jak ja.

Blady świt, miasto śpi
Niespokojne miałeś sny
Budzisz się, pora wyjść
Czarno-biały kręcić film.

W tym momencie rozległ się krzyk. Dziewczęcy. Pobiegłam w stronę źródła dźwięku. Miałam rację. Tyle że tam był też cyklop. Chciałam pomóc tej dziewczynie, ale nie posiadałam żadnej broni. Odwróciłam się i rzekłam:
-Alex, rzuć mi sztylet!
Chłopak zrobił co kazałam. Po chwili miałam broń w dłoni. Rzuciłam się na potwora. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, załatwiłam go. Cyklop rozsypał się. Podbiegłam do dziewczyny. Ta powiedziała tylko: "Dzięki za pomoc".
Po czym złapała mnie za przód t-shirtu i rzuciła mną o drzewo. Natychmiastowo zemdlałam. I nie miałam przyjemnych snów...

PRZEPOWIEDNIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz