Prolog

13.1K 862 96
                                    

   Eren nigdy nie zastanawiał się, czy oszalał. Nie wiedział, czy szaleństwo w takim przypadku to pozanormowe zachowanie, czy może pozytywne uniesienie.

   Uzupełniał szybko tlen, a jego nogi sztywniały ze stresu. Mimo to - uśmiech nie schodził mu z twarzy. To było chyba jednak szaleństwo - bo od kiedy martwienie się, jest na równi ze szczęściem? Nie wiedział również, czy owy stan ogarnął jedną z półkul, czy może cały jego mózg. Wytarł spocone dłonie o marynarkę, owładnięty całkowicie poczuciem kobaltowego wzroku. Z początku, przeszywającego go na wylot, jakby był nagi, a z czasem, łagodniejący niczym wywietrzała przyprawa. To nie tak, że nie lubił tego przypływu adrenaliny i niepokoju- kochał to, bo to uczucie, towarzyszyło mu przez te wszystkie lata spędzone w obcym kraju. Kochał całym sobą, niezależnie od wszystkich.

   On po prostu zwariował. Stał się szaleńcem, który niebiesko - niklowy odcień znał na wylot - nawet jego przebłyski od światła, czy też cienia. Ten kolor płynął w jego żyłach i tym kolorem oddychał. Zawsze niepokojąco blisko, a równocześnie daleko. Często płonął z gorąca, jednocześnie umierając z zimna.

Kobalt.

  Tak, to on doprowadził go do obłędu, a także wybawił.

N I E U C H W Y T N Y |Ereri|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz