X

4.5K 462 292
                                    

   — Pewnego razu, za górami, za lasami, w pewnej magicznej krainie żył jednorożec - Aghata. Aghata była piękna, jej kolorowe skrzydła i ich trzepot, zawsze informował wszystkich, że to ona leci. Jednorożec miała jeszcze jedną wyjątkową zdolność - magiczny róg, dzięki któremu, potrafiła zniknąć. Z czasem zaczęła używać tej zdolności - znikała, tak by inni ją zauważyli. Jej przyjaciele zaczynali wtedy bardzo o nią dbać. Ale pewnego razu, jej przyjaciele mieli dość i zniknęli z życia Aghaty. Biedna zaczęła płakać rzewnie po czym rozpłynęła się w powietrzu, bo nie miała już po co żyć.

   — Gówniana bajka. Nie lubię smutnych zakończeń. W ogóle... Jesteś przecież na odwyku, skąd te poprzone historyjki? — wymamrotał Levi, położony obok Erena, na kocu w Antykwariacie.

   — Nikt nie lubi smutnych końców, Levi — upomniał go Eren i spojrzał na jego nachmurzoną twarz ukosem, zostawiając tamten złośliwy dowcip czarnowłosego bez słowa. Levi pokiwał niechętnie głową i popatrzył w bok.

   — Coś nie tak? — zapytał zielonooki i szybko położył się na nim, by spojrzeć w jego niklowo - niebieskie tęczówki.

   — Wszystko dobrze.

   — Levi... — Eren spojrzał na niego dociekliwie, by potem odetchnąć i popatrzeć w bok. — Wiesz... Nie zawsze wszystko się kończy źle...

Levi wymamrotał coś pod nosem, a Eren roześmiał się uroczo i zwrócił jego wzrok własnymi dłońmi ku sobie.

    — Weź za przykład naszą miłość.. Ona nie będzie nigdy mieć końca. Ja i Ty jesteśmy i będziemy. Zawsze — szepnął cicho i uśmiechnął się ciepło, topiąc serce Levi'a.

   Po tej jednej kolacji, zaczęli się spotykać. Eren zapisał się na odwyk u znajomego Levi'a a oni sami, wrócili do dawnej znajomości.

***

   — Mówiłam? Jak kocha to wróci — śmiała się Gilles, klepiąc Erena po plecach, gdy siedzieli przed kominkiem w salonie.

   — Zaprosiłem go na kolację —szepnął on, zawstydzając się szybko, a staruszka uśmiechnęła się prędko.

   — Biedny... Będzie musiał spróbować Twojej kuchni — powiedziała Gilles próbując namierzyć Erena wzrokiem, na co on się w nią wtulił.

   — Przecież nie jest tak źle, prawda? — dopytał zerkając na nią.

   — Jest bardzo dobrze — zaczęła ona, kiwając głową. — Jestem z Ciebie dumna, Eren — szepnęła i pogłaskała go po czuprynie, mierzwiąc jego czekoladowe kosmyki. — Dumna.

***

   Ten ranek był cudowny. Eren wstał, przeciągając się natychmiastowo, a potem ruszył do swojej pracy - zupełnie nowej.

Mógłby przysiac, że Connie zaniemówił, widząc go w tak dobrym stanie, a on sam... Nie wierzył w to jak jedna osoba potrafi zmienić czyjeś życie.

   Szli wąską uliczką, prosto do jednego z hoteli - tanich, ale bardzo dobrych jak na te standardy, gdzie dziś dostali do sprzątania kominy. Cholernie ciężka robota, ale cóż. Pieniądz to pieniądz, a Eren musiał ostatnie dwa miesiące nadrobić, nieważne jak.

Gdy zatrzymali się pod kremowym budynkiem, zarastającym bluszczem, odetchnęli na widok zaledwie trzech kominów. Naprawdę, to była dla nich wielka ulga. Weszli do środka, powiedzieli w recepcji kim są, a potem pokazano im właz na dach.

   — I jak tam? — zapytał w końcu Connie, mrugając raz, za razem.

Eren zaśmiał się, wyciągając sprzęt.

N I E U C H W Y T N Y |Ereri|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz